http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,10431307,Michnik__Polska_rabnela_sie_w_noge_i_ma_siniaka__Ten.html
Michnik: Polska rąbnęła się w nogę i ma siniaka. Ten siniak nazywa się PiS
not. map 2011-10-07, ostatnia aktualizacja 2011-10-07 20:03:28.0
- Nie do końca umiemy rozszyfrować powody, dla których wiele osób, które nie muszą podzielać fobii czy ambicji Jarosława Kaczyńskiego, Jacka Kurskiego, Ziobry czy posła Hofmana, ufają tym ludziom bardziej niż innym. To podstawowe pytanie, które humanistyka, publicystyka powinna sobie postawić już w powyborczy poniedziałek
- mówił w Radiu TOK FM Adam Michnik, naczelny "Gazety Wyborczej".
Grzegorz Chlasta, Radio TOK FM: Co jest stawką w tych wyborach?
Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" : - Stawką jest to, czy na najbliższe cztery lata potrafimy wybrać sobie taką większość parlamentarną, która stworzy rząd stabilny, odpowiedzialny, kompetentny, przewidywalny. Oczywiście nie w 100 proc., bo w 100 proc. wszystko jest idealne tylko w raju, a nie jesteśmy aniołami przecież. Żaden rząd nie był i nie będzie idealny.
Czyli nie wygrana Platformy, ale stabilny rząd?
- Platforma, ew. z PSL-em lub innym sojusznikiem ma najwięcej danych, by taki stabilny rząd utworzyć. Nie wierzę, by zdołała to uczynić formacja Jarosława Kaczyńskiego dlatego, że to formacja nastawiona na permanentny konflikt, na permanentną mobilizację opinii publicznej, na stałą wojnę.
Starcie PO - PiS to spór cywilizacyjny, czy spór o wartości?
- I cywilizacyjny i w związku z tym - o wartości. To są dwie różne wizje państwa. Wizja państwa według Platformy, to Polska demokratyczna, pluralistyczna, modernizująca się, prozachodnia. Polska budowana nie na podejrzliwości i strachu. Natomiast projekt PiS-u Kaczyńskiego jest tego zaprzeczniem. To projekt państwa, którego ja się bałem. Jak on rządził, bałem się włączyć telewizor, bo co chwila widziałem jakiegoś lekarza wyprowadzanego w kajdankach, jakieś pomówienia wobec ministrów spraw zagranicznych, jakieś tropienia WSI, a to sprawa prowokacji w stosunku do Barbary Blidy, a to prowokacja wobec Beaty Sawickiej. W końcu zorganizowanie prowokacji wobec wicepremiera rządu, którego premierem był sam Jarosław Kaczyński. To już szczyt wszystkiego. To mentalność, która mi przypomina stalinowską paranoję, gdzie się nie ufało najbliższym współpracownikom.
Co by pan powiedział tym, którzy mówią: "No tak, ale łapówek w szpitalach było dzięki temu mniej".
- Ja nie wiem, skąd oni to wiedzą, że ich było mniej. Oczywiście korupcja, łapówkarstwo w służbie zdrowia, to jest problem. Śmieszne jest twierdzić, że go nie ma, ale nie przypominam sobie dnia, gdzie usłyszałbym, że w polskiej służbie zdrowia zostały zlikwidowane łapówki. Nie twierdzę, że z tym nie należy walczyć, ale sposoby organizowania prowokacji policyjnych przeciwko lekarzom, montowanie im w gabinetach ukrytych kamer, wszystko to razem wydaje mi się przypominać stalinowskie metody walki z korupcją. Komuniści też walczyli z korupcją, to nie znaczy, że z tego powodu możemy aprobować metody, którymi to robili.
Co pan myśli o Ruchu Janusza Palikota?
Dobre pytanie. Ten Ruch, ich sukces sondażowy, jest dla mnie zaskoczeniem. Znam Janusza Palikota i osobiście bardzo go lubię. To człowiek bystry, inteligentny, wesoły i ma dynamit w butach, jemu się chce robić. Powiedziałem, że jeśli będziesz miał, 5,1 proc., to będą uważał, że masz niesamowity wprost sukces. A on w ostatnim sondażu miał 10 proc.! To jest niewiarygodne. Próbuję to zinterpretować: on zbiera z jednej strony głosy protestu tych wszystkich, którzy nie chcą głosować na żadne partie establishmentu, a innych partii nie ma. To jest jedyna partia antyestablishmentowa. Z drugiej strony, to taki fenomen, jaki już w Polsce obserwowaliśmy: partia Tymińskiego, czy Polska Partia Przyjaciół Piwa, fenomen Leppera. Pojawia się ktoś, kto mówi: "Ja jestem przeciwko temu establishmentowi" i zbiera głosy niezadowolonych. Oczywiście wolę, żeby te głosy zebrał Palikot, niż by je miał zbierać Lepper świętej pamięci czy Tymiński, czy nie daj boże Korwin-Mikke.
Wyobraża sobie pan koalicję Platformy z Ruchem Palikota?
- Nic sobie nie wyobrażam na razie. Wiem, co czytam. Palikot powiedział, że poprze każdą koalicję, która zablokuje dojście PiS do władzy. To nie znaczy, że w koalicji będzie. Znaczy to, że jeśli zabraknie koalicji z PSL-em dostatecznej ilości głosów, a Palikot dotrzyma słowa, powstanie rząd PO-PLS przy wsparciu Janusza Palikota. I uważam takie postępowanie za racjonalne i państwowotwórcze.
To już jest koniec SLD?
- Nie wiem. Zobaczymy, jaki będzie ich wynik. Ale na pewno to SLD, które zbierało w wyborach między 20 a 40 procent już nie istnieje. I nie wydaje mnie się, by to kierownictwo SLD mogło odbudować siłę i wizerunek tej formacji politycznej.
A co by Pan powiedział tym, którzy mówią: "Basta. Polityka w Polsce sięgnęła dna. Nie będziemy w tym uczestniczyć, nie będziemy głosować".
- Powiedziałbym im, że robią niemądrze, bo nie głosując też głosują - na najgorszego. I powiedziałbym, by byli ostrożni z radykalizmem osądu. Jeśli chcą zobaczyć dno, niech się wybiorą za naszą wschodnią granicę: do Białorusi, do Rosji, na Ukrainę, gdzie Julia Tymoszenko w więzieniu siedzi. Mówiłbym: bądźcie ostrożni. Zdaję sobie sprawę, że młodzi ludzie mają inną perspektywę. Ja pamiętam czasy, gdy tylko mogłem marzyć o takich zmartwieniach, jakie mam teraz.
Jest takie powiedzenie Stanisława Jerzego Leca: "Myślał, że już jest na dnie i usłyszał pukanie od spodu." Miarkowałbym się więc w osądach, że jesteśmy na dnie i radziłbym tym ludziom, by usłyszeli pukanie od spodu. Jeśli dzięki ich absencji do władzy dojdzie partia Jarosława Kaczyńskiego, będą przeklinać swoją absencję i modlić się, by do władzy wróciła partia Tuska.
Tadeusz Mazowiecki mówił: będą głosował na Donalda Tuska, który jest dziś mężem stanu. Pan też tak myśli?
- Nie lubię takich słów. Donalda Tuska znam od wielu lat, lubię go i szanuję.Uważam, że to jest dobry premier. Jeśli to Tadeusz Mazowiecki ma na myśli, to tak samo myślę. Ale kiedyś dla mnie materiałem na męża stanu był np. Jan Maria Rokita. Jestem bardzo rozczarowany, gdy on teraz mówi, żeby nie głosować. To postawa głęboko antyobywatelska. To postawa Piłata, który myje ręce i nie chce uczestniczyć w odpowiedzialności za Polskę.
Na kogo Pan będzie głosował?
- Wybory są tajne, ale jeśli Pana interesuje mój osobisty głos...W swoim okręgu mam Donalda Tuska, więc będę głosował na niego, a do Senatu - na panią Borys-Damięcką, która jest kandydatką Platformy. Gdybym był w innym okręgu, zagłosowałbym na Andrzeja Celińskiego czy na Marka Borowskiego. To po prostu są dobrzy kandydaci.
Boi się Pan tych wyborów?
- Boję się, że mogą przynieść fatalny rezultat, który sprawi, że do władzy powróci formacja, która niszczyła polską demokrację i polskie państwo.
Przecież częścią demokracji jest obecność opozycji.
- Oczywiście, że jest. Ale nie można być fatalistą. Skoro się walnąłem w nogę, to nie znaczy, że taka była konieczność dziejowa. Powinienem uważać, by drugi raz się nie walnąć. Polska jako całość rąbnęła się w nogę i ma siniaka. Ten siniak się nazywa PiS. Na przyszłość trzeba uważać, by opozycja, którą wytwarza nasze społeczeństwo składała się z ludzi, którzy respektują wspólne dobro. PiS nie respektuje wspólnego dobra, oni nie respektują podstawowych zasad demokracji. To są rzeczy absolutnie oburzające i demoralizujące nasze społeczeństwo.
Trzeba powiedzieć jasno: w porównaniu z innymi krajami, Polska ma sukces. To nie znaczy, że jest wszystko dobrze, bo nie jest. Ale jak się na Polskę patrzy z Moskwy, z Kijowa, z Nowego Jorku, Pragi, Rzymu, Paryża, czy Berlina, to Polska ma sukces. W każdej z tych stolic Pan to usłyszy.
A jak przyjdzie druga fala kryzysu, recesja, zastój gospodarczy?
- To może się zdarzyć. Ale gdyby tak przyszło, to ja wolę mieć na czele polskiego państwa prezydenta Bronisława Komorowskiego a nie prezydenta Jarosława Kaczyńskiego i premiera Tuska a nie premiera Ziobrę, Jacka Kurskiego czy innego z tych geniuszy.
Jeśli ktoś dalej, słuchając Pana, myśli: "Nie pójdę głosować"?
To ja mówię: Człowieku, nie oddawaj Polski, przez swoją absencję, w ręce kłamczuchów i mitomanów. Naprawdę. Szkoda Polski.
http://wybory.gazeta.pl/wyboryparlamentarne/1,118281,10428712,Niemiecka_prasa__Polityczny_klaun_moze_wyznaczyc_premiera.html
Niemiecka prasa: Polityczny klaun może wyznaczyć premiera Polski
mig, PAP 2011-10-07, ostatnia aktualizacja 2011-10-07 15:20:57.0
Janusz Palikot, którego kariera jeszcze rok temu wydawała się skończona, może odgrywać ważną rolę po niedzielnych wyborach parlamentarnych w Polsce - pisze dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Niemiecka gazeta nazywa byłego polityka "polskim klaunem", ale i Stańczykiem. "Od klauna do twórcy królów" - komentuje wpływowy "FAZ".
"FAZ" opisuje kontrowersyjną działalność Palikota w przeszłości. Niemiecki dziennik przypomina, że opuścił Platformę Obywatelską. "Teraz Palikot powraca, założył własną partię i odnosi sukcesy" - pisze "FAZ". I dodaje: "Po wyborach w niedzielę Tusk może być na niego zdany, by utworzyć rząd przeciwko prawicy".
Palikot jak Berlusconi i jak Stańczyk na dworze króla Zygmunta
"Palikot ma międzynarodowe wzorce. Z jednej strony jest trochę jak włoski premier Silvio Berlusconi, bo startował jako multimilioner i przedsiębiorca (...). Z drugiej strony uosabia on bardzo polski archetyp - przenikliwie dowcipnego i śmiertelnie poważnego błazna Stańczyka na dworze króla Zygmunta w XVI wieku" - pisze niemiecki dziennik.
Tajemnica sukcesu Palikota według Niemców: instynkt po Smoleńsku
Korespondent "FAZ" pisze o tajemnicy sukcesu Janusza Palikota. Według niemieckiego dziennikarza wykazał się on właściwym instynktem w ubiegłym roku po katastrofie smoleńskiej i pogrzebie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. "W tamtych tygodniach, gdy telewizja od rana do nocy pełna była różańców i kadzideł, światło dzienne ujrzały jednocześnie skrywane od lat antyklerykalne nastroje na lewicy, a także przede wszystkim wśród już nie całkiem chrześcijańskiego młodego pokolenia w Polsce (....). Palikot dostrzegł wówczas swoją szansę" - ocenia "FAZ". Gazeta dodaje, że polityczna lewica w Polsce, która w każdym innym kraju mogłaby skanalizować te nastroje, w Polsce wciąż dźwiga brzemię komunizmu, a na dodatek - korupcji.
"FAZ": Palikot wykorzystał antyklerykalne nastroje"
Tymczasem, jak notuje "FAZ", Palikot "powiedział wówczas, że gdzie się nie obejrzy, to na oficjalnych uroczystościach widzi tylko +opasłe brzuchy biskupów+, ale teraz należy poważnie zabrać się do budowy świeckiego państwa: opodatkować Kościół, nauczać w szkole wychowania seksualnego zamiast religii, dopuścić potępianą przez Kościół metodę in-vitro, a przede wszystkim skończyć z +tchórzostwem wobec krzyża+" - pisze niemiecki dziennik. I ocenia, że premier Tusk odrzuca w wywiadach możliwość, że po wyborach będzie musiał dogadać się z Palikotem, dawnym "nadwornym błaznem", ale bez przekonania.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,10427625,Tusk__Podjalem_wyzwanie_przelamania_fatalizmu_w_relacjach.html
Tusk: Podjąłem wyzwanie przełamania fatalizmu w relacjach z Rosją
aw, PAP 2011-10-07, ostatnia aktualizacja 2011-10-07 13:02:18.0
Premier Donald Tusk powiedział, że podjął wielkie wyzwanie, aby przełamać "historyczny fatalizm" w relacjach polsko-rosyjskich. Zadeklarował, że jeśli będzie nadal premierem po wyborach, to będzie starał się, aby te relacje były jak najlepsze.
- Ja podjąłem moim zdaniem wielkie wyzwanie, żeby, żeby Polska z Rosją budowały relacje przyjazne, umożliwiające współpracę - przede wszystkim współpracę gospodarczą. W Rosji i w Polsce są różne zaszłości, które tę współpracę utrudniają - powiedział Tusk.
Premier przyznał, że "nie wszystko idzie tak, jak powinno". - Katastrofa smoleńska na pewno była dramatem, sposób wyjaśniania jej przyczyn na pewno nie ułatwił nam pełnego resetu - mówił. Zapewnił, że nie chodzi o "reset pamięci" po stronie polskiej.
"Potrzebujemy zdolności wychodzenia do przodu"
- My, w Polsce, nie będziemy resetować naszej pamięci. Ale (...) powtórzę: Polska i Rosja zasługują na przyjazne relacje. Oba te wielkie narody mogą żyć ze sobą w przyjaźni, musi to być ufundowane na prawdzie, na mądrej pamięci, ale też na zdolności do wychodzenia do przodu - ocenił Tusk.
Premier zadeklarował, że jeśli będzie miał okazję rządzić jeszcze cztery następne lata, to będzie pracował na rzecz jak najlepszych relacji polsko-rosyjskich. "Przy świadomości wszystkich trudności, jakie nasza historia i niektóre działania wytwarzają, ale trzeba tak czy inaczej patrzeć do przodu" - zaznaczył premier.
Jak dodał, są "różne emocje i różne zaszłości", które niektórym politykom po obu stronach granicy utrudniają rozsądne, nastawione na przyszłość działanie.
http://wybory.gazeta.pl/wyboryparlamentarne/1,118281,10431238,Wybory_2011__Kaczynski__Zwyciezymy__bo_musimy_zwyciezyc.html
Wybory 2011. Kaczyński: Zwyciężymy, bo musimy zwyciężyć dla Polski
olg 2011-10-07, ostatnia aktualizacja 2011-10-07 19:07:40.0
- Obecna władza stworzyła zły nastrój, w którym Polacy boją się przyznawać do swoich poglądów. Ale czuję, że Polska się budzi. My nie będziemy wykluczać nikogo, bez względu na to, jaki beret nosi na głowie - mówił Jarosław Kaczyński w Warszawie.
Za dwa dni będą decydowała się nasz przyszłość. Mieliśmy w naszej ojczyźnie przez cztery lata pewien eksperyment. U władzy była formacja, która dużo obiecała, że zmieni nasz kraj na nieporównywalnie lepszy, że da nam nowe życie. A jak było naprawdę?- zaczął swoje wystąpienie prezes PiS.
"PO chwali się orlikami, bo nie zrobiła nic innego"
- Został stworzony nowy system władzy - oddalonej od człowieka, aroganckiej pozbawionej empatii i przy tym wysoce niesprawnej, żeby nie powiedzieć niedołężnej. Władzy, która w ostatni dzień kampanii musi się chwalić orlikami, bo nie ma czym innym. Oczywiście, orliki są dobre, ale jak na cztery lata w dużym europejskim kraju, który otrzymuje znaczne wsparcie z Unii, to dużo za mało - krytykował Kaczyński rządy PO.
- Ale chodzi nie tylko o sprawy materialne, chodzi o nastrój, który został zbudowany. Zły nastrój, w którym wielu Polaków boi się przyznawać do swoich poglądów. Jeszcze dziś słyszałem o tym rozmawiając ze zwykłymi ludźmi. I to można i trzeba zmienić. Czuję, że Polska się budzi - oświadczył.
- Widziałem to, jeżdżąc po kraju, widzę to tutaj. Jestem przekonany, ze zwyciężymy. Wygramy nie po to, żeby przez cztery kolejne lata miało być jak dotychczas. W Polsce nie może być przywilejów. Polska musi być krajem równych i wolnych Polaków, musi być także krajem solidarnym. Święte dla Polaków słowo "solidarność" musi być czynem, sposobem działania, istotą życia społecznego - mówił Kaczyński.
- Polacy mają prawo żyć tak, jak ludzie na zachodzie Europy. Nie ma biednych krajów, są kraje źle rządzone. Polska ma w sobie ogromny potencjał, ten historyczny i ten zgromadzony w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Nie można go blokować przez systemy przywilejów, biurokrację, akty niesprawiedliwości, to wszystko, co buduje poczucie beznadziejności szczególnie w młodym pokoleniu. Możemy to zmienić. Polskie państwo może być uczciwe i dobre - dodał.
"PiS nie wyklucza nikogo za to, co nosi na głowie"
- Polacy mogą mieć dobra prace i uczciwą płacę. Mogą być we własnym kraju bezpieczni, mieć poczucie wolności, które będzie im mówiło, że ich poglądy polityczne nie wpływają na ich pracę, na ich stosunki międzyludzkie. Trzeba zakończyć tę wojnę, którą wywołano przed laty i która trwa do dziś, bo jest częścią sposobu rządzenia tych, którzy są u steru. Władza PiS jest jedyną szansą na jej zakończenie - zapewniał szef PiS.
- My nie chcemy nikogo wykluczać przypisywać mu jakiś cech, my nie zważamy na to, kto co nosi na głowie, np. jaki beret nosi i z czego - zażartował - My po prostu pytamy kto chce pracować, kto coś umie, kto chce tworzyć swój los sam, ale w dobrych warunkach zapewnionych przez państwo, a takich Polaków jest miażdżąca większość. Do nich się zwracamy, by podjęli decyzję i żeby namawiali innych do tej decyzji. Wiele milionów Polaków wie już dziś, że będzie głosować na PiS. Zwracam się do nich: namówcie każdy choćby jedną osobę, a nasze zwycięstwo będzie wielkie. PIS zwycięży! - przekonywał lider PiS.
- Polacy mają dość władzy, która jest arogancka, wobec tych, których uważa za słabych, a niekiedy wręcz klękająca przed możnymi z Polski i zagranicy. My nie będziemy się kłaniać ani klękać. Będziemy budowali Polskę godną, silną i szanowaną. Zwyciężymy, bo dla Polski zwyciężyć musimy - powiedział na zakończenie.
http://wybory.gazeta.pl/wyboryparlamentarne/1,118281,10430114,Intelektualisci_pisza_do_Niemcow_w_obronie_Jaroslawa.html
Intelektualiści piszą do Niemców w obronie Jarosława Kaczyńskiego
jagor, PAP 2011-10-07, ostatnia aktualizacja 2011-10-07 16:46:35.0
Ok. 150 intelektualistów podpisało się pod listem do niemieckiej opinii publicznej. Jak podkreślają, w mediach w Niemczech i Polsce pojawiły się manipulacje dotyczące słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na temat Angeli Merkel i okoliczności, w których objęła ona urząd kanclerski.
Pod "listem otwartym do niemieckiej opinii publicznej" podpisali się m.in.: artysta fotografik Adam Bujak, prof. Zdzisław Krasnodębski, dr hab. Andrzej Waśko, dr hab. Wojciech Roszkowski, prof. Edward Malec, prof. Andrzej Zybertowicz, dr Tomasz Żukowski, ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz.
"Politycy i media zmanipulowali słowa prezesa"
Zdaniem sygnatariuszy listu politycy Platformy Obywatelskiej oraz niektóre media "zdecydowali o włączeniu w przebieg kampanii wyborczej" kwestii relacji polsko-niemieckich. Zaznaczają, że "pretekstem do tego działania, szkodliwego dla atmosfery naszych wzajemnych stosunków, stała się polityczna nadinterpretacja zapisów książki Jarosława Kaczyńskiego "Polska naszych marzeń", wykrzywiająca ich sens i przesłanie". W ocenie autorów listu, w mediach w Niemczech i Polsce pojawiły się manipulacje dotyczące słów Kaczyńskiego.
"Ubolewamy z powodu takiego nieodpowiedzialnego działania niektórych polityków i mediów w Polsce i Niemczech. Jest nam przykro, że podobne insynuacje, znajdujące poparcie w części mediów w obu krajach, nie tylko fałszują nasze głębokie przekonanie o potrzebie budowania trwałych i partnerskich więzi pomiędzy naszymi krajami, ale także prowadzą do powielania personalnych stereotypów i uprzedzeń, które nigdy nie stanowią solidnej podstawy do równoprawnej współpracy" - napisano w liście.
"Jesteśmy zdecydowanie przeciwni takiemu stylowi uprawiania polityki i uważamy, że tylko rzetelna i oparta na prawdzie wymiana poglądów, negocjacje i uczciwe uzgadnianie interesów stanowią podstawę do skutecznych i trwałych więzi w relacjach międzynarodowych" - oświadczyli sygnatariusze listu.
Kanclerz Merkel a kampania wyborcza PiS-u
W książce "Polska naszych marzeń" prezes PiS napisał, że nie sądzi, "żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności". Dopytywany o to w wywiadzie dla "Newsweeka", powiedział: "Ona wie, co ja chcę przez to powiedzieć. Tyle wystarczy".
W podobnym tonie napisany jest cały rozdział "Angela Merkel, czyli specjalne sąsiedztwo". "Ważne jest, że od Polski Merkel chce przede wszystkim może miękkiego, ale jednak podporządkowania" - czytamy w książce. Prezes PiS wspomina m.in. swoje pierwsze spotkanie z Merkel, kiedy nie była jeszcze kanclerzem Niemiec, w restauracji Hawelka. Już wówczas wyczuł, że Merkel chce, by Polska miała takie samo stanowisko ws. wojny w Iraku jak Niemcy. "Polska miała robić to co Niemcy" - tego chciała Merkel, zdaniem Kaczyńskiego.
Te słowa Kaczyńskiego szeroko komentowały niemieckie media. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisał w środę, że prezes PiS znów sięgnął w kampanii wyborczej po niemiecką kartę, a rolę "złego Niemca" odgrywa tym razem Angela Merkel.
Byli szefowie MSZ solidaryzują się z kanclerz Niemiec
"Czujemy się w obowiązku wyrazić głęboki sprzeciw wobec ostatnich wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego o stosunkach polsko-niemieckich" -czytamy w liście, pod którym podpisali się: Władysław Bartoszewski, Andrzej Olechowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Dariusz Rosati i Adam Daniel Rotfeld. Jak podkreślili insynuowanie podejrzanych przyczyn demokratycznego wyboru przywódcy kraju, który jest ważnym partnerem w Unii Europejskiej i z którym łączą nas przyjazne relacje, przez lidera najważniejszej partii opozycyjnej i kandydata na premiera RP, jest dla Polski szkodliwe.
Wątek niemiecki w kampanii PiS
Obrońcą słów prezesa Kaczyńskiego o Angeli Merkel w obecnej kampanii wyborczej był m.in. Joachim Brudziński. Jedynka PiS-u w Szczecinie, szef komitetu wykonawczego tej partii, mówił, w wywiadzie dla RMF FM , że "dla każdego średnio rozgarniętego to oczywista oczywistość, co prezes miał na myśli". - Poprzednik Merkel, Schroeder mówił, że Polska powinna być państwem drugiej kategorii, a dziś jest czołowym biznesmenem w konsorcjum Nord Stream, które ponad naszymi głowami buduje Merkel z Putinem - tłumaczył słowa prezesa PiS Brudziński.
Wydaje się, że wątek z kanclerz Niemiec to tylko część wyraźnie antyniemieckiej strategii PiS-u w kampanii wyborczej.
Nord Stream, Partnerstwo Wschodnie i Stadion Narodowy
W Szczecinie szef komitetu wykonawczego zapowiedział, że po wygranych wyborach Prawo i Sprawiedliwośćbędzie egzekwowało od strony niemieckiej zagłębienie nitki gazociągu Nord Stream w miejscu, gdzie krzyżuje się ona z północnym torem podejściowym do portu w Świnoujściu. Jeśli Niemcy - zaznaczył polityk PiS - nie zgodzą się na zagłębienie gazociągu, to PiS skieruje sprawę "na drogę sądową przed sądami niemieckimi, a jeśli będzie taka potrzeba, to również przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości". Brudziński wyjaśnił, że "wystąpienie do sądu nastąpi w oparciu o konwencje o swobodzie żeglugi i powszechnej dostępności do portów".
- Partnerstwo Wschodnie to faktycznie koncepcja niemiecka, którą tylko dla niepoznaki zgłosiły cztery lata temu Polska i Szwecja - ogłosił dość niespodziewanie w Fundacji Batorego Witold Waszczykowski z PiS. Były wiceszef MSZ i BBN, kandydat na posła z listy PiS reprezentował swoją partię na debacie Fundacji Batorego o polityce wschodniej w programach głównych polskich partii politycznych.
Z kolei na trop spisku z udziałemniemieckich architektów wpadła była szefowa polskiej dyplomacji Anna Fotyga, która walczy o mandat w Gdańsku.
- W katastrofie samolotowej zginął wybitny polski architekt Stefan Kuryłowicz, który całe życie marzył, by zaprojektować Stadion Narodowy. A wy wybraliście niemieckiego architekta. Chciałabym, by państwo bardziej wspierali polską przedsiębiorczość - oświadczyła.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,10411093,Niemiecka_prasa__Merkel_w_roli__zlego_Niemca__Kaczynskiego.html
Niemiecka prasa: Merkel w roli "złego Niemca" Kaczyńskiego
aw, PAP, Deutsche Welle 2011-10-05, ostatnia aktualizacja 2011-10-05 15:44:58.0
Jarosław Kaczyński znów sięgnął w kampanii wyborczej po niemiecką kartę, a rolę "złego Niemca" odgrywa tym razem kanclerz Angela Merkel - napisał dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "Kaczyński sugeruje, że Merkel doszła do władzy dzięki Stasi" - pisze "Die Welt".
"Gdy Jarosław Kaczyński, narodowo-konserwatywny były premier Polski, chce wygrać wybory, chętnie sięga po pomoc z Niemiec. W 2005 roku, gdy razem z bratem bliźniakiem po raz pierwszy szykował się do objęcia władzy, pomógł mu Wehrmacht" - napisał dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" w artykule, który na stronie internetowej dziennika został wyeksponowany, jako najważniejsza wiadomość.
Niemiecki dziennik wyjaśnia, że "na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich rozpowszechnił informację, że liberalno-konserwatywny kandydat Donald Tusk miał "dziadka w Wehrmachcie", i dlatego nie może być wiarygodnym patriotą. Tusk, który miesiącami prowadził we wszystkich sondażach, przegrał wybory, Lech Kaczyński został prezydentem, a Jarosław niedługo później szefem rządu".
"FAZ" zwraca uwagę, że najwyraźniej "w zwycięstwie w najbliższych wyborach ma pomóc Kaczyńskiemu Stasi". "Tym razem rolę "złego Niemca" odgrywa kanclerz Angela Merkel" - dodaje.
Według gazety faktycznym celem ataku jest jednak premier Donald Tusk, "który z przyjaznych relacji z niemiecką kanclerz uczynił swój znak firmowy".
Niemcy zaniepokojeni książką Kaczyńskiego
"FAZ" pisze, że Kaczyński poświęcił Merkel cały rozdział w swojej nowej książce. "Jego pierwsze zdanie jest zarówno tajemnicze jak i alarmujące" - pisze gazeta, cytując fragment, w którym szef PiS pisze, iż nie wierzy, że kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności. Dziennik relacjonuje też wypowiedź Kaczyńskiego na ten temat z wywiadu dla tygodnika "Newsweek".
Jak ocenia korespondent "FAZ", mniej mglisty jest już drugi akapit z rozdziału książki Kaczyńskiego, gdzie ocenia on, że Merkel chce podporządkowania Polski, chociażby w łagodnej formie oraz tęsknocie Niemców za dawnymi terenami wschodnimi, które po wojnie stały się zachodnią Polską.
"Tylko Tusk powstrzyma szaleńcze idee Jarosława Kaczńyskiego"
"Kaczyński rozwija temat i pisze o zagrożeniu wynikającym z niemieckich inwestycji na zachodzie kraju (...) oraz o "kupionych polskich intelektualistach, którzy za pieniądze załatwiają interesy wroga. Autorzy, jak Andrzej Szczypiorski, Andrzej Stasiuk albo Olga Tokarczuk, ale także doradca Tuska Władysław Bartoszewski, stali się 'zakładnikami swego ekonomicznego sukcesu w Niemczech'" - cytuje "FAZ".
"Kaczyński nie umieścił Tuska bezpośrednio w tym szeregu. Jednak w sondażach zbliżył się do przeciwnika, przewaga Tuska topnieje i także on od dawna posługuje się hasłami, które sugerują rozstrzygające starcie: 'Tusk albo Kaczyński' - to decydujący wybór tego dnia. Nikt inny nie zdołałby powstrzymać przynajmniej tych najbardziej szaleńczych idei Jarosława Kaczyńskiego. Albo-albo." - pisze "FAZ".
Także portale internetowe innych niemieckich gazet zamieszczają depesze agencyjne na temat aktualnej debaty w Polsce wokół słów Kaczyńskiego o Niemczech i Merkel.
"Walka jest ostra, a wyniki nieznany"
Inne gazety zwracają uwagę na kampanię "narodowych konserwatystów" Jarosława Kaczyńskiego skierowaną do młodzieży. Tygodnik "Die Zeit"pisze, że: "W czasach walki wyborczej możliwe jest to, co normalnie byłoby nie do pomyślenia". "Die Zeit" wspomina w tym kontekście o wizycie prezesa PiS w warszawskich klubach młodzieżowych.
Dalej "Die Zeit" zaznacza: walka jest ostra, a jej wynik nieznany. Zwrot Kaczyńskiego w kierunku młodzieży niemiecka gazeta postrzega jako coś nowego, a nawet innowacyjnego. "Młode kobiety reklamujące PIS są obecnie hitem wyborczym", a pomysł "przynosi pierwsze efekty" - pisze hamburski tygodnik zauważając pomniejszający się dystans w sondażach między PiS i PO.
"Wyniki wyborów mogą być niespodzianką"
Także gazeta "Junge Welt" zwraca uwagę właśnie na ten młodzieżowy aspekt walki przedwyborczej i ofensywę PiS adresowaną do młodych Polaków. Gazeta zauważa, że mimo pomniejszającego się dystansu między liberalną PO a konserwatywną PiS szanse na przejęcie władzy przez Jarosława Kaczyńskiego są jednak znikome, bo polskim konserwatystom brakuje odpowiedniego partnera koalicyjnego.
"Junge Welt" poświęca także uwagę wschodzącym gwiazdom polskiej sceny politycznej, w tym ekscentrycznemu Januszowi Palikotowi i prezentuje polską walkę przedwyborczą jako dynamiczną i pełną niewiadomych. Gazeta zaznacza, że tym razem wyniki wyborów i losy walczących ugrupowań pozostają do końca trudne do przewidzenia. Tym samym rezultaty głosowania mogą się okazać niespodzianką.
Friday, October 7, 2011
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment