,Panie Prezydencie
W przemowieniu z okazji Swieta Niepodleglosci powiedzial Pan:
“Europa stoi przed eksperymentem, jakim jest wprowadzenie w życie traktatu lizbońskiego. Polsce odpowiada interpretacja traktatu zakładająca, iż Unia Europejska jest związkiem niepodległych państw. - Nikt w Polsce nie przyjmie do wiadomości, że w szkołach nie wolno wieszać krzyży. Nie ma na co liczyć. Być może gdzie indziej tak. W Polsce - nie - podkreślił Lech Kaczyński.”
Uznalbym te slowa za przejaw skrajnego cynizmu, gdyby nie pewnosc, ze nie jest Pan swiadom faktu odkrytego przeze mnie w toku moich wieloletnich studiow nad geneza i recepcja kopernikowskiego heliocentryzmu. Nie moze Pan znac tego faktu, bo nawet polscy astronomowie, czego najdobitniej dowiodl prof. Wolszczan, rowniez nie sa swiadomi jego istnienia. Mam na mysli portret nagrobkowy M. Kopernika z katedry w Toruniu ukazujacy go z rekami zlozonymi w modlitwie przed, no wlasnie, krzyzem. Portret ow nie jest wytworem czystej fantazji artysty, ktory go wykonal, z zamiarem zagluszenia tresci jego dziela, ktore zgodnie z duchem Renesansu mialo nawrocic Europe i nie tylko na poganski kult boga slonce, co astronom wyrazil w ponizszym ustepie swego dziela:
In medio vero omnium residet Sol. Quis enim in hoc pulcherimo templo lampadam hanc in alio vel meliori loco poneret, quam unde totum simul possit illuminare. Siquidem non inepte quidam lucernam mundi, alii mentem, alii rectorem vocant. Trismegistus visibilem Deum, Sophoclis Electra intuente omnia. Ita profecto tanquam in solio regali Sol residens circum agentem gubernat Astrorum familiam. – De revolutionibus I, 10.
A oto polski przeklad owego ustepu, z mojeg artykulu p.t. “U zrodel kopernikanskiego heliocentryzmu opublikowanego w miesieczniku PolskiegoTowarzystwa Milosnikow Astronomii “Urania” (Rok LII, Styczen 1981, Nr 1, str. 9-15):
“Jednakze w srodku wszystkich planet ma swe miejsce Slonce. Ktoz moglby w tej pieknej swiatyni ustawic to swiatlo w innym lub lepszym miejscu niz w tym, z ktorego moze one jednoczesnie wszystko oswietlac. Nie jest wiec niemadre, ze niektorzy nazywaja je swiatlem swiata, inni – rozumem, inni – jego kierownikiem, Trismegistus – widzialnym bogiem, Elektra Sofoklesa – wszystko widzacym. Przeto zaprawde panuje Slonce, niby na krolewskim tronie siedzac nad okrazajaca je rodzina gwiazd.”
I wlasnie owa “boska ranga slonca” sklonila Kopernika do hipotezy, ze ziemia nie majac tej samej boskiej rangi musi sie poruszac po orbicie wokol slonca:
“Do tego jeszcze dochodzi i to, ze stan bezruchu uwaza sie za szlachetniejszy i bardziej boski niz stan zmiennosci i niestalosci, ktory z tego powodu bardziej przystoi ziemi niz wszechswiatowi.” (De revol. I, 8 str. 18, wyd z 1976 r.).
Portret ukazujacy autora tych slow w modlitwie do chrzescijanskiego Zbawiciela rozpietego na krzyzu jest rownoznaczny z jego wyrzeczeniem sie poganskiej nauki zgloszonej w jego dziele i powrotem do wiary z jego mlodzienczych lat, ktorej dal wyraz w utworach odkrytych przez polskiego historyka Brodskiego w Bibliotece Jagiellonskiej.
Autor Historii Literatury Polskiej wydanej w Krakowie w XIX w przypomnial: “Osobliwe wiersze Kopernika Jan Broski wynalazł w bibliotece Akademii Krakowskiej i to dziełko Urbanowi VIII (zaczął swòj pontyfikat w 1623) podarował. Jest to 7 òd, każda o 7-strofach dla tego, iż 7x7 czyni 49. Miał tę myśl Kopernik, iż gdy u starożytnych astronomòw wedle Higina 48 konstelacji liczono, on przydał jedną, wyrażając ją w liczbie 49, a zatem w liczbie doskonalej, znaczącej, bo z liczby 7 powstała (zasadnicza idea magi, zwanej gematrią!).
“Treść religijna w odzie pierwszej: Chrystus od prorokòw obiecany. W drugiej, od patriarchòw pożądany, w trzeciej, z panny narodzony. W czwartej, obrzezany. W piątej, od trzech medrcòw uczczony. W szòstej, w kościele stawiony. W siòdmej, między doktorami siedzący. Tytuł tego dzieła: Septem Sidera.” Cr. Cezary in 4.”
Mało kto zdaje sobie sprawę z religijnego i politycznego znaczenia owych utworòw Kopernika. Odnajdujemy w tych utworach Jezusa znanego z lektury ewangelii setkom milionòw wiernych, Jezusa osadzonego w biblijnej tradycji Żydòw a nie greckich filozofòw-heliocentrykow. Pozostawiam innym wyjasnienie faktu, dlaczego ow portret nigdy nie zostal publikowany na jednym ze znaczkow z podobizna Kopernia, ktorych tak wiele bylo w Polsce. Jest to tym bardziej dziwne, ze poczta komunistycznej Mongolii wydala znaczek wlasnie z tym portretem Kopernika z okazji piecsetnej rocznicy jego urodzin, czyli w 1973 r. Jest bardzo mozliwe, ze znaczek ten Mongolowie wydali z mysla o podwazeniu ateistycznego wydzwieku znaczka z Kopernikiem wydanego przez Nazistow w generalnej Gubernii dla upamietnienia czterechsetnej rocznicy opublikowania dziela Kopernika. Reprodukcje tego znaczka mozna znalezc pod internetowym adresem: faculty.kirkwood.edu/ryost/worldwartwo.htm
Zwracalem uwage na ow fakt w moich internetowych publikacjach, ktore takze wysylalem do odbiorcow w Polsce, ale pozostalo to zignorowane, choc musi to dziwic w kraju, ktory uznaje sie za katolicki prawie w 100%. Decyzja Trybunalu Europejskiego, ktora zamierza Pan zignorowac nie byla dla mnie zadnym zaskoczeniem. Nalezy ja oceniac w kontekscie dwoch znamiennych manifestacji wlasnie w ojczyznie i miescie Kopernika i w ojczyznie Galileusza.
17 grudnia 2009 r.
Ateisci i agnostycy przemaszerowali
PAP 2009-10-10, ostatnia aktualizacja 2009-10-10 19:29:56.0
Jak informowali organizatorzy, celem marszu było pokazanie, że w Polsce żyją osoby bezwyznaniowe, i zaistnienie takich osób w przestrzeni i dyskursie publicznym. "Jest to niezwykle ważne w państwie demokratycznym, ponieważ w sytuacji, gdy jakaś mniejszość nie jest widoczna, łatwo ją dyskryminować, pomijać jej interesy i prawa, zwłaszcza w niezwykle istotnej dziedzinie legislacji" - poinformowała PAP rzeczniczka marszu Ewelina Podsiad.
Tematem marszu była "Moralność bez wiary", czyli "szeroko pojęta etyka niepostrzegana przez pryzmat religii". "Chcemy pokazać, że bycie ateistą czy agnostykiem nie oznacza amoralności, zła czy zwyrodnienia, co niestety stanowi częsty i krzywdzący stereotyp, z którym się spotykamy" - wyjaśniła Ewelina Podsiad.
Marsz został zorganizowany w Krakowie, ponieważ jego organizatorzy działają w Krakowie, ponadto - jak stwierdzili - "Kraków to miasto akademickie, a nic tak nie sprzyja bezwyznaniowości i otwartości jak nauka i środowiska naukowe".
Włochy: ateiści wychodzą na ulice
Ateizm, agnostycym, racjonalizm… To coraz bardziej popularne w Europie światopoglądy, a wciąż jeszcze dyskryminowane. Zwycięskie batalie sądowe tylko pomagają ich zwolennikom wychodzić z przysłowiowej szafy i pokazywać swoją twarz. W Polsce ulicami Krakowa przeszedł marsz ateistów i agnostyków, a we Włoszech rozpoczyna się wielka kampania coming-outu ateistów.
„Wolę myśleć niż wierzyć: oto dlaczego jestem ateistą” – wielkie bilbordy z takim hasłem i wizerunkiem Galileusza pojawią się w kolejnych włoskich miastach. Na początek w Pizie, rodzinnym mieście astronoma. Później akcja przeniesiona będzie do innych dużych skupisk ludzi.
Oprócz tego inne inicjatywy. Jedną z nich jest zachęcanie do masowej apostazji, czyli oficjalnego opuszczania Kościoła katolickiego. Dla tych, którzy dokonają tego kroku, organizowane będą nawet specjalne imprezy tzw. kolacje dla
odchrzczonych.
Dogmatyzm naukowej umyslowosci
Korzenie wspolczesnej nauki osadzone sa w glebie greckiej filozofii, ktora najczesciej poslugiwala sie niesprawdzonymi, intelektualnymi konstruktami, ktore Cyceron nazwal ogolnie “dogmatami”. Nitolerancjia filozofow dla wszelkiej krytyki ich aksjomatow, czy hipotez uwieczniona zostala przez filozofa Platona w jego dziele p.t. Prawa, w ktorym domagal sie ustanowienia instytucji, ktora otrzymala swa ostateczna organizacje w papieskiej inkwizycji. Umyslowosc wiekszosci naukowcow nie rozni sie zbytnio od umyslowosci katolickich teologow, ktorzy zawsze dlawili wszelka krytyke posylajac wssystkich opozycjnistow do koscielnego “gulagu” badz palac ich na stosie.
Natchnieniem dla naukowego dogmatyzmu stal sie list dedykacyjny M. Kopernika do papieza Pawla III, w ktorym domagal sie ukrucenia “jezyka oszczercow, ktorzy osmieliliby sie ganic jego dzielo neomylnym sadem papieskim.” To tlumaczy uciszenie krytyki dziela Kopernika zglaszanej przez zawodowych astronomow zawodowych astronomow, ktora jednak zmusila papiestwo do czasowego zawieszania tego dziela az do wprowadzenia koniecznych korekt. Ten werdykt przekonuje, ze papiestwo podobnie jak sam autor nie rozumialo sedna idei heliocentryzmu, ktory negowany jest przez astronomiczne zjawisko przesilen, ktorych nie mozna wytlumaczyc fizyka tego systemu. To samo mieli na mysli oponenci heliocentryzmu, kiedy mowili o “fizycznej niemozliwosci systemu Kopernika.”
I znow nie tak dawno ten sam dogmatyzm doszedl do glosu w zwiazku z rehabilitacja ewolucjonizmu przeprowadzona przez Jana Pawla II. Oto 19 pazdziernika 2006 r. agencja PAP opublikowala rezolucje Senatu Uniwersytetu Warszawskiego pod butnym tytulem Zaden rozsadny naukowiec nie neguje teorii ewolucji. Takie stanowisko jest rownoznaczne z usmierceniem najwazniejszej idei badan naukowych, ktorych rezultaty zawsze popddawane sa krytycznej ocenie innych kompetentnych naukowcow. Temu celowi sluza recenzje prac doktorskich, czy propozycji wydawniczych. Bez takiej krytycznej oceny kazdy moglby oglosic sie doktorem takiej, czy innej dyscypliny odwolujac sie do “nieomylnego sadu papieza”. W przypadku wspomnianej rezolucji Senatu UW jesj inspiracja polityczna jest oczywista, gdy wziac pod uwage, ze stanowisko profesorow UW podzielal owczesny doradca prezydenta RP prof. Michal Kleiber, ktory w nagrode za pdobna opinie, dwa miesiace pozniej, zostal Prezesem Polskiej Akademii Nauk.
Jest to smutne dziedzictwo z okresu PRL, kiedy krytyki opozycyjnych marksistow, czy nie nalezacych do partii naukowcow byly pietnowane jako tzw. “odchylenie” czy wrecz “kontrrewolucyjne dzilanie.” Zwroce uwage, ze marksizm podobnie jak cala wspolczesna nauka byl jedynie przypomnieniem okreslonych dogmatow greckich filozofow materialistycznych i odwolywal sie do tradycji platonskiej inkwizycji. Papiez Pius VII uznal heliocentryzm za “fakt” bez zadnego dowodu, jedynie dzieki politycznemu poparciu rewolucyjnej Francji, zas Jan Pawel II uznal dodatkowo ewolucjonizm za “cos wiecej niz hipoteze” odwolujac sie do najnowszych “zdobyczy naukowych.”
Zwykly polski “zjadacz chleba” przed “przerobieniem w aniola”, by uzyc okreslenia J. Slowackiego, nie jest swiadom ogromnej opozycji wobec darwinizmu zglaszanej nie tylko przez okreslone osrodki religijne, ale takze przez uczciwych naukowcow, ktorych spekulacje Darwina raza swym kastowym zacietrzewieniem i brakiem geologicznych dowodow, a zwlaszcza tzw. brakujacych ogniw, czyli posrednich organizmow pomiedzy wyksztalconymi gatunkami.
Przytocze ponizej pare opinii kompetentnych naukowcow ukazujacych slabosci ewolucyjnego dogmatu. Zaczne od opinii samego Darwina wyrazonej w jego liscue do harvardzkiego naukowca Asy Graya przytoczonej w dziele A. Desmonda i james Moore'a Darwin na str. 456: “Jestem swiadom, ze moje spekulacje wykraczja poza granice prawdziwej nauki...Jest to po prostu rozgadana hipoteza z rowna iloscia bledow i dziur jak zdrowych czesci.” W PRL taka gadanine partyja nazywano wodolejstwem.
Soren Lovtrup w ksiazce Darwinizm:Negacja Mitu 91987) str. 422 stwierdzil dosadnie: “Wierze, ze pewnego dnia darwinowski mit zostanie uznany za najwieksze oszustwo w historii nauki.” Te opinie potwierdzil amerykanski publicysta, ktory tez zdemaskowal polityczna prowokacje w zatoce Tonkinskiej w ksiazce p.t Koniec darwinizmu opublikowanej w 2008 r. bardzo trudno dostepnej w amerykansihc bibliotekach publicznych. Swiecka religia Ameryki jest rownie nietolrancyjna jak papieski katolicyzm.
Albert Fleischmann w cytacie zawartym w ksiazce Swiadek przeciwko ewolucji napisanej przez Johna Freda Meldau i wydanej w Denver przez Christian Victory Publishing (1968) str. 13: “ “Darwinowska teoria pochodzenia nie zostala potwierdzona ani jednym faktem z dziedziny natury. Nie jest ona owocen naukowego badania, ale wylacznie produktem imaginacji.” Za taki sam produkt imaginacji uznal dzielo Kopernika izraelski przyjaciel Einsteina, prof Sambursky w swym wykladzie dla Izraelskiej Akademii Nauk.”
Wolfgang Smith, w dziele Teilhardyzm i Nowa Religia. (1988) str. 5-6 napisal: “Niezaprzeczalny fakt jest ten, ze jesli przez ewolucje rozumiemy makroewolucje, czyli ewoluowanie nowych gatunkow, to mozna stwierdzic z niepodwazalnym rygorem ze doktryna ta jest calkowicie pozbawiona naukowej sankcji. To moze zabrzmiec dziwnie zwazywszy mnostwo ekstrawaganckich roszczen zglaszanych przez ewolucjonistow z poza naukowej nieomylnosci. A jednak fak jest taki, ze do dnia dzisiejszego nie ma zadnego wiarygodnego dowodu potwierdzajacego teze, ze makroewolucyjne przeksztalcenia kiedykolwiek sie zdarzyly.”
Louis Bounoure w magazynie The Advocate z 8 marca 1984 r. na str. 17 stwierdzil jakze trafnie: “Ewolucjonizm jest bajka dla doroslych. Ta teoria nie ma nic wspolnego z nauka. Jest bezuzyteczna.” Popularnosc bajek z tysiaca i jednej nocy w swiecie islamu i popularnosc basnowych seriali kosmicznych made in Hollywood przekonuja, ze tego typu literatura nadal podbija wyobraznie milionow doroslych odbiorcow. Ewolucjonizm zostal zainspirowany mitologicznymi metamorfozami greckich bozkow, ktorzy przybierali ksztalty gwarantujace im seksualne podoboje. Ta nauka zainspirowaly wyczyny niejakiego Don Juana, czyli hiszpanskiego Ojca Knotza. Polski Swiadek broniacy ewolucji zapewnil godziwe miejsce spoczynku obroncy swego “naukowego” autorytetu.
Ulotki w Warszawie: "Te karły szydziły z naszego prezydenta"
prot, wideo: Anita Kozłowska, Maciej Zauszkiewicz 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 14:11:28.0
Mieszkańcom Warszawy rozdawano dzisiaj ulotki z cytatami dziennikarzy i polityków nt. Lecha Kaczyńskiego z podpisem: "Te karły szydziły z naszego prezydenta. Teraz my bojkotujemy ich!". - Ja mam 178 cm wzrostu, więc nazwanie mnie "karłem" jest karkołomne - komentuje Katarzyna Kolenda-Zaleska. Marek Suski z PiS-u twierdzi z kolei, że to może być "głos ludu".
"Polityczne i medialne karły udające autorytety" - to tytuł ulotki rozdawanej na ulicach Warszawy. Są na niej zamieszczeni znani politycy, dziennikarze, artyści: Janusz Palikot, Donald Tusk, Stefan Niesiołowski, Lech Wałęsa, Bronisław Komorowski, Julia Pitera, Radosław Sikorski, Magdalena Środa, Kazimierz Kutz, Michał Figurski, Piotr Tymochowicz, Jacek Żakowski, Grzegorz Miecugow, Tomasz Lis, Piotr Najsztub, Mikołaj Lizut i Katarzyna Kolenda-Zaleska oraz ich cytaty, które według autorów ulotek obrażały tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ulotkę podpisana jest stwierdzeniem: "Te karły szydziły z naszego prezydenta. Teraz my bojkotujemy ich!".
"Brednie" czy "głos ludu"?
Kolenda-Zaleska: Mierzę 178cm. Nazwanie mnie karłem jest karkołomne
- Podoba mi się towarzystwo w jakim jestem - żartuje Katarzyna Kolenda-Zaleska. - Ja mam 178 cm wzrostu, więc nazwanie mnie "karłem" jest karkołomne - dodaje. Uważa również, że politycy nie mają z tymi ulotkami nic wspólnego.
Innego zdania jest Stefan Niesiołowski z PO. - Pewnie zwolennicy PiS-u kolportują tego rodzaju brednie. Demokracja dopuszcza prawo do bredni - komentuje. Dodaje, że nie przywiązuje żadnej wagi do tych ulotek.
- Specjalnie mnie to nie dziwi. Tego typu wyskoków jest wiele. Myślę, że ludzie mają prawo kwestionować autorytety - komentuje publicysta Jacek Żakowski. - Prawica ma skłonność do tego, że zamiast polemizować, to narusza godność, obraża - dodaje.
Suski: Mam nadzieję, że osobom z ulotki teraz jest wstyd
Marek Suski z PiS mówi, że jego partia nie miała z tymi ulotkami nic wspólnego. - Nic mi o tym nie wiadomo - mówi. Dodaje, że to jakaś spontaniczna akcja obywateli. - Myślę, że to głos ludu - twierdzi.
prot, wideo: Anita Kozłowska, Maciej Zauszkiewicz
Fragment samolotu prezydenta będzie na obrazie Matki Boskiej na Jasnej Górze
Małgorzata Jankowska, TOK FM 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 12:44:18.0
Fragment skrzydła samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, zostanie umieszczony w powstającej nowej sukni na obraz Matki Bożej na Jasnej Górze.
Chodzi o kawałek metalu pokryty białą farbą i przebity śrubką. Podarowali go mieszkańcy Smoleńska. Jak podkreśla o. Roman Majewski, przeor Jasnej Góry "ten niemy, mały świadek głośnej wielkiej tragedii ma być wyrazem naszej troski o Ojczyznę".
Autorem projektu i wykonawcą nowej sukni, zwanej też królewskim płaszczem jest Mariusz Drapikowski, bursztynnik z Gdańska. Kiedy będziemy mogli ją zobaczyć - jeszcze nie wiadomo. Nowy płaszcz i korony mają być wotum Narodu Polskiego na 100-lecie rekoronacji obrazu; powstają z przekazywanych przez jasnogórskich pielgrzymów darów wotywnych i ofiar.
Oprócz kawałka prezydenckiego samolotu rozbitego pod Smoleńskiem w sukniach i koronach znajdą się też meteoryty: z Księżyca, Marsa i Merkurego z wszelkimi potwierdzeniami z instytutów naukowych, w tym z NASA.
Małgorzata Jankowska, TOK FM
Lewica: "Solidarni 2010" to "przekoloryzowana rzeczywistość, wygodna dla prawicy"
dżek, IAR 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 16:45:40.0
Lewica złoży wniosek do KRRiT. "Film wykorzystuje śmierć prezydenta do kampanii"
- Moim zdaniem był to zamach. Zabito prezydenta i elitę kraju - mówi jeden z kilkudziesięciu przechodniów cytowanych w programie "Solidarni 2010" Jana Pospieszalskiego. Nadany w prime-time w TVP1 film cytuje, bez słowa komentarza ze strony kogokolwiek, przechodniów atakujących rząd, Rosjan i "Gazetę Wyborczą". Kamera porusza się wśród tłumu zebranego podczas żałoby pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Czytaj więcej
"Film tworzy pełne obsesji obrazy"
"Wyprodukowanie i wyemitowanie tego filmu przez telewizję publiczną powinno stać się przedmiotem oceny Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Emisja tego filmu burzy poczucie żałobnej jedności Polaków w sprawie tragedii koło Smoleńska" - napisali w liście do Kołodziejskiego wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Jerzy Wenderlicha (SLD) i rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita. Ich zdaniem film Stankiewicz i Pospieszalskiego "tworzy pełne obsesji obrazy" i "znacząco odbiega od standardów, jakich oczekuje się od mediów publicznych". "Promowanie podziału, granie na emocjach wprowadza chaos myśli, rozsądek spycha na manowce" - ocenili przedstawiciele Sojuszu.
"Film wykorzystuje śmierć prezydenta do kampanii"
Jerzy Wenderlich, wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu mówi, że autorzy filmu wpisali w żałobę narodową polityczne obsesje, a film nie miał nic wspólnego z żałobą. Poseł zapowiedział, że oceną tego obrazu zajmą się też posłowie i eksperci na posiedzeniu sejmowej komisji kultury. Film wywołał liczne komentarze. Jedni uznają to za propagandówkę, inni za głos zwykłych ludzi>>
Wenderlich: Złożymy wniosek do KRRiTV
W piśmie skierowanym przez Klub Lewicy do Krajowej Rady czytamy, że "film bezpodstawnie wykorzystuje śmierć Prezydenta do partyjnej kampanii". Według posłów SLD, film pokazuje "przekoloryzowaną rzeczywistość, wygodną dla prawicy".
Dziś gazety opisały, że niektóre osoby w występujący w filmie to zawodowi aktorzy, znany m.in. z seriali TVP. WIĘCEJ
Nie ma pisma, nie ma komentarza
Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski powiedział, że pismo SLD jeszcze do niego nie dotarło. - Dopiero po zapoznaniu z listem będę mógł się do niego ustosunkować - dodał.
Kołodziejski przypomniał, że jak dotąd raz tylko zabrał głos w sprawie medialnych relacji w dniach żałoby narodowej.
20 kwietnia w liście do wszystkich mediów elektronicznych (publicznych i prywatnych) wyraził podziękowanie i najwyższe uznanie "dla wszystkich ludzi radia i telewizji w Polsce, którzy swym oddaniem przyczynili się do tak godnego przekazu o tragicznych zdarzeniach i dramatycznych przeżyciach, jakie towarzyszyły nam po śmierci Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki, a także wszystkich pozostałych 94 Ofiar katastrofy lotniczej". KRRiT doceniła również "wagę decyzji o rezygnacji z emisji reklam w dniach żałoby"
dżek, IAR
"Skandaliczny, oburzający". W Rosji o filmie Pospieszalskiego
Agnieszka Lichnerowicz, jg, as 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 15:49:43.0
"Sława" filmu "Solidarni 2010" dotarła już do Rosji. Gazeta "Wriemia Nowosti" nazwała dokument Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego "skandalicznym" i "obrzydliwym". Rosjanie wskazują, że w tym samym dniu kiedy wyemitowano obraz - start w wyborach prezydenckich ogłosił Jarosław Kaczyński. Dodają, że to "polski paradoks, że partia opozycyjna (PiS) ma w rękach telewizję publiczną".
Film "Solidarni 2010" został wyemitowany w poniedziałek w najlepszym czasie antenowym w TVP 1. W filmie bez słowa komentarza cytowano przechodniów atakujących rząd, Rosjan i "Gazetę Wyborczą". - Nie powinniśmy wierzyć Rosjanom na słowo - mówi jeden z występujących przed kamerą. - To był zamach! - wtóruje mu inny.
Korespondent rosyjskiej gazety "Wriemia Nowosti" cytuje w swoim tekście kontrowersyjne wypowiedzi z filmu "Solidarni 2010". Ale podkreśla, że program "wywołał oburzenie i protesty większości Polaków". Wśród nich jest Daniel Olbrychski, z którym rozmawiał dziennikarz. Aktor nie krył emocji. Mówił, że to "niezwykle wstrętna rzecz".
W artykule rosyjskiej gazety opisując film użyto określeń: skrajnie prawicowy, nacjonalistyczny. Autor tekstu zwrócił uwagę, że program pokazano tego samego dnia, kiedy brat tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Jarosław - poinformował o swoim starcie w wyborach prezydenckich. Dziennikarze rosyjscy podkreślają, że to "polski paradoks, że partia opozycyjna (PiS) ma w rękach telewizję publiczną".
Według "WN" choć w filmie przedstawiono opinie ludzi, którzy zebrali się na Krakowskim Przedmieściu, to nie oddają one poglądów większości z tych Polaków, którzy oddawali hołd ofiarom katastrofy. Przypomniano że wśród tych, którzy zginęli 10 kwietnia była nie tylko para prezydencka i ludzie związani z PiS. Ale także "wspaniali ludzie z lewicy". - Ten obrzydliwy dla naszych obu narodów film rozpoczął prezydencką kampanię Jarosława Kaczyńskiego - zauważa korespondent "Wriemia Nowosti".
O wzroście nastrojów rusofobicznych wśród części polskiego społeczeństwa pisze też gazeta "Nowyje Izwiestia". Dziennik poświęca przy tym bardzo dużo uwagi tzw. incydentowi gruzińskiemu i sugeruje, że również tym razem to prezydent Kaczyński mógł zmusić pilota do lądowania.
Poland: Will Jaroslaw succeed Lech Kaczynski?
28/04/201019:33
Apparently Lech Kaczynski always wanted his twin brother Jaroslaw to be president of Poland. At least, this is what the political supporters of the Kaczynski brothers have been saying following Lech's death in a plane crash outside Smolensk and Jaroslaw's nomination as his party's candidate for president. They have even claimed that Lech thought his twin brother would do a better job as president. So, will Jaroslaw take up his brother's mantle?
Jaroslaw trails Sejm Speaker Bronislaw Komorowski by 20% in the polls, and analysts believe that he will not be able to close the gap by the first round of elections on June 20. Polish sociologists note that the frontrunner in pre-election polls usually go on to win the presidency in Poland. However, if Jaroslaw plays his cards right during the campaign, he will have a shot at winning in the second round.
Playing his cards right means playing on the emotions of an electorate that is still in mourning over the tragic death of President Lech Kaczynski. Like most Slavs, the Poles are an emotional and compassionate people. Jaroslaw, who just lost his beloved brother but yet summoned the strength to stand for election, can expect significant support from the voters.
Jaroslaw has already said that, as president, he would carry out his brother's unfinished business: "The tragic death of Poland's president and patriotic elite compels us to carry on their mission." But it's not clear what this unfinished business is. Lech Kaczynski pursued an erratic and unpopular policy toward Russia. That being said, the address Lech planned to deliver in Katyn signaled a desire to improve relations with Russia. Which path will Jaroslaw take?
According to former Prime Minister Wlodzimierz Cimoszewicz, Jaroslaw is a radical politician, just like his brother, and he is bound to pursue the same policies as Lech if elected president. Like his brother, Jaroslaw is likely to take a hard line with the government. Cimoszewicz notes that Jaroslaw spoke of the death of "Poland's patriotic elite" - the implication being that the remaining elite is unpatriotic. Jaroslaw may seek to divide Poland along these lines, which, according to Cimoszewicz, could prove damaging to Poland.
Artyom Malgin, a Russian political scientist with the Polish-Russian Group on Difficult Issues, thinks that it is premature to speak about the policies Jaroslaw would pursue as president. Malgin notes that neither candidate has put forth a platform at this early stage in the campaign, so it is still too early to predict whether the victory of either candidate will be good or bad for Poland.
We'll see whether Jaroslaw can take the frontrunner spot when the campaign begins in May. We'll see then whether Poland will accept him. After all, during his tenure as prime minister, both Jaroslaw and his government were extremely unpopular with the Polish business community.
Jaroslaw is determined to fight for the presidency. He made that clear when he accepted his party's nomination. He said that his family supports his decision to run for the presidency, including his mother, who has not yet been told about the death of her son.
The opinions expressed in this article are the author's and do not necessarily represent those of RIA Novosti.
MOSCOW. (RIA Novosti correspondent Anna Chernova)
http://en.rian.ru/analysis/20100428/158789507.html
"Moskowskij Komsomolec": załoga Tu-154 była pod bezpośrednią presją
prot, IAR 2010-06-03, ostatnia aktualizacja 2010-06-03 12:31:35.0
Zdaniem gazety, "faktycznie decyzję o podejściu do lądowania w tak trudnych warunkach meteorologicznych załoga podjęła niesamodzielnie". - Ze stenogramu widać, że jeden z pasażerów, który przebywał w kabinie pilotów, przez cały czas ingerował w proces sterowania samolotem - zauważa gazeta.
"Sądząc po tym, że orientował się w sytuacji w powietrzu i wskazaniach przyrządów, można przyjąć, iż był to dowódca Sił Powietrznych Polski Andrzej Błasik. Przy czym - nie tylko artykułował rekomendacje, lecz także wydawał komendy" - dodaje. "Na przykład, o 10.20.40,4 (8.20.40,4 czasu polskiego - red.) mówi on dowódcy samolotu: "I jeden poziom zostaw". A ten mu się podporządkowuje" - cytuje gazeta stenogram.
"Albo inny fragment rozmów - 10.34.22,4 (8.34.22,4) Dowódca statku powietrznego: "Automat"; 10.34.23,9 (8.34.23,9) Mechanik pokładowy: "I automat włączony"; 10.34.29,4 (8.34.29,4) A (Nieokreślony Rozmówca): "400 redukuję"; 10.34.33,9 Drugi pilot: "Jest 400". Nasuwa się pytanie: dlaczego drugi pilot odpowiada "Jest!" nie swojemu (bezpośredniemu) dowódcy, który, nawiasem mówiąc, w tym momencie żadnych komend mu nie wydawał, lecz jakieś "nieokreślonej osobie"? I jak to można nazwać, jeśli nie ingerencją w proces sterowania samolotem?" - pisze.
"Co więcej, także sam dowódca (maszyny - red.) stale dziękuje tej "nieokreślonej osobie" za to, że ona cały czas podpowiada, jak postępować" - wskazuje "MK". "Albo taka replika "nieokreślonej osoby" rzucona pod adresem dowódcy samolotu o 10.23.08,3 (8.23.08,3): "Panie kapitanie, czy jak już wylądujecie (niezr.), czy ja mogę się spytać?" Jeśli takie pytanie zadaje wasz przełożony, to czyż nie przypomina to presji ze strony szefa?" - konstatuje.
"Nieokreślona osobna" najważniejsza?
Gazeta zauważa również, iż "stosunki między innym pasażerem, który też przebywał w kabinie, a dowódcą (samolotu - red.) także ułożyły się dość nierównoprawnie". ("MK" informuje, że tą osobą był dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana, jednak szef MSWiA Jerzy Miller poinformował w środę, iż są to tylko domniemania; że polscy eksperci nie potwierdzili, iż jest to głos Kazany - red.)
"Dla przykładu, o 10.26.18,8 (8.26.18,8) mówi on (dowódca maszyny - red.) temu pasażerowi: "Panie dyrektorze, wyszła mgła... W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Jak się okaże (niezr.), to co będziemy robili?" Innymi słowy, dowódca samolotu jest niesamodzielny w decyzjach; on jedynie proponuje warianty rozwiązania problemu swoim VIP-pasażerom: "Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe" - kontynuuje gazeta.
"Moskowskij Komsomolec" ocenia w czwartek, że stenogram rozmów w kokpicie polskiego Tu-154M "stawia kropkę w sporze o to, czy na jego załogę była wywierana presja ze strony wysoko postawionych pasażerów". "Była, i to bezpośrednio" - podkreśla gazeta.
"Tym samym dowódca (maszyny - red.) faktycznie przekłada odpowiedzialność za swoje dalsze działania na innego człowieka, a ten - po łańcuszku - na następnego, wyżej postawionego. I już o 10.30.35,4 (8.30.35,4), ta "nieokreślona osoba", która, jak można domniemywać, do tego czasu już była w salonie samolotu i z kimś się radziła, odpowiada: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić". W tym miejscu, jak się wydaje, można też przytoczyć zdanie "nieokreślonej osoby" z 10.38.00,4 (8.38.00,4): "Wkurzy się, jeśli jeszcze (niezr.)" - pisze.
"Byli pod presją"
"Tego, kto "wkurzy się, jeśli jeszcze" raz lotnicy nie posadzą samolotu, jak miało to miejsce w Tbilisi w czasie wydarzeń sierpnia 2008 roku, możemy się tylko domyślać. Jednak z wysokim stopniem prawdopodobieństwa" - zauważa "MK".
Według gazety, "jasne jest jedno: załoga w chwili lądowania znajdowała się pod presją nie tylko okoliczności, ale także ludzi, którzy bezpośrednio wpływali na proces podejmowania przez lotników decyzji o żywotnym znaczeniu, co stanowi poważne naruszenie przepisów lotniczych dowolnego kraju". "Przy czym zadanie posadzenia samolotu za wszelką cenę tak silnie przygniatało pilotów, że przyćmiło i strach, i zdrowy rozsądek, i ostrzeżenia kontrolera, i wskazania przyrządów" - podkreśla "MK".
Gazeta konstatuje, że sądząc na podstawie wstępnych informacji, śledczy skłaniali się dotychczas ku wersji, iż winę za katastrofę ponosi załoga. "Opublikowanie taśm może zmienić bieg dochodzenia i główną winę za to, co się stało, przełożyć na "działania osób trzecich" - konkluduje "Moskowskij Komsomolec".
Friday, June 4, 2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment