Gdy amerykańscy politycy po I wojnie światowej postulowali utworzenie niepodległej Polski mieli w tym swòj własny interes polegający na stworzeniu w Europie pństwowości uzależnionej od ich polityki, co w praktyce znaczyło urzeczywistnianie interesòw tej polityki na tym określonym obszarze. Piłsudski szczery polski patriota, ale o odmiennej wizji polskiej państwowści nigdy nie cieszył się zbytnią sympatią na obszarze anglo-saskim z racji jego politycznych powiązań z polityką niemiecką. Antyniemieckie ukierunkowanie Polski jest to czego Anglia i Stany Zjednoczone oczekują od Polski w zamian za swe polityczne poparcie dla naszego kraju. Dlatego Anglo-Sasi łatwiej wybaczali polskim uchodźcom polityczmym ich dawne powiązania z komunistami, niż piłsudczykowskie sympatie.
Piszę te słowa, gdy jeszcze nie ucichła propagandawa wrzawa roztaczająca wizję A. Kwaśniewskiego na stolcu Sekretarza Generalnego ONZ. Nikt nie jest naiwny na tyle by wierzyć, że polityk o tak ograniczonych horyzontach wiedzy historycznej na tyle wzbudza podziw Ameryki, że uczyni ona wszystko, by uzyskał on to stanowisko. O ile owe propagandowe zapewnienia polskich środkòw przekazu o dyplomatycznej ofensywie USA na rzecz Kwaśniewskiego, w co wyraził zwątpienie L. Wałęsa, są prawdziwe to znaczy to tylko jedno, że politycy amerykańscy są tak pewni posłuszeństwa Kwaśniewskiego dla ich celòw, że za wszelką cenę będą go promować na to stanowisko. Jest to taki sam manewr polityczny jak ten, ktòry krył się za nazwą Układ Warszawski. Taka nazwa maskowała rzeczywistych promotoròw polityki wschodnioeuropejskiego obszaru. A. Kwaśniewski na stanowisku Sekretarza Generalnego ONZ byłby lepszy, a raczej skuteczniejszy dla określonych celòw politycznych Ameryki np. w kwestii promowania państwowości palestyńskiej na gruzach Izraela niż najlepszy polityk amerykański, czy brytyjski. I nawet jeśli A. Kwaśniewski nie dostanie tego stanowiska sama wrzawa propagandowa przekonująca Polakòw, że ma on popracie polityki amerykńskiej utrwali go w świadomości Polakòw jako wybitnego męża stanu może nawet zasługującego na większy szacunek niż Lech Wałesa, ktòry ściśle był związany z osobą Jana Pawlą II. Może to mieć znaczenie w określonej sytuacji politycznej, kiedy pozakrajowe ośrodki polityczne uznają za celowe posłużenie się tak wytworzonym autorytetem. Pamiętajmy, że zniszczenie Europy Zachodniej w sprowokowanym przez Polskę konflikcie podporządkowałoby ten obszar celom amerykańskiej polityki (pamiętacie awanturniczą politykę J. Buzka?). Tak jak to się stało po II wojnie światowej. Kiedy “polski murzyn” zrobił swoje dostał “nagrode” w postaci jałtańskiego rozbioru Polski. Na coż więcej zasługuje głupota i pròżność polskich politykòw? Czy Katyń był gorszym efektem egoizmu polskich politykòw niż Santo Domingo? Sarmatyzm jako credo polityczne głosił, że naròd polski był na tyle niedojrzały umysłowo, że potrzebował władcòw z innej sfery rasowej. Tacy władcy nigdy nie będą szanować podporządkowanych im “niewolnikòw”. Kościòł polski z ubocza zawsze opowiadał się po stronie rządzących. To zawsze zapewnia najlepsze zyski. Nie przeczę, że indywidualni księża mogli być szczerymi polskimi patriotami jak. np. ks. J. Popiełuszko.
Ze świadomością podobnych uwarunkowań politycznycznych należy rozpatrywać nagrodę Nobla dla Cz. Miłosza. Polityczny przebòj jakim dla Polakòw stał się pontyfikat Jana Pawła II domagał się przeciwwagi w innym Polaku, ktòry fizycznie związany był z obszarem Stanòw Zjednoczonych i ktòry jednocześnie ściślej był związany ze świeckim ukierunkowaniem polityki amerykańskiej. Dla Polakòw Watykan jest tak organicznie właczony w ich krwioobieg, że możliwe jest jedynie jego przesłonięcie na pewien czas, ale nie amputacja. Cz. Miłosz, noblista był wobec Jana Pawła II tym czym zagłuszarki były dla Radia Wolna Europa. Nie musiał być wybitnym, wystarczyła fama noblisty.
Przytoczę w tym miejscu wypowiedź Miłosza o Simone Weil z książki Ewy Czarneckiej i Aleksandra Fiuta p.t. Conversations with Czesław Miłosz (1987)
“W jej wizji, Bòg podporządkował całe stworzenie ślepemu determinizmowi Natury (zwracam uwagę na duże “N” –rp) i matematycznemu prawu. Wszechświat jest pod władzą konieczności. Determinizm Simone Weil był bardzo skrajny, i ona sama była bliska uznania się za zwolenniczkę Spinozy. Jej determinizm był prawdopodobnie tak skrajny jak determinizm Jacquesa Monoda, ktòry był bardzo radykalnym materialistą, kompletnym deterministą. Monod poświęcił się badaniom nad genami. Otrzymał Nagrodę Nobla za swe badania nad DNA, i wyobrażał on sobie, że chromosomy produkują swe kopie jak prasa drukarska. Simone Weil, ròwnież mòwiła o determinizmie i absolutnej konieczności. Świat pod władzą koniecznności i łańcucha przyczynowości nie ma miejsca dla Boga. Może się wydawać, że Bòg się wycofał. Ukrył się i dlatego istnieje konieczność (Przypomnę w tym miejscu, że młody K. Wojtyła napisał utwòr p.t. Pieśń skrywanego Boga – rp). Simone Weil posunęła się nawet tak daleko, że orzekła, iż Bòg przekazał władzę księciu tego świata i to jest przyczyną, że determinizm, z ludzkiego punktu widzenia, jest okrutny i bezlitosny. To jest to co rozumiemy przez Drugą Naturę. Być może grzech pierworodny polega na umieszczeniu Boga w łańcuchu przyczynowości. Simone Weil myślała, że determinizm natury był niewinnym zjawiskiem. Natura nie jest ani dobra ani zła – jest tylko koniecznością. Zwierzęta nie wiedza co to grzech; nie mają one poczucia winy czy okrucieństwa. Wszystko funkcjonuje jak mechanizm. My ludzie jesteśmy w najgorszej sytuacji, ponieważ po części jesteśmy zwierzętami, a po częsci duchami. Ponad nami są byty, ktòre są czystymi duchami. One nie noszą już tego ciężaru. Tak więc determinizm jest zasłoną Boga. A dlaczego książę tego świata posiada władzę nad determinizmem? No coz, na poziomie ludzkim jest on tym ktòry odpowiada za całe cierpienie. Czerpie on swą siłę ze ślepego determinizmu. Moznaby sobie zadać pytanie jakie znaczenie w systemie Simone Weil ma obrona Boga, opatrzność i łaska. Mają one miejsce, ale poprzez to uznanie zwiększa ona sprzeczność jaka istnieje w każdej strukturze świata i powiada, że ślepa konieczność i opatrznośc nie wykluczają się wzajemnie, mimo iż negują się wzajemnie (na tej samej zasadzie Jan Paweł II uważał, iż możliwe jest pogodzenie z religią i heliocentryzmu i ewolucjonizmu!- rp). Oczywiście nie neguję ogromnego wpływu jaki Simone Weil wywarła na mnie. Sposob w jaki postawiła ona kluczowy problem, problem konieczności determinizmu, jest mi bardzo bliski. I zawdzięczam jej zrozumienie sprzeczności.”
W 1891 r. Lord John Morley w dziele On Compromise pisał: “Niechlujna ochoczość do wyznawania dwòch sprzecznych z sobą twierdzeń w tym samym czasie staje się coraz bardziej powszechna. Jest to najważniejszy czynnik prowadzący do apatii. Wyznawcy obecnej metody są bardziej zainteresowani pochodzeniem i genealogicznymi koneksjami jakiegoś zwyczaju, czy idei niż jej własną dobrocią czy złem. Dostrzega się ową procedurę w procesie pisania książek czy naukowych artykułòw na uniwersyteckim poziomie.”
Poglądy filozoficzne Simone Weil wywodzą się ze zdegenerowanej filozofii gnostycznej, ktòra głosiła, że świat materialny został stworzony nie przez dobrego Boga, ale przez złego demiurga, za ktòrego uznawali oni Boga Biblii hebrajskiej. “Ksiązę tego świata” wspomniany przez Miłosza, to oczywiście szatan kuszący Jezusa władzą nad całym światem. Jezus odrzuca ową propozycję, bo jego Kròlestwo nie jest z tego świata. W wizji gnostycznej Jezus przybył na ten świat by wyzwolić ludzi spod władzy owego demonicznego Boga Żydòw.
Owa dziwna intelektualna zależność poety od dewotki gnostycyzmu jaką była Simone Weil znajduje swe wytłumaczenie w jego utworze “Campo di fiori” poświeconym G. Bruno, miłośnikowi gnostycznej astronomii, czyli heliocentryzmu M. Kopernika. Prawdziwe poglądy G. Bruna pozwalają lepiej uchwycić sedno filozofii Cz. Miłosza. W drugiej połowie XVI w. G. Bruno propagował w Europie ezoteryczny ruch postulujący powszechną reformację świata, w formie powrotu do religii i dobrej magi “egipskiej”. Przez dobrą magię należy rozumieć to co obecnie określane jest terminem “biała magia” à la Harry Potter, ktòry posługuje się “siłami ciemności” dla dobrych celòw. W rzeczywistości, nie ma zadaniczej ròżnicy między “białą” a “czarną” magią. Każda forma czaròw praktykowana jest z odwołaniem się pośrednim czy bezpośrednim do szatana. Najnowsza biografia I. Newtona nosi podtytuł “Ostatni Czarownik (The Last Sorcerer).
To prawda, światopogląd naukowy domaga się od jego wyznawcòw wiary w determinizm. Wszak całe prognozowanie naukowe polega na wierze w determinizm. Świat kopernikowskiego heliocentryzmu to gigantyczna machina mundi kierująca się niezależnymi od Boga prawami natury stanowionymi przez gnostycznego księcia tego świata.
Cyceron (106-43) zauważył o Sokratesie, że sprowadził on filozofię z nieba i skierował ją ku powszechnym problemom ludzkości, (Tuscalan Dispuations, V, 4, 10), co znaczy że zawròcił filozofie od fizyki ku etyce. Dwa tysiące lat pòźniej autorzy encykliki Humani Generis Unitas, ktòra z woli Piusa XII nigdy nie została opublikowana skarżyli się, że ludzkość napowròt zawròciła od etyki ku fizyce: “Natura ludzka została zredukowana do jednego elementu, albo w najlepszym wypadku do przypadkowej kombinacji kilku elementòw. Istotnej rzeczywistości człowieka zaczęto się dopatrywać w jego zewnetrznym kształcie co zaowocowało stwierdzeniem, że jest on po prostu tym lub owym, raz tą rzeczą a raz inną, ale zawsze podporządkowanym następującym po sobie zmianom (panta rei!)…Nie podejmowano pròb zbadania wewnętrznej struktury ludzkiej rzeczywistości, by uchwycić istotne, niezmienne i tym samym nieuchwytne relacje i powiązania Bytu, Celowości i Wartości (Gdyby ta encyklika została opublikowana wątpić można czy Jan Paweł II odważyłby się zrehabilitować heliocentryzm i ewolucjonizm – rp).
W miarę jak odkrycia sukcesywnie podporządkowywały człowiekowi gigantyczną siłę pary i elektryczności, ktòrą jego technologia starała się wywkorzystywać z całą pomysłowością, człowiek zaczął sobie wyobrażać, że oto odkrył on uniwersalny sekret władztwa, ładu i skuteczności we wszystkich dziedzinach. I automatycznie zastosował on metodę i zasady technologii do problemòw życia społecznego. Zgodnie z ową metodą, doszedł on do wniosku, że skoro problemy te zostały podzielone na ich części składowe, a relacje między owymi skladnikami i ich interakcje zostały jasno zdeterminowane to ma on prawo wyobrażać sobie, że organizm społeczny określony przez deterninizm fukcjonuje mechanicznie. Nadto człowiek zaczął wierzyć, że pogłębione studia nad fizyką społeczności umożliwią przebudowę instytucji i ułożenie zbiorowego życia od podstaw w taki sposòb, by odpowiadało to jego woli.”
Naukowy determinizm, podobnie jak buddyzm eliminiuje pojęcie “ja” czyli osoby. Człowiek staje się igraszką sił natury jak w klasycznej astrologii. Przypomnę w tym miejscu słynny wiersz T. Micińskiego Ananke
Gwiazdy wydały nade mną sad,
Wieczną jest ciemność, wieczny jest błąd
Ty budowniku nadgwiezdnych wież
Będziesz się tułał jak dziki zwierz
Zapadnie każdy pod tobą ląd
Stlisz się na popiòł, spalisz na swąd
A gwiazdom odrzekl kròlewski duch
Wam przeznaczono okrężny ruch
Wolności mojej dowodem błąd.
Taka też jest zasadnicza idea biblijnej Księgi Rodzaju, ktòra ma uświadomić wszystkim ludziom największy dar jakim Stwòrca obdarzył ludzi, a mianowicie dar wolnej woli. Właśnie ta wolna wola może sprawić, że człowiek może się zbuntować nawet przeciwko swemu Stwòrcy. Nie jesteśmy automatami poruszanymi siłami gwiazd. Albo jak owe automaty w Wersalu, ktòre po naciśnięciu pedału napełniały się wodą i powstawały niby ludzie. Nieposłuszeństwo pierwszych rodzicòw było najlepszym dowodem ich wolności. Gnostycy interpretują òw bunt przeciwko biblijnemu “demiurgowi” jako pragnienie czlowieka do posiadania prawdziwej wiedzy, ktòra sprawi, że staną się podobni Bogu, znając dobro i zło. Czyż Kopernik nie jest sławiony jako ten, ktòry “wstrzymał slońce i ruszył ziemię?” Dodatkowym owocem owej wiedzy będzie nieśmiertelność.
W jakiej Ameryce mieściła się gnostyczna filozofia Cz. Miłosza? Katolicki autor George J. Marlin w książce p.t. The Politician’s Guide to Assisted Suicide, Cloning, and Other Current Controversies (1988) wyraża wielkie zaniepokojenie moralnymi spustoszeniami jakie naukowy światpogląd wniòsł do amerykańskich instytucji. Oto jak opisuje on naukową degradację człowieka.
Kamieniem węgielnym amerykańskiej demokracji jest pojęcie osoby, jego godności, i jego niezbywalnych praw, obowiązkòw i wolności. W XX wieku jednakże zaznaczyła się w amerykańskim prawie tendencja do pozbywania się pojęcia człowieka. Kluczem do zrozumienia Jamesa, ktòry odrzucił boską naturę człowieka i społeczeństwa jest uchwycenie przekonania, że nie ma absolutnych prawd; nie ma bezwarunkowych zasad prawnych. Wszystko jest względne. Bazą demokracji jest siła ròżnych opinii i smakòw. Człowiek musi działąć zgodnie ze swymi impulsami, z minimalnym wykorzystaniem swego rozumu. W rzeczy samej, najważniejsze jest działanie. Rzymska idea homo faber wròciła z całą mocą. W 1906 r. William Graham Sumner wyraził pełne popracie dla Jamesa w jego “Folkways”: “Zwyczaje ludzkie nie są tworami ludzkiej celowości i inteligencji… są one jak instynktywne działania zwierząt, ktòre rozwijają się z doświadczenia.”
Klasyczna definicja pozytywnego prawa została sformułowana przez ucznia utylitarysty J. Benthama: “Prawo nie jest niczym innym jak nakazami wspartymi siłą wydawanymi przez zwierzchnikòw dla ich podwładnych, ktòrzy pozostają w stosunku posłuszeństwa.” In 1935 r. Hans Frank napisał: “Przedtem zwykliśmy mawiać: ‘To jest słuszne a to nie.” Dziś stawiamy pytanie: ‘Co powiedziałby Führer?’”
Pod wplwem darwinowskiej teorii ewolucji pragmatyści utrzymywali, że człowiek nie został stworzony na ‘podobieństwo Boga’ i w ten sposòb zatarli ròżnicę miedzy człowiekiem a zwierzęciem. Ponieważ wojna między zwierzętami jest stamen naturalnym (?), tylko najlepiej dostosowani ekonomicznie i politycznie przetrwają. Jak to wyraził Sumner: siła stanowi prawo.
Oliver Wendell Holmes był ateistą dla ktòrego świat był jedynie wiązką ewoluujących energii. W świecie Holmesa nie ma zasadniczej ròżnicy między człowiekiem a małpą. Jeśli jest jakaś ròżnica, to jak to zauważył Kartezjusz, jest to ròżnica stopnia. Dlatego też człowiek nie może mieć żadnych niezbywalnych praw. Pozbawiony jest wszelkiej godności, działa wyłącznie pod wpływem instynku czy bodźca (pamiętacie bodźce finansowe?-rp) i oczekuje na cywilizującą siłe pozytywnego prawa.
Bez odwołania się do absolutnych wartości nie ma “winieneś” i, w konsekwencji dominująca grupa u władzy nie ma żadnych moralnych ograniczeń. Ci ktòrzy pozostają u władzy narzucają cokolwiek jest użyteczne ekonomicznie, socjalnie czy politycznie.
Konstytucja, dla Holmesa, była jedynie eksperymentem: “postulat respektu dla Konstytucji wynika z faktu, że po prostu ona istnieje, że jest czymś do czego się przyzwyczailiśmy, a nie dlatego, że reprezentuje wieczne zasady.”
Zwolennicy Holmesa wyznają filozofię korzystności (utylitaryzmu). Starają się oni przekształcić Amerykę stosownie do chwilowego poglądu na to co jest w jej najlepszym interesie I czysta siła legislacyjna byłaby środkiem prowadzącym do takiej przemiany. Są oni krypto-totalitarystami, ktòrzy negują niezbywalną wartość człowieka i starają się sobie zapewnic totalną władzę nad nim. Dla nich wolność znaczy posłuszeństwo niepewnej woli prawnej elity. Dla nich państwo, a nie Bòg jest absolutem.
W jaki sposòb amerykański pozytywizm prawny ròżni się od ideologii, ktòra zdominowała system nazistowski? Podobnie jak Holmes, Hitler odrzucał Boga i Jego Prawa. “Najważniejszym postulatem narodowo-socjalistycznego systemu,” deklarował Hitler, “jest zniesienie liberalnego pojęcia jednostki…” Człowiek podlega tym samym prawom, ktòrym posłuszne są zwierzęta.
Roe v. Wade, ktòra to sprawa dała początek amerykańskiej praktyce aborcyjnej jest najskrajniejszym przykładem legalnego pozytywizmu. Sąd orzekł, że fetus nie jest osobą i dlatego nie ma praw. Najwyższy Sąd przyjął sposòb rozumowania Nazistòw: a mianowicie, ze niewinna istota ludzka może być uznana za nie-osobę i pozbawiona życia, jeśli jej istnienie jest po prostu niwygodne czy wydaje się być niedostosowane dla tych, ktòrzy ktualnie sprawują sądową i ustawodawczą władzę. Ostateczny absurd polega na tym, że nieożywione przedmioty czy zwierzęta mają więcej praw niż ludzie. Sędzia Douglas orzekł, “Głos nieożywionych przedmiotòw… nie może być zdławiony!” Jakim to głosem przemawiają nieożywione przedmioty? Najlepszą ilustracją owej absurdalności jest troska Polakòw o ich nieożywione zabytki, najczęściej kościoły i zupełna obojętność wobec upokarzającej nędzy ich ziomkòw. Nie ma w Biblii ani jednego prawa nakazującego opiekę nad zabytkami, są natomiast niezliczone prawa nakazujące pomoc dla potrzebujących ludzi. Nie tak dawno, tygodnik New Yorker ujawnił, że najbogatsi Amerykanie płacą każdego roku 52 miliardy dolaròw na opiekę weterynaryjną nad ich czworonogimi ulubieńcami. W klinikach dla zwierząt wykonuje się kosztowne operacje przeszczpu organòw i inne zabiegi ktòre kosztują trzy razy więcej niż Ameryka przeznacza na zasiłki dla ubogich.
Admirał Jeremiah A. Denton, Jr. w przedmiowie do książki Marlina napisał te oto słowa pełne goryczy i prawdziwego bòlu: “To co uderzało mnie w latach 1973 i co nadal mnie niepokoi dwadzieścią pięć lat pòźniej, to łatwość z jaką egoistyczne popędy pozbywają się naszych najbardziej uhonorowanych tradycji i towarzyszących im norm. Dzieje się tak tylko dlatego, że wyznawcy Nowej Ery (New Age) już nie wierzą, że jesteśmy “jednym narodem pod władzą Boga”. Wierzyliśmy w świętość niewinnego życia, a przeciez obecnie wielu ludzi ochoczo zabija nienarodzonych, niemłodych i nie prosperujących. Wierzyliśmy, że winni powinni być karani, ale teraz złodzieje są uwalniani, aby mogli znòw kraść, gwałciciele, aby mogli znòw gwałcić, i mordercy, aby mogli znòw zabijać. I podczas, gdy kiedyś myśleliśmy, że męzczyzna i kobieta są wyjątkowo stworzeni na podobieństwo Boga, to teraz ochoczo posługujemy się genetyką jako swoistym monstrualnym skalpelem, by przemodelować człowieka na nasze własne podobieństwo.”
Dopòki nauka nie wykaże eksperymentalnie, że możliwe jest przekształcenie nieożywionej materii w żywy organizm doktryna Darwina nie ma żadnych podstaw naukowych. Jeśli ewolucja ma wykazać, że życie nie zostało stworzone przez Boga, musi wykazać jak ono powstało w naturalny sposòb. Samo rozwodzenie się o przemianach ewolucyjnych już zywych organizmòw jest szulerskim zabiegiem, przesłonięciem najistotniejszego problemu, ktòry domaga się naukowego wyjaśnienia. Darwin został zachęcony do opublikowania jego dzieła oszukańczymi eksperymentami niejakiego Andrew Crosse’a, ktòry rzekomo stworzył żywego robaka przepuszczając elektryczność, przez określoną “zupę” w wannie w jego łazience. Nazwał swoje stworzenie Acarius electricus. Jego oszustwo uwierzytelnił fizyk uznawany za wielkiego M. Faraday, ktòry w wykładzie dla Royal Institution w 1837 r. potępił tych, ktòrzy atakowali angielskiego “boga”. Faraday stwierdził, że przeprowadził taki sam eksperyment i ròwnież stworzył robaka. Jak dotychczas ekperymenty Crosse’a inspirują psychiatròw, ktòrzy maltertują ludzi powierzonych ich opiece elektrycznymi szokami, tak jak Balcerowicz maltretuje całe polskie spoełeczeństwo tzw. terapią szokową. Balcerowicz został zainspirowany badaniami niejakiego dra Frankensteina, ktòry ożywił mumię przy pomocy elektrycznych wstrząsòw. Balcerowicz pomylił fikcję z rzeczywistością.
Opròcz psychiatròw Crosse znalazł także łatwowiernego ucznia w osobie radzieckiego biologa Oparina, ktòry w wieku 30 lat zaprezentował światu pierwszy prawdziwie naukowy eksperyment przeciwko biblijnemu kreacjonizmowi argumentując, że życie na ziemi zostało wytworzone w naturalny sposòb, bez żadnej pomocy Boga. W książce pt. Początki życia (1936) Oparin wywodził, że dowody geologiczne sugerują, że atmosfera wczesnej ziemi wypełniona była metanem, amoniakiem, wodorem i parą wodną – nie posiadała natomiast tlenu. Wprowadzenie energii pioruna (elektryczność!), promieniowania nadfioletowego, wulkanicznego ciepła i naturalnego promieniowania do mieszanki takich gazòw, Oparin rozumował, mogło wytworzyć w głębiach morza chemiczne składniki wszystkich żywych rzeczy. Przy pewnym stopniu zagęszczenia owe składniki mogły utworzyć pierwsze żywe jednostki, takie jak acarius electricus. Wyjaśnienia doamaga się, dlaczego Oparin wyeliminował tlen z pierwotnej atmosfery ziemi. Weźmy pod uwagę process przekształcania materiału organicznego w ropę. Jest to możliwe w ściśle określonych warunkach. Albo tempo akumulacji tego materialu musi być wystarczająco szybkie, albo nasycenie tlenem na dnie wody morskiej jest tak niskie, że materiał organiczny nie zostanie zoksydowany przed pogrzebaniem. Oksydacja powoduje rozkład materiału organicznego. Innymi słowy, przy obecności tlemu w pierwotnej atmosferze pierwsze składniki życia uległyby natychmiastowej dekompozycji.
Rozpatrzmy teraz sprawę niejakiego Stanleya Millera na Wydziale Chemii Uniwersytetu Chicagowskiego na początku lat 1950-tych. W owym okresie Miller był młodym (jak Darwin, kiedy zacząl podważać biblijny kreacjonizm) absolwentem poszukującym tematu dla swej pracy doktorskiej. Początkowo chciał się poświęcić teoretycznym badaniom pod kierunkiem Edwarda Tellera. Kiedy jednak Teller opuścił Uniwersyet w Chicago, by zorganizować Lawrence National Laboratory, Miller musiał zacząć swe poszukiwania na nowo.
Los, czy przypadek (pod postacią CIA) zesłał mu na ratunek noblistę Harolda Ureya. Miller powiedział Ureyowi, że chciałby on przeprowadzić eksperyment z zakresu organicznej syntezy w atmosferze redukującej czyli pozbawionej tlenu (musiał czytać książkę Oparina) dla uzyskania stopnia doktora. Początkowo Urey sprzeciwiał się temu pomysłowi, pobnieważ uznał taki projekt za zbyt spekulatywny domagający się dużo czasu i energii bez gwarancji pozytywnego rezultatu. Jednakże Miller nalegał i ostatecznie Urey zgodził się zezwalając Millerowi na rozpoczęcie eksperymentu w jesieni 1952 r. Reszta należy do historii.
Publikacja owego eksperymentu w magazynie naukowym Science w maju 1953 r. wzbudziała wielkie zainteresowanie popularnej prasy i zaowocowała nawet ankietą Gallupa, w ktòrej 22% respondentòw orzekło, że nie wykluczają możliwości stworzenia życia w pròbòwce. To byłoby pierwsze demokratycznie stworzone życie w historii świata. Interesujący przypis do eksperymentu Millera, to fakt, że wcześniejszy eksperyment mający na celu wytworzenie niektòrych składnikòw życia (takich jak np. aminokwasy) został przeprowadzony przez Melvina Calvina w Berkeley w czasie, gdy Miller kończył tam swą tezę dyplomową. Calvin posłużył się inną atmosferą składającą się z pary wodnej, dwutlenku węgla i źròdła energii w postaci promieniowania alpha z cyklotronu w Berkeley. Ponieważ atmosfera Calvina była oksydująca a nie redukująca nie otrzymał on żadnego organicznego składnika. Zagadkowym aspektem eksperymentu Calvina było użycie przezeń oksydującej atmosfery, mimo, że powoływał się on na eksperyment Oparina z atmosferą redukującą, ktòrej jednak nie użył. Być może Calvin chciał wykazać możliwość powstania życia w obecnych ziemskich warunkach, co, okazuje się, jest niemożliwe.
W rzeczy samej ten fakt sprowokował krytykę eksperymentu przez Ureya, ktòra ostatecznie skłoniła go do wyrażenia zgody na eksperyment Millera. Ostateczna anomalia otaczająca całą tę sprawę jest taka, że Miller w swym artykule nie wspomniał o eksperymencie Calvina, mimo, że studiował on na tym samym Wydziale, i w tym samym czasie, kiedy Calvin przeprowadzał swòj eksperyment. Innymi słowy, Ameryka chciała potwierdzić “siągnięcie” Oparina. Ateizacja społeczeństwa amerykańskiego, czyli upodobnienie go do społeczeństwa sowieckiego była ważniejszym celem politycznym niż rzetelne badania naukowe. Zwròcę uwagę, że publikacja eksperymentu Millera pojawiła się ledwie w dwa miesiące po śmierci Stalina, kiedy system sowiecki potrzebował pewnego politycznego wsparcia.
Jeśli naukowe, eksperymentalne stworzenie życia przy obecności tlenu, czyli w warunkach panujących obecnie na ziemi nie jest możliwe to dla ewolucyjnej doktryny rodzi się dodatkowa trudność utrzymania przy życiu tych pierwszych składnikòw zycia, gdy w atmosferze ziemi pojawia się tlen. Czy należy postulować drugi Big Bang? Antyewolucyjny slogan, że wszystkie żywe organizmy pochodzą od żywych organizmòw jest dodatkowo wzmocniony prostą obserwacją, że dziecko w łonie matki wprawdzie nie oddycha, co jednak nie znaczy, że nie otrzymuje tlenu. Otrzymuje go wraz z krwią swej matki. A to znaczy, że zyje ono od samego początku ponieważ tlen nie powoduje jego dekompozycji. Ten kto poczuł zapach tzw. zbuka, czyli zoksydowanego jaja, ktòre nie zostało zapłodnione przez koguta zapamięta na całe życie ròżnicę miedzy tym co martwe, a tym co żywe.
Zakończę rozważania o determinizmie Cz. Miłosza cytatem z mało znanej w Ameryce książki Herberta Schlossberga p.t. Idols for Destruction. Christian Faith and Its Confrontation with American Society (1983, str. 150)): Irracjonalizm determinizmu posiada jeszcze inny, bardziej podstawowy aspekt. Kiedy bierzemy pod uwagę pozwolenie naszym zwierzchnikom na uratowanie nas od zagłady poprzez nauczenie nas zachowań gwarantujących nasze przetrwanie, winniśmy ròwnież dowiedzieć się, czy sami owi zwierzchnicy są wolni czy zdeterminowani. Jeśli są wolni, to znaczy, że determinizm jest falszem. Jeśli są zdeterminowani, to mòwienie o racjonalności czy mądrości planu jest bezprzedmiotowe, ponieważ jego treść i rezultat są w ròwnej mierze nieuniknione, możemy tylko spierać się o przyczynę i skutek. To dlatego racjonlizm i determinizm nie mieszcza się w jednym systemie. Lenin rozwiązał ten problem twierdząc, że awangarda (to znaczy sam Lenin i jego adiutanci) nie podlega ogòlnemu prawu determinizmu.. Ale jeśli jest to prawda, to znaczy, że determinizm nie jest powszechnym prawem. Lenin uciekł się do mistyfikacji by zapewnić sobie (biblijną) wolność w posępnym świecie determinizmu. Behawiorystyczna forma determinizmu posiada podobną trudność, ponieważ utożsamia ona idee z materialną substancją. Jeśli to jest prawda, to idee behawiorystòw, w takiej samej mierze jak idee ich oponentòw są tylko funkcjami ich ciał. Behawiorysta Skinner mawiał, “Myślimy także naszymi ciałami.” Pytanie o to ktòra z odmiennych teorii jest prawdziwa jest tak samo bezensowne jak pytanie ktòre ciśnienie krwi naszych teoretykòw jest prawdziwe. Zdaje się że sam Miłosz nie dostrzegał głębszych, deterministycznych konotacji swego tytułu “Zniewolony umysł”.
Fragmenty artykulow z Gazety Wyborczej
Posłanka PiS nie lubi Miłosza. "Najbardziej, najbrutalniej, perfidnie zbezcześcił Polaków"
ga PAP 2010-09-23, ostatnia aktualizacja 2010-09-23 13:47:26.0
Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu przyjęła tekst uchwały w sprawie ustanowienia roku 2011 Rokiem Czesława Miłosza. Podczas obrad o całkowite odrzucenie projektu uchwały wnioskowała posłanka Anna Sobecka, argumentując, że "Miłosz obrażał Polaków".
Rok 2011 ma zostać ogłoszony Rokiem Czesława Miłosza z okazji przypadającej 30 czerwca przyszłego roku 100. rocznicy urodzin poety.
Posłanka Anna Sobecka (PiS) wniosła podczas czwartkowych obrad sejmowej komisji o "całkowite odrzucenie projektu uchwały w sprawie nazwania roku 2011 Rokiem Czesława Miłosza".
Posłanka PiS: Pogardzał i szydził
- Czesław Miłosz obrażał Polaków. Książki Czesława Miłosza pełne są różnorakiej pogardy wobec Polaków. Szydzi ze wszystkich warstw społecznych. Wielką obelgą jest insynuacja Miłosza, że jakoby w Polsce panował analfabetyzm, a chłopi to są ohydni, śmierdzący głupcy, których trzeba nauczyć myśleć. To jest w "Zniewolonym umyśle", wydanie z Krakowa z 1990 roku, na stronie 293 - mówiła Sobecka. Jak dodała, Miłosz "szydzi też z polskich robotników wyjeżdżających za granicę w poszukiwaniu pracy - nazywa ich pogardliwe "szczuropolakami". Najbardziej, najbrutalniej, perfidnie zbezcześcił Polaków pisząc: (...) Polak musi być świnią, ponieważ Polakiem się urodził" - mówiła posłanka.
I z katolicyzmu szydził? Kutz: Coś obrzydliwego
Sobecka dodała, że Miłosz szydził również z polskiego katolicyzmu. - Krucyfiks - największą świętość - nazwał próchnem (...), pisząc tak: "Krucyfiks chwalisz, bo tak ci bezpiecznie. Drewno masz w ręku, a w tym drewnie próchno. Pacierze mruczysz, ale strachem cuchną – cytowała
"Szokujący komentarz" - abp Życiński krytykuje Sobecką za słowa o Miłoszu
ps, PAP 2010-09-23, ostatnia aktualizacja 2010-09-23 19:23:43.0
Abp Józef Życiński wyraził "głębokie uznanie" dla sejmowej komisji, która przyjęła dziś tekst uchwały o ustanowieniu roku 2011 Rokiem Czesława Miłosza. Hierarcha skrytykował zarazem stanowisko posłanki Anny Sobeckiej (PiS), która wnioskowała o odrzucenie uchwały.
Rok 2011 ma zostać ogłoszony Rokiem Czesława Miłosza z okazji przypadającej 30 czerwca 100. rocznicy urodzin poety. Tekst stosownej uchwały w tej sprawie przyjęła w czwartek sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. Podczas obrad Sobecka wnioskowała o całkowite odrzucenie uchwały, argumentując, że "Miłosz obrażał Polaków" i szydził z polskiego katolicyzmu.
Sobecka o Miłoszu: Perfidnie zbezcześcił Polaków - CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Abp Życiński nazwał stanowisko Sobeckiej "nie tylko szokującym, ale i bolesnym", ponieważ "niektóre środowiska będą odbierać jej komentarz, jako wyraz opinii Kościoła".
Metropolita przypomniał opinie o Miłoszu, sformułowane przez papieża Jana Pawła II w depeszy nadesłanej w dniu pogrzebu poety oraz kardynała Stefana Wyszyńskiego - w liście do Miłosza z okazji nadania mu doktoratu h.c. KUL.
Miłosza cenił Jan Paweł II i kardynał Wyszyński
- Opinię Kościoła w dzień pogrzebu Miłosza wyraził Jan Paweł II, gdy nadesłał do kardynała Macharskiego telegram, w którym z największym szacunkiem odnosił się zarówno do poezji, jak i do postawy życiowej Miłosza - powiedział abp Życiński.
Przypomniał też list kard. Stefana Wyszyńskiego z okazji wręczenia Miłoszowi doktoratu honoris causa KUL 3 maja 1981 r. - Schorowany, gasnący ks. prymas Wyszyński w pięknym liście do laureata pisał, że widzi w nim człowieka o naturze na wskroś religijnej i składając życzenia Miłoszowi, życzył, aby dzięki jego poezji mogła dotrzeć prawda, że to dla nas ludzi i naszego zbawienia Chrystus zstąpił na ziemię, aby ratować człowieczeństwo - dodał metropolita lubelski.
- To jest głos dwóch gigantów reprezentujących stanowisko kościoła - podkreślił abp Życiński.
"Słowa przedstawicieli środowisk katolickich sprzeczne z nauką papieską"
Zaznaczył ponadto - w kontekście wypowiedzi Sobeckiej - że w Polsce "coraz częściej" osoby występujące jako przedstawiciele środowisk katolickich, wypowiadają komentarze, które są zaprzeczeniem "nauczania papieskiego, wizji, którą ukazywał Prymas Tysiąclecia czy stanowiska Konferencji Episkopatu Polski". Jego zdaniem, miało to również miejsce "ostatnio, z żądaniem ogłoszenia Jezusa królem Polski".
Miłosz niegodny roku
Rok Miłosza świętowany będzie nie tylko w Polsce, ale też na Litwie, w USA, we Francji, Chinach, Indiach, Izraelu, Rosji. W Polsce kulminacją ma być majowy Festiwal Miłosza w Krakowie. Przy organizacji zamierzają współpracować władze miasta, Uniwersytet Jagielloński i Instytut Książki. Chcą podkreślić więź Miłosza z Krakowem. Nie wszystkim to się podoba.
- Czytałam poezję Czesława Miłosza i według mnie obrażał Polaków i Polskę. Znam wiele osób podobnie myślących. Na pewno będą protesty - mówi Józefa Doboszewska, prezeska związanego z Radiem Maryja krakowskiego Stowarzyszenia Patriotycznego. Cytuje wyrwane z kontekstu wersy Miłosza: "Polska to ciemnogród", "Wysadziłbym Polskę w powietrze", "Na polskość jestem uczulony".
W zeszłym roku Doboszewska protestowała przeciwko pomysłowi postawienia Miłoszowi w Krakowie pomnika. - Był anty-Polakiem. Nienawidził Polski i katolicyzmu - mówiła, cytując te same trzy zdania. Protest wysłała do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, rządu, Sejmu i radnych Krakowa.
W 2005 r. startowała do Sejmu z trzeciego miejsca listy Komitetu Wyborczego Ruch Patriotyczny. Znalazła wtedy 71 osób podzielających jej poglądy na literaturę - 0,02 proc. tu głosujących w okręgu.
W 2004 r. Stowarzyszenie Patriotyczne sprzeciwiało się pochowaniu poety w Krypcie Zasłużonych klasztoru paulinów na Skałce. Powołało Społeczno-Patriotyczny Komitet Protestacyjny przeciwko Profanacji Narodowego Panteonu. Protestujący nazywali pochówek Miłosza na Skałce "hańbą narodową". Wsparł ich "Nasz Dziennik" publikacją "Antypolskie oblicze Czesława Miłosza".
Przed trzema laty radni PiS z Bochni sprzeciwili się nadaniu imienia Miłosza miejscowemu gimnazjum.
Teraz paru posłów PiS oprotestowało projekt uchwały w sprawie ustanowienia roku 2011 "Rokiem Czesława Miłosza", zgłoszony marszałkowi Sejmu na ostatnim posiedzeniu sejmowej komisji kultury. W projekcie czytamy: "W setną rocznicę urodzin poety i pisarza Czesława Miłosza Sejm Rzeczpospolitej Polskiej postanawia oddać hołd jednemu z najwybitniejszych twórców naszych czasów, który na stałe wpisał się do dwudziestowiecznej literatury polskiej i światowej".
- Sześć lat, które minęły od śmierci Miłosza, nie stanowi jeszcze dystansu czasowego, z którego perspektywy można oceniać dorobek poety i ewentualnie uznać, że jest on godny uczczenia przez Sejm RP - zaoponowała posłanka PiS Anna Sobecka, związana z Radiem Maryja (była tam spikerką).
Krakowski poseł PO Jerzy Fedorowicz, wiceprzewodniczący komisji kultury w odpowiedzi zacytował "Dziady" Mickiewicza: "Wieleż lat czekać trzeba, nim się przedmiot świeży jak figa ucukruje, jak tytuń uleży?".
Sobecka i dwójka innych posłów PiS wstrzymali się od głosowania nad projektem uchwały. - Inicjatywa uczczenia Czesława Miłosza wymaga refleksji. Najpierw naukowcy powinni zająć się merytorycznie tym poetą, przeanalizować jego biografię i twórczość. Wtedy okaże się, czy jest godzien takiego uhonorowania - argumentuje poseł PiS Jarosław Rusiecki.
Nawet ci posłowie PiS, którzy Rok Miłosza poparli, chcą by w ramach obchodów prześwietlić jego życie i twórczość. - Zdecydowałem się poprzeć tę inicjatywę ze względu na wymianę kulturalną ze Stanami Zjednoczonymi i Litwą, z którymi Czesław Miłosz był związany. Ale podczas obchodów powinna odbyć się konferencja, na której zostanie podjęta dyskusja uwzględniająca obiekcje wobec tej postaci - postuluje poseł PiS Piotr Babinetz.
Dla "Gazety"
Adam Zagajewski, poeta:
- Te protesty mają charakter głęboko prowincjonalny i zawstydzający. Poezję Miłosza trzeba czytać uważnie, by ją zrozumieć. Powinna wzbudzać podziw, a nie być pretekstem do politycznych awantur.
Bronisław Maj, poeta:
- Niewiele jest w kulturze XX wieku tak wybitnych postaci, jak Czesław Miłosz. Jeśli kogoś czcić, poświęcając mu rok, to właśnie jego. Zgiełk przeciwko jego twórczości jest haniebny. Znający historię wiedzą, że protestowano przeciwko twórczości innych wybitnych poetów, choćby Mickiewicza. O tamtym ujadających nikt nie pamięta. O protestujących przeciwko Miłoszowi też prędko zapomnimy.
Andrzej Franaszek, literaturoznawca, pisze biografię Miłosza:
- Oczywiście, że Miłosz nie pisał w sposób prosty o Polsce i Polakach. Ale naród powinien uszanować krytykę i starać się wyciągnąć z niej wnioski. Obchodziliśmy już Rok Zbigniewa Herberta czy Witolda Gombrowicza, a przecież nie odeszli przed wiekami. Nie rozumiem, dlaczego twórczość Miłosza miałaby jeszcze czekać na takie upamiętnienie.
not. kuba
Friday, September 24, 2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment