prot, PAP 2010-06-30, ostatnia aktualizacja 2010-06-30 17:30:30.0
Nie wiadomo, czy Bronisław Komorowski spotka się z Hillary Clinton w sobotę w Krakowie. Nie wie tego nawet rzeczniczka jego sztabu. Wiadomo natomiast, że "kompletnymi konfabulacjami" były medialne doniesienia, że MSZ poprosiło Clinton, żeby nie składała kwiatów na grobie pary prezydenckiej.
Oglądaj debatę Komorowski-Kaczyński na żywo w Gazeta.pl i śledź komentarze ekspertów i publicystów. Zapraszamy o 20.00
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Piotr Paszkowski twierdzi, że Hillary Clinton złoży w sobotę hołd ofiarom tragedii smoleńskiej pod Krzyżem Katyńskim w Krakowie. Wydarzenie to będzie miało uroczystą oprawę, przygotowaną przez ministerstwo.
Zaprzeczył również informacjom, że MSZ prosiło sekretarz stanu USA, żeby nie składała kwiatów na grobie pary prezydenckiej, ze względu na cieszę wyborczą. - To kompletne konfabulacje - mówi nam. Dodaje, że ze strony amerykańskiej "nigdy nie padła propozycja", żeby Clinton odwiedziła grób pary prezydenckiej.
Bez Komorowskiego w Krakowie?
Paszkowski powiedział nam, że nie ma żadnej informacji nt. tego, żeby Bronisław Komorowski miał spotkać się w sobotę z Hillary Clinton. To samo mówił dziś dziennikarzom Radosław Sikorski. Rzecznik MSZ zaznacza jednak, że w tej sprawie należy kontaktować się ze sztabem kandydata PO. Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu kandydata PO, powiedziała nam, że "nie wie", czy marszałek Sejmu będzie w Krakowie.
10 lat Wspólnoty Demokracji
Ponad 70 delegacji międzynarodowych, dysydenci i dziennikarze wezmą udział w organizowanej w Krakowie konferencji z okazji 10-lecia Wspólnoty Demokracji. Dojdzie również do spotkania szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego z sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Wspólnota Demokracji została zainicjowana w 2000 r. przez Bronisława Geremka i Madeleine Albright. Obecnie skupia ponad 100 państw, a jej celem jest promocja demokracji i umocnienie instytucji demokratycznych na całym świecie. Stały sekretariat Wspólnoty od 2009 r. ma siedzibę w Warszawie.
prot, PAP
Trybunał w Strasburgu ponownie bada sprawę krzyży w szkołach
zsz, IAR 2010-06-30, ostatnia aktualizacja 2010-06-30 16:42:41.0
Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu na wniosek włoskiego rządu ponownie rozpatruje skargę dotyczącą obecności krzyży w szkołach. W poprzednim wyroku Trybunał przyznał rację skarżącej i zalecił usunięcie krzyży. Włochy złożyły odwołanie. Stanowisko Rzymu poparło dziesięć państw, które przystąpiły do procesu. Reprezentuje je amerykański prawnik.
Dzisiaj odbyło się przesłuchanie stron. Strony podtrzymały swoje stanowisko.
Adwokaci skarżącej twierdzili, że krzyż wiszący w klasach szkoły, do której uczęszczają jej synowie, narusza jej prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Udowadniali, że państwo w ten sposób narzuca religię, miast pozostać całkowicie neutralne. Przedstawiciele włoskiego rządu, który złożył odwołanie, argumentowali, że krzyż jest symbolem włoskiej historii i kultury i powinien pozostać w miejscach, gdzie od lat był obecny. Państwo włoskie - podkreślali - jest laickie, ale nie musi rezygnować ze swoich tradycji.
Podobnie uzasadniał racje swojej strony amerykański adwokat, profesor nowojorskiego uniwersytetu Joseph Weiler, reprezentujący dziesięć rządów, które poparły włoskie odwołanie. Twierdził, że Trybunał w swoim pierwszym wyroku nie uwzględnił różnorodności poszczególnych państw i ich tradycji. Odwoływanie się jedynie do państwa laickiego jest błędem. Bowiem tak rozumując należałoby zakazać śpiewania angielskiego hymnu oraz wywieszania w Irlandii i Niemczech tekstów narodowych konstytucji, gdyż odnoszą się one bezpośrednio do Boga.
Rozprawa odbyła się przed Wielką Izbą Trybunału, w której zasiada 17 sędziów. Najprawdopodobniej dopiero za kilka miesięcy zapadnie wyrok.
moby_pp 7 godzin temu
W jednym, jak i drugim komentarzu przede mną, przegięcie. Swoją drogą, jak ja chodziłem do szkoły, to takiego problemu nie było. Nie było też krzyży na ścianach w niemal każdym pomieszczeniu, tak jak to ma miejsce obecnie. Dziś brakuje go tylko w szkolnych toaletach. Religia miała swoje odpowiednie do tego miejsce, a szkoła była od edukacji, a nie od wierzeń. A ponieważ było to na przełomie lat 70/80, to pragnę przypomnieć, że do PZPR nie zapisywano wtedy dziecka kilka miesięcy po urodzeniu, ani też nie zauważyłem szczególnej indoktrynacji partyjnej, nikt nie kazał uczyć się wytworów Marksa i Engelsa na pamięć, Kościołowi niestety przesunęły się wszelkie granice dobrego smaku i wyczucia do granicy absurdu. Jakość przeszła na siłę w ilość, a to nie wróży tej skostniałej instytucji nic dobrego. Dla dzieci i młodzieży KrK nie ma obecnie kompletnie nic ciekawego do zaoferowania, może poza wysypującymi się aferami obyczajowymi iW jednym, jak i drugim komentarzu przede mną, przegięcie. Swoją drogą, jak ja chodziłem do kryminalnymi. Komuchy przez 50 lat nie dorobili się tak złej opinii, jaką "cieszy" się obecny Kościół, wliczając w to naszego rodaka, który kierował tą instytucją przez ponad ćwierć wieku.
poles4israel przed chwilą
0 + - zgłoś do moderacji
Co sie stanie z krzyzami na flagach niektorych panstw europejskich? Czy one tez zostana usuniete? Dreczy mnie ciekawosc, dlaczego nie ma krzyza na fladze najbardziej katolickiego panstwa na swiecie, jakim jest Polska? I dlaczego kosciol utajnil portret Kopernika ukazujacy go w modlitwie do ukrzyzowanego Zbawiciela? Czyzby Kopernik w zamysle Kosciola mial zastapic zydowskiego Zbawiciela,bo sie okazal silniejszy wstrzymawszy slonce stworzone przez Jezusa-Logosa z ewangelii sw. Jana, wedlug projektu Boga-Ojca? Wiemy na pewno, ze szkielet heliocentryka Keplera zostal wykopany z jego grobu i rozrzucony po polu. Stary polski przekaz glosil, ze Boleslaw Smialy to samo uczynil z cialem biskupa Stanislawa co uwieczniono w piosence: "Rozmiatal po polu kawalce, swiete cialo, swiete palce..." Prawdopodobnie taki sam los spotkal szkielet Kopernika i mozna domniemywac, ze zostal zjedzony przez psy jak owe szkielety na Psim Polu. Dreczy mnie inny problem, dlaczego zaden polski hierarcha nie napisal listu do Kopernika jak to uczynil niemiecki Kardynal Nicalaus von Schoenberg. Jego list zostal opublikowany wraz z dzielem Kopernika. Gdyby Kard. Dziwisz zyl wtedy moze napisalby? A moze nie?
Wednesday, June 30, 2010
Monday, June 14, 2010
Islam przeciwko palestynskiemu baalizmowi
W lutym 2003 r. Prezydent Kazachstanu Nazarbajew nakazal rozwinac na lotnisku czerwony chodnik, by okazac swoj szacunek dla ladujacej delegacji Zydow izraelskich, amerykanskich i z innych krajow. Nazarbajew i przywodcy zydowscy chcieli zademonstrowac swiatu, ze mimo roznic religijnych Zydzi i Muzulmanie moga prowadzic dialog i wspolzyc w pokoju. Oto slowa Nazarbajewa, ktore odbily sie szerokim echem nie tylko w Azji, ale i w Europie: “Fundamentalistyczny Islam nie jest prawdziwym Islamem Koranu. Ekstremistyczny Islam jest polityczna manipulacja. Dlatego, jakby zainspirowany slowami Mickiewicza, (“gwalt niech sie gwaltem odciska”) Nazarbajew powiedzial “Odpowiedzia na terror musi byc terror. Arabowie nie stanowia wiekszosci w swiecie islamskim. 300 milionow Muzulman zyje w Indonezji, i 150 milionow – w Indiach. Na spotkanie z zydowskimi przywodcami Nazarbajew zaprosil przedstawicieli z innych muzulmanskich krajow takich jak: Kirgizstan, Afganistan i Turcja. Siedzieli oni razem z czlonkami delegacji zydowskiej, w ktorej uczestniczyl takze rabin Pinchas Goldszmidt z Moskwy. W czasie, gdy Palestynczycy, rzekomo w imie Islamu, dokonywali swych zbrodniczych atakow wsrod cywilnej ludnosci Izraela z okrzykiem 'Allachu Akbar' owo spotkanie w Kazachstanie byly niezwyklym zdarzeniem. Wiadomosc o nim przekazala zydowska gazeta The Jewish Herald z 28 lutego, 2003 r.
Unia Europejska nie pozostalaglucha i slepa na owo spotkanie, 5 miesiecy pozniej, we wrzesniu 2003 r. UE uznala wszystkie filie Hamasu, nie wylaczajac jej politycznego pionu za organizacje terrorystyczna. Uchwala w tej sprawie zodstala podjeta w sobote 6 wrzesnia podczas spotkania ministrow spraw zagranicznych UE w polnocnych Wloszech. Decyzja ta zablokowala finansowa pomoc nie tylko dla politycznych organizacji Hamasu, ale takze dla organizacji charytatywnych i dla pionu militarnego, ktory juz wczesniej uznany zostal za organizacje terrorystyczna. Wiadomosc o tym zostala przekazana przez prase 12 wrzesnia 2003 r.
Niecale dwa tygodnie pozniej 24 wrzesnia 120 delegatow reprezentujacych 18 religii spotkalo sie w stolicy Kazachstanu, by potepic terroryzm i zainicjowac organizacje, ktorej celem mialo byc zredukowanie walk miedzy roznymi religiami. W spotkaniu tym uczestniczyli miedzy innymi: Szeik Abdullah al-Turki, sekretarz Swiatowej Ligi Muzulmanskiej z siedziba w Mekce, Jonasz Metzger, rabin glowny odlamu Aszkenazyjskiego Izraela, Kardynal Jozef Tomko reprezentujacy Watykan. Zaraz wyjasnie jak jego obecnosc w tym spotkaniu tlumaczy opieszalosc Watykanu w procesie kanonizacji Jana Pawla II. Przedstawiciel Japonii Minoru Sonoda. Dyrektor Stowarzyszenia Sanktuariow Szinto powiedzial: “Epokowy charakter tego spotkani przejawia sie w tym, ze odbylo sie ono w muzulmanskim kraju.” Przedstawiciele Kazachstanu wyrazili wole skupienia sie na punktach zapalnych konfliktow na obszarze Bliskiego Wschodu i na subkontynencie indyjskim. Prezydent Kazachstanu zobowiazal sie do zbudowania Palacu dla nowej organizacji pod nazwa Kongres Swiata i Tradycyjnych Religii w Astanie. (New York Times, 25 wrzesnia 2003 r.)
Politycznej wagi owym inicjatywom Kazachstanu nadawal fakt, ze kraj ten nie dzialal indywidualnie, ale jako reprezentant wielkiej organizacji politycznej pod nazwa Szanghajskiej Organizacji Wspolpracy, zorganizowanej 15 czerwca 2001 r. celem zrownowazenia politycznych wplywow UE i NAFTY. Do organizacji tej, ktorej karta zostala podpisana w czerwcu 2002 r. w Sankt Petersburgu przystapily: Rosja, Chiny, Kazachstan, Kyrgyzstan, Tadzykistan i Uzbekistan. Cztery inne kraje: Iran, Pakistan, Indie i Mongolia posiadaja status obserwatorow, zas dwa dalsze krahe: Bialorus i Sri Lanka posiadaja status dialogu.
Jestem pewien, ze zarowno polski rzad jak i Kosciol sa swiadome, ze owa Konfederacja azjatycka przyjela jako swe logo ziemie z systemu geocentrycznego to znaczy bez przechylenia osi ziemi w systemie heliocentrycznym. W ten sposob kraje te demonstruja wiernosc prastarej tradycji naukowej tych obszarow wyrazonej w geocentrycznej astronomii Konfucjusza i swa opozycje wobec papieskiego heliocentryzmu, ktory sluzyl europejskiemu kolonializmowi z 19 wieku jako pretekst do szerzenia nauki wsrod rzekomo zacofanych ludow Azji i Afryki. Warto wiec wiedziec komu rzuca wyzwanie Polska i do jakiej tradycji politycznej sie odwoluje wznoszac Centrum Nauki Kopernik. Zobacz logo Organizacji Szanghajskiej www.cnsnews.com/news/article/34664
Obszar ziemi jaki zajmuja kraje czlonkowskie Organizacji Szangajskiej wynosi 30 milionow km2, zas jej obywatele stanowia jedna czwarta ogolnej liczby mieszkancow ziemi. Wedlug najnowszych doniesien dwa dalsze kraje: Pakistan (150 milionow ludnosci) i Indie (miliard ludnosci) wyrazaja wole przystapienia do Organizacji Szangajskiej. Jesli to stanie sie faktem organizacja ta obejmie obszary swiata o najwiekszej liczbie ludnosci (Chiny i Indie), co niewatpliwie zapewni jej udzial w podejmowaniu decyzji o ogolnoswiatowym zasiegu. Takze Iran zabiegal o przyjecie do organizacji, ale 10 czerwca stalo sie jasne, ze zabiegi tego kraju sa daremne. Rosja i Chiny oswiadczyly zgodnie, ze kraje ukarane sankcjami nie maja prawa czlonkowstwa w tej organizacji.
Zasadnicza idea Organizacji Szanghajskiej, czyli idea pojowego wspolzycia Muzulman i Zydow doszla do glosu w ksiazce opublikowanej w Indonezji w 2006 r, ktora zanegowala awanturnicze hipotezy francuskiego lekarza Maurice'a Boucaille'a, ktory w obronie konwersji Napoleona na Islam zaczal glosic, ze doszukal sie w Koranie idei, ktore staly sie wiodacymi ideami wspolczesnej nauki. Jego publikacje mialy zachecac Frncuzow i innych obywateli UE do masowych konwersji na islam. Najlepsze wyobrazenie o politycznych implikacjach pseudonauki Boucaille'a daje fakt, ze jednym z najlepiej znanych “wychrztow” stal sie znany francuski komunista Roger Garaudy ulubiony autor Tadeusza Mazowieckiego z okresu gdy redagowal on Wiez i przyjaciel arcybiskupa Paryza kard. Lustigera. W 2001 r. R. Garaudy zorganizowal w Damaszku miedzynarodowa konferencje negujaca Holokaust. W ten sposob Francja stara sie odzyskac swe kolonialne wplywy w Syrii. Syryjski przeklad Nowego Testamentu wklada w usta mlodzienczego Jezusa wyklad filozoficznego heliocentryzmu astrologa Seleukusa, ktorego tez wspomina w swym Pantagruelu Rabelais. Rabelais zignorowal Kopernika i przypisal chwale naukowego charakteru heliocentryzmu wlasnie owemu Syryjczykowi. Sekretarz Stanu H. Clinton zignorowala owa francuska mode naukowa. Gdy 15 pazdziernika 2009 r. wraz z S. Lawrowem i burmistrzem Luzkowem odslonila pomnik amerykanskiego poety W. Whitmana przed Uniwersytetem Lomonosowa w Moskwie. Whitman z racji swej wiernosci biblijnemu geocentryzmowi nie doczekal sie pomnika w swej ojczyznie, wiec jego pomnik w Moskwie niesie wazne przeslanie dla swiata. Bedzie zadawal klam wspomnianemu Centrum Nauki Kopernik.Owa ceremonia, ktora tez byla afrontem wobec naukowej spuscizny Jana Pawla II przekonuje, ze Amerykanie nie beda umierac za Kopernika. Sojusz z Rosja przeciwko Chinom jest dla Ameryki wazniejszy niz sojusz z Polska przeciwko Rosji. Ten pierwszy jest strategiczny, ten drugi tylko taktyczny. Z. Brzezinski stwierdzil w niedawnym wywiadzie z J. Przybylskim dwa tygodnie po owej ceremonii w Moskwie: “Polska musi dorosnac”... Tysiacletnie dziecko, to prawdziwy fenomen!
Geocentryczny Islam
Staropolacy mawiali jeszcze: “Sumienie zle stoi za kata” i kazdy, kto przezyl w swoim zyciu “wyrzuty sumienia” zna sile owego moralnego sedziego, ktory odroznia nas od calego swiata zwierzecego. Tylko psychopaci, albo jak mawia L. Walesa, “psychole” zdaja sie nie posiadac owego przyrodzonego daru, co tak negatywnie wyroznia ich sposrod ich bliznich. Sa oni jak owe “ludy szkieletow” bez serc i ducha obdarzeni wylacznie owymi naukowymi “samolubnymi genami”, ktore przekonuja ich, ze “Bog to zludzenie”, jak to wywodzil w swych pseudo-naukowych spekulacjach niejaki Richard Dawkins, krolewski naukowiec z Londynu. Ksiazka, p.t. The God Delusion wydana w 2006 r., ktora miala zadac smiertelny cios panstwu zydowskiemu, ktore po raz kolejny odpieralo ataki na dwoch frontach broniac resztki “niedobitkow z Oswiecimia.” nie wypelnila swego zadania, wbrew nadziejom wielbicieli Darwina i Galileusza. Bog zadal klam wywodom krolewskiego naukowca na dwa sposoby: poslal nad ziemie komete, ktora przepowiedzialem poslugujac sie nie naukowa, czyli matematyczna logika, ale logika wlasciwa biblijnej nauce, czyli geocentryzmowi. Jednoczesnie, jakby dla potwierdzenia zasadnosci takiej logiki Bog sprawil, ze wlasnie w swiecie Islamu, ktory zdawal sie byc nieporuszonym w swej wrogosci do Izraela opublikowana zostala ksiazka, ktora znamionowala prawdziwa rewolucje w obrebie tej religii. Ksiazka ta osmieszyla zacietrzewione wywody fanatykow, korzy za wszelka cene starali sie wykazac wyzszosc Koranu nad Biblia wywodzac przy pomocy nieprzytomnych sofizmatow obecnosc w tej ksiedze znanych obecnie dogmatow naukowych takich np. Jak Big Bang i heliocentryzm. Mialo to przekonac swiat, ze Allah w odroznieniu od Boga Biblii objawil Mahometowi jedynie prawdziwa Nauke, ktora o cale stulecia uprzedzila nowe osiagniecia ateistycznej nauki. Bo taki byl rzeczywisty paradoks owych fanatykow zaslepionych nienawiscia do pokrewnego im narodu. W ich pseudonauce Bog Koranu nie stworzyl swiata, ale biernie obserwowal jak ow swiat wybuchnal z niewielkiej drobinki materialu bez jego aktywnej pomocy i wsparcia. Innymi slowy w momencie Big Bangu Bog “popelnil samobojstwo” przekonawszy sie, ze materia poradzi sobie bez jego pomocy. Byc moze owi naukowi szeikowie dali sie zwiesc faktowi, ze dogmat Big Bangu zostal zgloszony przez katolickiego ksiedza Lemaitre'a, co mialo gwarantowac jego religijny charakter. Ale jak to orzekl ks. J. Tischer najgorszymi wrogami Boga okazali sie nie Marks i inni klasycy naukowego swiatopogladu, ale wlasnie ksieza, ktorzy swym zachowaniem i swymi niedorzecznymi naukami skuteczniej odstraszaja wiernych od Boga, niz jego jawni zadeklarowani wrogowie. Przytocze teraz werset z Koranu, ktory przekona kazdego, ze proby pogodzenia ateistycznej nauki z Objawiona Nauka Boga oparte sa na sofizmatach, ktore z czysto politycznych powodow maja przekonac muzulman, ze wbrew nauce Koranu Allah nie jest tozsamy z Bogiem Biblii, ale raczej jak to glosi palestynska propaganda jest tozsamy z bogiem slonca Baalem, ktory tez jest bogiem De revbolutionibus. To religijne oszustwo palestynskiej propagandy zostalo napietnowane przez szeika Palazziego, ktory uznaje sie za arabskiego syjoniste i z troski o swe bezpieczenstwo mieszka w Rzymie. Nawet jesli ksiazka, o ktorej pisze w tym eseju nie zostala wydana z jego inicjatywy, to przeciez pozostaje w ideowej z nim zgodnosci. Oto slowa Allaha-YHWH z Koranu: “Abyscie mogli zobaczyc, ze osiadl On na tronie swego wladztwa. Podporzadkowal On slonce i ksiezyc (swemu Prawu). Kazde z nich biegnie swym torem przez okreslona pore. On reguluje wszystkie sprawy wyjasniajac szczegolowo znaki, abyscie mogli uwierzyc z cala pewnoscia w spotkanie z waszym Panem. (13:2). Takim znakiem byla owa kometa, ktora przepowiedzialem w 2006 r. Miala ona przekonac narod zydowski, ze Bog czuwal nad nimi, bo taka jest logika zapewnienia, ze “Stroz Izraela nie zaspi”
A oto komentarz wydawcy owego Koranu Abdullaha Yusufa Alego, ktory nie widzi zadnej mozliwosci pogodzenia mechanicznej nauki Big Bangu ze stworczymi dzialaniami Boga: “Nie wolno nam myslec, ze wszystko zaistnialo samo z siebie i spelnia swe funkcje z siebie. Allah jest aktywna sila, z ktorej wszystko ma swe zycie i przez ktora wszystko jest utrzymywane i wspomagane, nawet jesli stale prawa zostaly ustanowione, ktore je reguluja i zarzadzaja nimi. Wyrazenie “przez okreslona pore” ogranicza czas ich funkcjonowania; ich ostatczny powrot zmierza ku Allahowi tak jak wziely swoj poczatek od Niego.”
“Nawet jesli ustanowione sa prawa natury i wszystko przebiega zgodnie z nimi, to jednak Allah czuwa nad ich wlasciwym funkcjonowaniem. Tam gdzie jest ograniczona wolna wola , jak w czlowieku, Allah decyduje o ostatecznych zdolnosciach czlowieka. Allah troszczy sie o swe stworzenia. W odroznieniu od idei politeistycznej Grecji, nie siedzi On na Olimpie nie przejawiajac najmniejszej troski o swe stworzenia.”
Ten i inne wersety pobudzily sumienia ludzi, ktorzy w owym trudnym dla Izraela roku wydali ksiazke, ktora byla wyrazem solidarnosci swiata Islamu z Biblia Zydow. Polityczne znaczenie tej ksiazki bylo olbrzymie jako, ze Allah tozsamy z YHWH podobnie jak On potwierdzil dar “Ziemi Obiecanej” dla jego narodu. Gdyby zwolennicy Hamasu byli prawdziwie wiernymi muzulmanami zyliby w pokoju z Zydami nie terroryzujac ich zywymi bombami urzeczywistniajac plany tych, ktorzy sowicie finansuja taki terroryzm, by wykazac moc swego ateizmu nad “zludzeniem zwanym Bog”. Kliknij, by zobaczyc tytulowa karte tej ksiazki. Ilutracja zamieszczona na tej karcie przekonuje, ze ksiazka, kora stala sie best-sellerem, jest obrona geocentryzmu. syawal88.wordpress.com/2010/03/ (druga pozycja od gory).
Z informacji jaka znalazlem w j. angielskim o tej ksiazce (amerykanskie czy europejskie media ignoruja takie publikacje, tak jak zignorowaly informacje o deklaracji tysiaca kandyjskich anty-darwinistow) wniosuje, ze zostala ona opublikowana w Indonezji. Zgodnie z ta informacja ruch religijno-polityczny zapoczatkowany ta ksiazka glosi tezy: “Heliocentryzm zostal wypracowany przez nie-Muzulman celem sprowadzenia Muzulman na manowce. Niektorzy z nich twierdza, ze heliocentryzm zostal zmyslony przez chrzescijan i Zydow, inni glosza, ze wywodzi sie on ze starozytnych poganskich wierzen Grecji. Kazdy dowod heliocentrycznej astronomii jest falszywy. Ladowanie na ksiezycu bylo oszustwem. Muzulmanie sa zobowiazani do odrzucenia heliocentryzmu, poniewaz Koran mowi, ze geocentryzm jest prawdziwa nauka. Muzulmanie ktorzy wierza w helioocentryzm sa kuffar (bezboznicy) Bracia w Indonezji, lacznie ze mna) staraja sie ich przekonac, ze heliocentryzm nie jest klamstwem. Kiedy jednak staramy sie ich przekonac przy pomocy fizyki i historii, zawsze odpowiadaja nam, ze nasze argumenty nie sa z Koranu i Tradycji. Kiedy poslugujemy sie argumentami zaczerpnietymi z Koranu przez miejscowego ulame, ktory wierzy w heliocentryzm, odpowiadaja oni, ze, tacy ulama, to ludzie, ktorzy nie maja pojecia o Islamie.” Ks. J. Tischner powiedzialby, ze ksieza wierzacy w heliocentryzm nie maja pojecia o chrzescijanstwie. Zgodzilbym sie z nim.
Wiadmosc o owej indonezyjskiej ksiazce pozwolila mi lepiej zrozuimiec motywy jakimi kierowal sie Senator Sam Brownback, ktory objal swym patronatem blogs4brownback atakujacy ateizm heliocentryzmu, w ktorym mialem, po dziesiatkach lat zycia w USA mozliwosc opublikowania mych dociekan o biblijnym geocentryzmie. Polska nadal zamyka oczy i uszy na te znamienne wydarzenia. Bedzie bronic heliocentryzmu do ostatniego pijanego Polaka.
Polska musi wreszcie dorosnąć
Jacek Przybylski 31-10-2009, ostatnia aktualizacja 31-10-2009 18:00
Rozmowa z prof. Zbigniewem Brzezińskim. Rozmawia w Waszyngtonie Jacek Przybylski
Rz: 17 września prezydent Barack Obama ogłasza, że Stany Zjednoczone nie rozmieszczą elementów tarczy w Polsce i w Czechach. Mija kilka tygodni, a Biały Dom przekonuje, że nigdy nie zrezygnował z systemu antyrakietowego, a nowy będzie jeszcze lepszy. Jak pan rozumie całe to zamieszanie?
Zbigniew Brzeziński: Pańskie streszczenie ostatnich wydarzeń nie jest do końca ścisłe, ponieważ Stany Zjednoczone, przekazując Polsce decyzję o anulowaniu budowy wcześniejszego projektu obrony przeciwrakietowej, od razu stwierdziły, że zostanie on zastąpiony innym programem. Dodały wówczas, że jeśli władze w Warszawie są w dalszym ciągu zainteresowane współpracą w tej kwestii, to w Polsce znajdą się elementy nowego systemu. Nie bardzo rozumiem tylko, dlaczego strona polska potrzebowała kilku tygodni, by zrozumieć, że zasadniczo nic się w kwestii tarczy nie zmieniło.
Może Amerykanie w niewłaściwy sposób przekazali swoją decyzję?
Forma przekazania tej decyzji rzeczywiście była niezręczna. Fakt, że zapomniano o rocznicy 17 września, świadczy o bałaganie biurokratycznym, bo wprawdzie sam prezydent nie musi pamiętać, dlaczego akurat ten dzień jest dla Polaków tak bardzo ważny, to ma od tego asystentów, którzy powinni mu byli o tym wspomnieć. Ale podkreślam raz jeszcze: sedno zmiany w kwestii tarczy antyrakietowej zostało wyraźnie przedstawione już w momencie, gdy Amerykanie przekazywali Polsce swą jednostronną decyzję w tej sprawie. Bicie na alarm czy rozpaczanie z tego powodu było więc zupełnie niepotrzebne.
Dobrze się jednak stało, że osłabła widoczna wcześniej tendencja do podkreślania, że tarcza antyrakietowa wzmocni możliwości obronne Polski wobec Rosji. Amerykanie nigdy nie zakładali i nadal nie zakładają takiego celu tego systemu. Natomiast pośrednie konsekwencje budowy nowego systemu są identyczne: Stany Zjednoczone będą w pewnym stopniu militarnie obecne w Polsce, a stosunki polsko-amerykańskie będę utrzymane na tym samym szczeblu, na jakim byłyby w przypadku realizacji poprzedniej wersji tarczy.
Nawet pan we wrześniu mówił, że Biały Dom będzie się starał osłodzić Polakom gorycz wynikającą z ogłoszenia decyzji o tarczy.
Bo wiedziałem już wówczas o planowanej wizycie wiceprezydenta w Polsce.
Czy słowa Josepha Bidena, który podkreślał, że „Polska jest czempionem wśród państw sąsiednich i wzorem dla całego świata”, były właśnie takim dyplomatycznym słodzikiem?
Tak jest. Nie przeceniałbym znaczenia tej deklaracji, ale ponieważ mocno widać, jak strasznie stronie polskiej zależy na różnych komplementach, to Amerykanie – nie ponosząc z tego tytułu specjalnych kosztów – zdecydowali się takie formuły wypowiadać.
Czy poza komplementami mamy szansę na konkretne wsparcie? Co może usłyszeć minister Radosław Sikorski, który już w poniedziałek przylatuje do Waszyngtonu?
Nie mam pojęcia, co usłyszy. Strona amerykańska nie czuje się jednak zobowiązana do specjalnych świadczeń wobec Polski. Stosunki między Warszawą a Waszyngtonem są normalne i partnerskie. Amerykanie podchodzą jednak racjonalnie do istotnych dysproporcji w potencjale Polski i Stanów Zjednoczonych. Wychodzą też z założenia, że jeżeli polskiemu rządowi łatwiej jest ten fakt przełknąć pod przykrywką daleko idących komplementów, to proszę bardzo.
Polityka to jednak wyjątkowo złożona dziedzina, w której czarno-białe uproszczenia – oparte na obawach – nie powinny być punktem wyjścia do poważnych rozmów. Podczas wizyty Josepha Bidena w Europie Środkowej uderzyło mnie to, że wygłosił on tylko jedno poważne, zawierające konkretną treść przemówienie. W pozostałych przypadkach były to szalenie spontaniczne wypowiedzi, wyraźnie nastawione na uspokojenie oczekiwań gospodarzy.
Polscy politycy wciąż liczą na przykład na pomoc w ulokowaniu w Polsce istotnej instalacji natowskiej. Część komentatorów była też zawiedziona, gdy się okazało, że USA wydadzą ponad 100 milionów dolarów na bazy w Bułgarii i w Rumunii, choć o obecność oddziałów USA na polskiej ziemi Warszawa zabiega od lat.
Radziłbym stronie polskiej troszeczkę się uspokoić. Polska ma niemały potencjał, znaczący w pewnej części Europy. Jest członkiem NATO i Unii Europejskiej. Ma też do pewnego stopnia partnerskie stosunki z Ameryką. W polskim nastawieniu typowe jest ciągłe łaszenie się o słowa uznania. Jeszcze z lat dziecinnych pamiętam, jak podkreślano, że Amerykanie powiedzieli, iż Polska jest sumieniem świata. (Lec mawial: Ma czyste sumienie, nigdy go nie uzywal”).
Ponieważ mocno widać, jak strasznie stronie polskiej zależy na różnych komplementach, to Amerykanie – nie ponosząc z tego tytułu specjalnych kosztów – zdecydowali się je wypowiadać
Najwyższy czas, by Polska stała się poważnym państwem, a nie żyła ciągle w zawieszeniu między niebem a piekłem. Niebo jest wówczas, gdy Ameryka nas kocha i uważa za najbliższych sojuszników, a piekło, kiedy można zakrzyknąć: znowu nas zdradziliście, znowu nas sprzedaliście itd. Przecież takie właśnie tytuły pojawiły się niedawno w niektórych polskich gazetach.
Polacy boją się zdrady. Zresztą profesor Richard Pipes i Ariel Cohen z fundacji Heritage przekonują w wywiadach, że Amerykanie mogą zrezygnować również z nowej wersji tarczy. To możliwe?
Oczywiście, że tak. A czy jeżeli się okaże, że tarcza nie będzie już potrzebna – bo na przykład uda się doprowadzić do porozumienia z Iranem – to Polska będzie naciskać na Stany Zjednoczone, by koniecznie zrealizowały ten projekt, bo Polacy potrzebują tych rakiet, by czuć się głównym partnerem Ameryki w świecie? Bądźmy poważni. Przecież Polska też może się rozmyślić, a jakoś w Ameryce wszyscy nie drżą bez przerwy, czy Polacy nie wycofają się z tego projektu.
Nie można się dziwić obawom, że Ameryka poświęci projekt tarczy tylko dlatego, że zażąda tego Rosja, a Barackowi Obamie na stosunkach z Moskwą zależy bardziej niż na Europie Środkowo-Wschodniej.
Załóżmy teoretycznie, że rzeczywiście Rosjanie byliby gotowi zrobić coś, na czym Ameryce strasznie zależy i w zamian za to zażądaliby, aby nowych rakiet nie umieszczać jednak w Polsce. Czy gdyby Stany Zjednoczone się na to zgodziły, to byłaby to zdrada? Tak mogą pomyśleć tylko ludzie, którzy zamiast myśleć racjonalnie, myślą emocjonalnie.
Nie przewiduję, aby do takiej sytuacji doszło. Ale gdyby doszło, to niby dlaczego Ameryka nie miałaby się na taki układ zdecydować. Trzeba mieć świadomość, że czasem sytuacja w polityce międzynarodowej zmienia się radykalnie, a jej istotą są racjonalne kalkulacje wzajemnych i odmiennych interesów.
Oczywiście, Rosjanie by woleli, żeby Polska nie miała na swoim terytorium żadnych amerykańskich żołnierzy, ale w tej chwili wszystko wskazuje jednak na to, że będą. Dlaczego więc od razu przewidywać, że coś pójdzie nie tak?
Wiceprezydent Joseph Biden podkreślał w Rumunii, że Stany Zjednoczone uważają koncepcję stref wpływów za przejaw XIX-wiecznego myślenia i nie zaakceptują rosyjskiej hegemonii na terenach byłego ZSRR. Waszyngton musi jednak liczyć się z tym, że po wojnie w Gruzji i zawirowaniach związanych z tarczą, Moskwa uzna, że Polska i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej są znów w jej strefie wpływów. Może to więc nie są tylko dziecięce lęki?
Amerykanie nie mówią o swoich obawach. Stwierdzają jedynie, że nie zgadzają się z koncepcją stref wpływów i będą nadal rozwijać stosunki z Gruzją czy z Ukrainą. Niezależnie od stanowiska Rosji.
Nie sądzi pan, że Rosjanie po wojnie w Gruzji mogą teraz chcieć doprowadzić do rozpadu Ukrainy?
Na pewno spróbują to zrobić, gdy będą mieli taką szansę. Ale jaki wniosek powinniśmy z tego wyciągnąć? Że trzeba rozmieścić więcej rakiet w Polsce?
A co z Polską? Władze w Warszawie mogą być pewne amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa?
Polska nie ma pełnych amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa. Polska jest członkiem NATO i to sojusz – łącznie z Ameryką – gwarantuje jej bezpieczeństwo.
Polskie władze podpisały przecież dodatkowe porozumienie z USA przy okazji zawarcia umowy o tarczy antyrakietowej.
Tak. Jest to jednak dokument, który nie był nawet nigdzie specjalnie ogłaszany. Nie jest on oficjalnym zobowiązaniem takim jak aprobowany przez Kongres pakt północnoatlantycki, lecz po prostu poważnym stwierdzeniem przyjaznego Polsce podejścia Stanów Zjednoczonych.
Przejdźmy więc do zagrożeń pozamilitarnych. Zgadza się pan z opiniami, że w XXI wieku ropa i gaz zastąpią czołgi?
Uważam, że czołgi i surowce znacznie się od siebie różnią. Szantaż energetyczny to nie inwazja wojskowa, która pociąga za sobą straty w ludziach. Jest to jednak bardzo poważna forma nacisku.
Polskie władze wciąż nie rozwiązały problemu gazowego, a Rosjanie już teraz stawiają ostre warunki, żądając między innymi od polskiej spółki niskich stawek za tranzyt swojego surowca. Czy po wybudowaniu gazociągu północnego Moskwa nie zechce wykorzystywać szantażu energetycznego o wiele częściej i w sposób o wiele groźniejszy niż dotąd?
Jest to bardzo prawdopodobne. Wiemy jednak o takim ryzyku od lat. Ale Polska znów ogranicza się do oczekiwania, że inni – między innymi te państwa, które widzą w projekcie gazociągu północnego bardzo konkretne dla siebie korzyści – będą dbać o polskie interesy. Niemcy od razu zaproponowali przecież odnogę prowadzą do Polski, ale władze w Warszawie tę propozycję odrzuciły.
Powinny były ją przyjąć?
– A dlaczego nie?
Ponieważ liczyły na to, że uda im się zablokować realizację gazociągu północnego.
Można było przyjąć tę propozycję, a i tak walczyć o zablokowanie projektu. Obowiązkiem polskich władz jest podjęcie kroków zapobiegawczych. I to jak najwcześniej, a nie dopiero wtedy, gdy ten rurociąg będzie już praktycznie gotowy.
Co pana zdaniem może w tej sprawie zrobić polski rząd?
Wspomniałem już o proponowanej przez Niemcy odnodze. Polska może też rozwijać współpracę z Norwegią, co jest jednak trudniejsze i bardziej kosztowne.
Czy jeśli jednak nie uda się powstrzymać realizacji gazociągu północnego i Rosjanie zdecydują się na szantaż energetyczny wobec Polski, na przykład pozbawiając nasz kraj dostaw gazu przez całą zimę, to władze w Warszawie będą mogły liczyć na pomoc zachodnich sojuszników?
Jeżeli przez tak wiele lat nie podejmowało się konkretnych kroków zapobiegawczych, to jak można domagać się zapewnień, że w razie czego potężni przyjaciele przyjdą i pomogą? Polski rząd powinien jak najszybciej zacząć działać w ramach Unii Europejskiej, by choć w jakimś stopniu takie ryzyko zmniejszyć i ewentualnie wykorzystać dobrą wolę zachodnich sojuszników, a w szczególności Niemiec.
Władze w Warszawie muszą prowadzić politykę realizowaną w przemyślany sposób. A ona nie może opierać się na ciągłych oczekiwaniach, że inne kraje pomogą Polsce rozwiązać kwestie, co do których Polska już dawno powinna była zająć konsekwentne stanowisko. I nie chodzi tu o stanowisko typu: „to mi się nie podoba”, „my się tego boimy”, tylko o konkretne działania, by danemu niebezpieczeństwu zapobiec lub przynajmniej zmniejszyć zagrożenie. A o tym bardzo mało słychać. Za to bardzo dużo się ciągle mówi o tym, co inni powinni dla Polski zrobić.
Chce pan przez to powiedzieć, że polska racja stanu nie istnieje?
Nie chcę tego tak ujmować. Po prostu brakuje poważnego podejścia do wielu spraw.
Profesor Zbigniew Brzeziński jest politologiem, sowietologiem, byłym doradcą prezydenta USA Jimmy’ego Cartera ds. bezpieczeństwa
Rzeczpospolita
Unia Europejska nie pozostalaglucha i slepa na owo spotkanie, 5 miesiecy pozniej, we wrzesniu 2003 r. UE uznala wszystkie filie Hamasu, nie wylaczajac jej politycznego pionu za organizacje terrorystyczna. Uchwala w tej sprawie zodstala podjeta w sobote 6 wrzesnia podczas spotkania ministrow spraw zagranicznych UE w polnocnych Wloszech. Decyzja ta zablokowala finansowa pomoc nie tylko dla politycznych organizacji Hamasu, ale takze dla organizacji charytatywnych i dla pionu militarnego, ktory juz wczesniej uznany zostal za organizacje terrorystyczna. Wiadomosc o tym zostala przekazana przez prase 12 wrzesnia 2003 r.
Niecale dwa tygodnie pozniej 24 wrzesnia 120 delegatow reprezentujacych 18 religii spotkalo sie w stolicy Kazachstanu, by potepic terroryzm i zainicjowac organizacje, ktorej celem mialo byc zredukowanie walk miedzy roznymi religiami. W spotkaniu tym uczestniczyli miedzy innymi: Szeik Abdullah al-Turki, sekretarz Swiatowej Ligi Muzulmanskiej z siedziba w Mekce, Jonasz Metzger, rabin glowny odlamu Aszkenazyjskiego Izraela, Kardynal Jozef Tomko reprezentujacy Watykan. Zaraz wyjasnie jak jego obecnosc w tym spotkaniu tlumaczy opieszalosc Watykanu w procesie kanonizacji Jana Pawla II. Przedstawiciel Japonii Minoru Sonoda. Dyrektor Stowarzyszenia Sanktuariow Szinto powiedzial: “Epokowy charakter tego spotkani przejawia sie w tym, ze odbylo sie ono w muzulmanskim kraju.” Przedstawiciele Kazachstanu wyrazili wole skupienia sie na punktach zapalnych konfliktow na obszarze Bliskiego Wschodu i na subkontynencie indyjskim. Prezydent Kazachstanu zobowiazal sie do zbudowania Palacu dla nowej organizacji pod nazwa Kongres Swiata i Tradycyjnych Religii w Astanie. (New York Times, 25 wrzesnia 2003 r.)
Politycznej wagi owym inicjatywom Kazachstanu nadawal fakt, ze kraj ten nie dzialal indywidualnie, ale jako reprezentant wielkiej organizacji politycznej pod nazwa Szanghajskiej Organizacji Wspolpracy, zorganizowanej 15 czerwca 2001 r. celem zrownowazenia politycznych wplywow UE i NAFTY. Do organizacji tej, ktorej karta zostala podpisana w czerwcu 2002 r. w Sankt Petersburgu przystapily: Rosja, Chiny, Kazachstan, Kyrgyzstan, Tadzykistan i Uzbekistan. Cztery inne kraje: Iran, Pakistan, Indie i Mongolia posiadaja status obserwatorow, zas dwa dalsze krahe: Bialorus i Sri Lanka posiadaja status dialogu.
Jestem pewien, ze zarowno polski rzad jak i Kosciol sa swiadome, ze owa Konfederacja azjatycka przyjela jako swe logo ziemie z systemu geocentrycznego to znaczy bez przechylenia osi ziemi w systemie heliocentrycznym. W ten sposob kraje te demonstruja wiernosc prastarej tradycji naukowej tych obszarow wyrazonej w geocentrycznej astronomii Konfucjusza i swa opozycje wobec papieskiego heliocentryzmu, ktory sluzyl europejskiemu kolonializmowi z 19 wieku jako pretekst do szerzenia nauki wsrod rzekomo zacofanych ludow Azji i Afryki. Warto wiec wiedziec komu rzuca wyzwanie Polska i do jakiej tradycji politycznej sie odwoluje wznoszac Centrum Nauki Kopernik. Zobacz logo Organizacji Szanghajskiej www.cnsnews.com/news/article/34664
Obszar ziemi jaki zajmuja kraje czlonkowskie Organizacji Szangajskiej wynosi 30 milionow km2, zas jej obywatele stanowia jedna czwarta ogolnej liczby mieszkancow ziemi. Wedlug najnowszych doniesien dwa dalsze kraje: Pakistan (150 milionow ludnosci) i Indie (miliard ludnosci) wyrazaja wole przystapienia do Organizacji Szangajskiej. Jesli to stanie sie faktem organizacja ta obejmie obszary swiata o najwiekszej liczbie ludnosci (Chiny i Indie), co niewatpliwie zapewni jej udzial w podejmowaniu decyzji o ogolnoswiatowym zasiegu. Takze Iran zabiegal o przyjecie do organizacji, ale 10 czerwca stalo sie jasne, ze zabiegi tego kraju sa daremne. Rosja i Chiny oswiadczyly zgodnie, ze kraje ukarane sankcjami nie maja prawa czlonkowstwa w tej organizacji.
Zasadnicza idea Organizacji Szanghajskiej, czyli idea pojowego wspolzycia Muzulman i Zydow doszla do glosu w ksiazce opublikowanej w Indonezji w 2006 r, ktora zanegowala awanturnicze hipotezy francuskiego lekarza Maurice'a Boucaille'a, ktory w obronie konwersji Napoleona na Islam zaczal glosic, ze doszukal sie w Koranie idei, ktore staly sie wiodacymi ideami wspolczesnej nauki. Jego publikacje mialy zachecac Frncuzow i innych obywateli UE do masowych konwersji na islam. Najlepsze wyobrazenie o politycznych implikacjach pseudonauki Boucaille'a daje fakt, ze jednym z najlepiej znanych “wychrztow” stal sie znany francuski komunista Roger Garaudy ulubiony autor Tadeusza Mazowieckiego z okresu gdy redagowal on Wiez i przyjaciel arcybiskupa Paryza kard. Lustigera. W 2001 r. R. Garaudy zorganizowal w Damaszku miedzynarodowa konferencje negujaca Holokaust. W ten sposob Francja stara sie odzyskac swe kolonialne wplywy w Syrii. Syryjski przeklad Nowego Testamentu wklada w usta mlodzienczego Jezusa wyklad filozoficznego heliocentryzmu astrologa Seleukusa, ktorego tez wspomina w swym Pantagruelu Rabelais. Rabelais zignorowal Kopernika i przypisal chwale naukowego charakteru heliocentryzmu wlasnie owemu Syryjczykowi. Sekretarz Stanu H. Clinton zignorowala owa francuska mode naukowa. Gdy 15 pazdziernika 2009 r. wraz z S. Lawrowem i burmistrzem Luzkowem odslonila pomnik amerykanskiego poety W. Whitmana przed Uniwersytetem Lomonosowa w Moskwie. Whitman z racji swej wiernosci biblijnemu geocentryzmowi nie doczekal sie pomnika w swej ojczyznie, wiec jego pomnik w Moskwie niesie wazne przeslanie dla swiata. Bedzie zadawal klam wspomnianemu Centrum Nauki Kopernik.Owa ceremonia, ktora tez byla afrontem wobec naukowej spuscizny Jana Pawla II przekonuje, ze Amerykanie nie beda umierac za Kopernika. Sojusz z Rosja przeciwko Chinom jest dla Ameryki wazniejszy niz sojusz z Polska przeciwko Rosji. Ten pierwszy jest strategiczny, ten drugi tylko taktyczny. Z. Brzezinski stwierdzil w niedawnym wywiadzie z J. Przybylskim dwa tygodnie po owej ceremonii w Moskwie: “Polska musi dorosnac”... Tysiacletnie dziecko, to prawdziwy fenomen!
Geocentryczny Islam
Staropolacy mawiali jeszcze: “Sumienie zle stoi za kata” i kazdy, kto przezyl w swoim zyciu “wyrzuty sumienia” zna sile owego moralnego sedziego, ktory odroznia nas od calego swiata zwierzecego. Tylko psychopaci, albo jak mawia L. Walesa, “psychole” zdaja sie nie posiadac owego przyrodzonego daru, co tak negatywnie wyroznia ich sposrod ich bliznich. Sa oni jak owe “ludy szkieletow” bez serc i ducha obdarzeni wylacznie owymi naukowymi “samolubnymi genami”, ktore przekonuja ich, ze “Bog to zludzenie”, jak to wywodzil w swych pseudo-naukowych spekulacjach niejaki Richard Dawkins, krolewski naukowiec z Londynu. Ksiazka, p.t. The God Delusion wydana w 2006 r., ktora miala zadac smiertelny cios panstwu zydowskiemu, ktore po raz kolejny odpieralo ataki na dwoch frontach broniac resztki “niedobitkow z Oswiecimia.” nie wypelnila swego zadania, wbrew nadziejom wielbicieli Darwina i Galileusza. Bog zadal klam wywodom krolewskiego naukowca na dwa sposoby: poslal nad ziemie komete, ktora przepowiedzialem poslugujac sie nie naukowa, czyli matematyczna logika, ale logika wlasciwa biblijnej nauce, czyli geocentryzmowi. Jednoczesnie, jakby dla potwierdzenia zasadnosci takiej logiki Bog sprawil, ze wlasnie w swiecie Islamu, ktory zdawal sie byc nieporuszonym w swej wrogosci do Izraela opublikowana zostala ksiazka, ktora znamionowala prawdziwa rewolucje w obrebie tej religii. Ksiazka ta osmieszyla zacietrzewione wywody fanatykow, korzy za wszelka cene starali sie wykazac wyzszosc Koranu nad Biblia wywodzac przy pomocy nieprzytomnych sofizmatow obecnosc w tej ksiedze znanych obecnie dogmatow naukowych takich np. Jak Big Bang i heliocentryzm. Mialo to przekonac swiat, ze Allah w odroznieniu od Boga Biblii objawil Mahometowi jedynie prawdziwa Nauke, ktora o cale stulecia uprzedzila nowe osiagniecia ateistycznej nauki. Bo taki byl rzeczywisty paradoks owych fanatykow zaslepionych nienawiscia do pokrewnego im narodu. W ich pseudonauce Bog Koranu nie stworzyl swiata, ale biernie obserwowal jak ow swiat wybuchnal z niewielkiej drobinki materialu bez jego aktywnej pomocy i wsparcia. Innymi slowy w momencie Big Bangu Bog “popelnil samobojstwo” przekonawszy sie, ze materia poradzi sobie bez jego pomocy. Byc moze owi naukowi szeikowie dali sie zwiesc faktowi, ze dogmat Big Bangu zostal zgloszony przez katolickiego ksiedza Lemaitre'a, co mialo gwarantowac jego religijny charakter. Ale jak to orzekl ks. J. Tischer najgorszymi wrogami Boga okazali sie nie Marks i inni klasycy naukowego swiatopogladu, ale wlasnie ksieza, ktorzy swym zachowaniem i swymi niedorzecznymi naukami skuteczniej odstraszaja wiernych od Boga, niz jego jawni zadeklarowani wrogowie. Przytocze teraz werset z Koranu, ktory przekona kazdego, ze proby pogodzenia ateistycznej nauki z Objawiona Nauka Boga oparte sa na sofizmatach, ktore z czysto politycznych powodow maja przekonac muzulman, ze wbrew nauce Koranu Allah nie jest tozsamy z Bogiem Biblii, ale raczej jak to glosi palestynska propaganda jest tozsamy z bogiem slonca Baalem, ktory tez jest bogiem De revbolutionibus. To religijne oszustwo palestynskiej propagandy zostalo napietnowane przez szeika Palazziego, ktory uznaje sie za arabskiego syjoniste i z troski o swe bezpieczenstwo mieszka w Rzymie. Nawet jesli ksiazka, o ktorej pisze w tym eseju nie zostala wydana z jego inicjatywy, to przeciez pozostaje w ideowej z nim zgodnosci. Oto slowa Allaha-YHWH z Koranu: “Abyscie mogli zobaczyc, ze osiadl On na tronie swego wladztwa. Podporzadkowal On slonce i ksiezyc (swemu Prawu). Kazde z nich biegnie swym torem przez okreslona pore. On reguluje wszystkie sprawy wyjasniajac szczegolowo znaki, abyscie mogli uwierzyc z cala pewnoscia w spotkanie z waszym Panem. (13:2). Takim znakiem byla owa kometa, ktora przepowiedzialem w 2006 r. Miala ona przekonac narod zydowski, ze Bog czuwal nad nimi, bo taka jest logika zapewnienia, ze “Stroz Izraela nie zaspi”
A oto komentarz wydawcy owego Koranu Abdullaha Yusufa Alego, ktory nie widzi zadnej mozliwosci pogodzenia mechanicznej nauki Big Bangu ze stworczymi dzialaniami Boga: “Nie wolno nam myslec, ze wszystko zaistnialo samo z siebie i spelnia swe funkcje z siebie. Allah jest aktywna sila, z ktorej wszystko ma swe zycie i przez ktora wszystko jest utrzymywane i wspomagane, nawet jesli stale prawa zostaly ustanowione, ktore je reguluja i zarzadzaja nimi. Wyrazenie “przez okreslona pore” ogranicza czas ich funkcjonowania; ich ostatczny powrot zmierza ku Allahowi tak jak wziely swoj poczatek od Niego.”
“Nawet jesli ustanowione sa prawa natury i wszystko przebiega zgodnie z nimi, to jednak Allah czuwa nad ich wlasciwym funkcjonowaniem. Tam gdzie jest ograniczona wolna wola , jak w czlowieku, Allah decyduje o ostatecznych zdolnosciach czlowieka. Allah troszczy sie o swe stworzenia. W odroznieniu od idei politeistycznej Grecji, nie siedzi On na Olimpie nie przejawiajac najmniejszej troski o swe stworzenia.”
Ten i inne wersety pobudzily sumienia ludzi, ktorzy w owym trudnym dla Izraela roku wydali ksiazke, ktora byla wyrazem solidarnosci swiata Islamu z Biblia Zydow. Polityczne znaczenie tej ksiazki bylo olbrzymie jako, ze Allah tozsamy z YHWH podobnie jak On potwierdzil dar “Ziemi Obiecanej” dla jego narodu. Gdyby zwolennicy Hamasu byli prawdziwie wiernymi muzulmanami zyliby w pokoju z Zydami nie terroryzujac ich zywymi bombami urzeczywistniajac plany tych, ktorzy sowicie finansuja taki terroryzm, by wykazac moc swego ateizmu nad “zludzeniem zwanym Bog”. Kliknij, by zobaczyc tytulowa karte tej ksiazki. Ilutracja zamieszczona na tej karcie przekonuje, ze ksiazka, kora stala sie best-sellerem, jest obrona geocentryzmu. syawal88.wordpress.com/2010/03/ (druga pozycja od gory).
Z informacji jaka znalazlem w j. angielskim o tej ksiazce (amerykanskie czy europejskie media ignoruja takie publikacje, tak jak zignorowaly informacje o deklaracji tysiaca kandyjskich anty-darwinistow) wniosuje, ze zostala ona opublikowana w Indonezji. Zgodnie z ta informacja ruch religijno-polityczny zapoczatkowany ta ksiazka glosi tezy: “Heliocentryzm zostal wypracowany przez nie-Muzulman celem sprowadzenia Muzulman na manowce. Niektorzy z nich twierdza, ze heliocentryzm zostal zmyslony przez chrzescijan i Zydow, inni glosza, ze wywodzi sie on ze starozytnych poganskich wierzen Grecji. Kazdy dowod heliocentrycznej astronomii jest falszywy. Ladowanie na ksiezycu bylo oszustwem. Muzulmanie sa zobowiazani do odrzucenia heliocentryzmu, poniewaz Koran mowi, ze geocentryzm jest prawdziwa nauka. Muzulmanie ktorzy wierza w helioocentryzm sa kuffar (bezboznicy) Bracia w Indonezji, lacznie ze mna) staraja sie ich przekonac, ze heliocentryzm nie jest klamstwem. Kiedy jednak staramy sie ich przekonac przy pomocy fizyki i historii, zawsze odpowiadaja nam, ze nasze argumenty nie sa z Koranu i Tradycji. Kiedy poslugujemy sie argumentami zaczerpnietymi z Koranu przez miejscowego ulame, ktory wierzy w heliocentryzm, odpowiadaja oni, ze, tacy ulama, to ludzie, ktorzy nie maja pojecia o Islamie.” Ks. J. Tischner powiedzialby, ze ksieza wierzacy w heliocentryzm nie maja pojecia o chrzescijanstwie. Zgodzilbym sie z nim.
Wiadmosc o owej indonezyjskiej ksiazce pozwolila mi lepiej zrozuimiec motywy jakimi kierowal sie Senator Sam Brownback, ktory objal swym patronatem blogs4brownback atakujacy ateizm heliocentryzmu, w ktorym mialem, po dziesiatkach lat zycia w USA mozliwosc opublikowania mych dociekan o biblijnym geocentryzmie. Polska nadal zamyka oczy i uszy na te znamienne wydarzenia. Bedzie bronic heliocentryzmu do ostatniego pijanego Polaka.
Polska musi wreszcie dorosnąć
Jacek Przybylski 31-10-2009, ostatnia aktualizacja 31-10-2009 18:00
Rozmowa z prof. Zbigniewem Brzezińskim. Rozmawia w Waszyngtonie Jacek Przybylski
Rz: 17 września prezydent Barack Obama ogłasza, że Stany Zjednoczone nie rozmieszczą elementów tarczy w Polsce i w Czechach. Mija kilka tygodni, a Biały Dom przekonuje, że nigdy nie zrezygnował z systemu antyrakietowego, a nowy będzie jeszcze lepszy. Jak pan rozumie całe to zamieszanie?
Zbigniew Brzeziński: Pańskie streszczenie ostatnich wydarzeń nie jest do końca ścisłe, ponieważ Stany Zjednoczone, przekazując Polsce decyzję o anulowaniu budowy wcześniejszego projektu obrony przeciwrakietowej, od razu stwierdziły, że zostanie on zastąpiony innym programem. Dodały wówczas, że jeśli władze w Warszawie są w dalszym ciągu zainteresowane współpracą w tej kwestii, to w Polsce znajdą się elementy nowego systemu. Nie bardzo rozumiem tylko, dlaczego strona polska potrzebowała kilku tygodni, by zrozumieć, że zasadniczo nic się w kwestii tarczy nie zmieniło.
Może Amerykanie w niewłaściwy sposób przekazali swoją decyzję?
Forma przekazania tej decyzji rzeczywiście była niezręczna. Fakt, że zapomniano o rocznicy 17 września, świadczy o bałaganie biurokratycznym, bo wprawdzie sam prezydent nie musi pamiętać, dlaczego akurat ten dzień jest dla Polaków tak bardzo ważny, to ma od tego asystentów, którzy powinni mu byli o tym wspomnieć. Ale podkreślam raz jeszcze: sedno zmiany w kwestii tarczy antyrakietowej zostało wyraźnie przedstawione już w momencie, gdy Amerykanie przekazywali Polsce swą jednostronną decyzję w tej sprawie. Bicie na alarm czy rozpaczanie z tego powodu było więc zupełnie niepotrzebne.
Dobrze się jednak stało, że osłabła widoczna wcześniej tendencja do podkreślania, że tarcza antyrakietowa wzmocni możliwości obronne Polski wobec Rosji. Amerykanie nigdy nie zakładali i nadal nie zakładają takiego celu tego systemu. Natomiast pośrednie konsekwencje budowy nowego systemu są identyczne: Stany Zjednoczone będą w pewnym stopniu militarnie obecne w Polsce, a stosunki polsko-amerykańskie będę utrzymane na tym samym szczeblu, na jakim byłyby w przypadku realizacji poprzedniej wersji tarczy.
Nawet pan we wrześniu mówił, że Biały Dom będzie się starał osłodzić Polakom gorycz wynikającą z ogłoszenia decyzji o tarczy.
Bo wiedziałem już wówczas o planowanej wizycie wiceprezydenta w Polsce.
Czy słowa Josepha Bidena, który podkreślał, że „Polska jest czempionem wśród państw sąsiednich i wzorem dla całego świata”, były właśnie takim dyplomatycznym słodzikiem?
Tak jest. Nie przeceniałbym znaczenia tej deklaracji, ale ponieważ mocno widać, jak strasznie stronie polskiej zależy na różnych komplementach, to Amerykanie – nie ponosząc z tego tytułu specjalnych kosztów – zdecydowali się takie formuły wypowiadać.
Czy poza komplementami mamy szansę na konkretne wsparcie? Co może usłyszeć minister Radosław Sikorski, który już w poniedziałek przylatuje do Waszyngtonu?
Nie mam pojęcia, co usłyszy. Strona amerykańska nie czuje się jednak zobowiązana do specjalnych świadczeń wobec Polski. Stosunki między Warszawą a Waszyngtonem są normalne i partnerskie. Amerykanie podchodzą jednak racjonalnie do istotnych dysproporcji w potencjale Polski i Stanów Zjednoczonych. Wychodzą też z założenia, że jeżeli polskiemu rządowi łatwiej jest ten fakt przełknąć pod przykrywką daleko idących komplementów, to proszę bardzo.
Polityka to jednak wyjątkowo złożona dziedzina, w której czarno-białe uproszczenia – oparte na obawach – nie powinny być punktem wyjścia do poważnych rozmów. Podczas wizyty Josepha Bidena w Europie Środkowej uderzyło mnie to, że wygłosił on tylko jedno poważne, zawierające konkretną treść przemówienie. W pozostałych przypadkach były to szalenie spontaniczne wypowiedzi, wyraźnie nastawione na uspokojenie oczekiwań gospodarzy.
Polscy politycy wciąż liczą na przykład na pomoc w ulokowaniu w Polsce istotnej instalacji natowskiej. Część komentatorów była też zawiedziona, gdy się okazało, że USA wydadzą ponad 100 milionów dolarów na bazy w Bułgarii i w Rumunii, choć o obecność oddziałów USA na polskiej ziemi Warszawa zabiega od lat.
Radziłbym stronie polskiej troszeczkę się uspokoić. Polska ma niemały potencjał, znaczący w pewnej części Europy. Jest członkiem NATO i Unii Europejskiej. Ma też do pewnego stopnia partnerskie stosunki z Ameryką. W polskim nastawieniu typowe jest ciągłe łaszenie się o słowa uznania. Jeszcze z lat dziecinnych pamiętam, jak podkreślano, że Amerykanie powiedzieli, iż Polska jest sumieniem świata. (Lec mawial: Ma czyste sumienie, nigdy go nie uzywal”).
Ponieważ mocno widać, jak strasznie stronie polskiej zależy na różnych komplementach, to Amerykanie – nie ponosząc z tego tytułu specjalnych kosztów – zdecydowali się je wypowiadać
Najwyższy czas, by Polska stała się poważnym państwem, a nie żyła ciągle w zawieszeniu między niebem a piekłem. Niebo jest wówczas, gdy Ameryka nas kocha i uważa za najbliższych sojuszników, a piekło, kiedy można zakrzyknąć: znowu nas zdradziliście, znowu nas sprzedaliście itd. Przecież takie właśnie tytuły pojawiły się niedawno w niektórych polskich gazetach.
Polacy boją się zdrady. Zresztą profesor Richard Pipes i Ariel Cohen z fundacji Heritage przekonują w wywiadach, że Amerykanie mogą zrezygnować również z nowej wersji tarczy. To możliwe?
Oczywiście, że tak. A czy jeżeli się okaże, że tarcza nie będzie już potrzebna – bo na przykład uda się doprowadzić do porozumienia z Iranem – to Polska będzie naciskać na Stany Zjednoczone, by koniecznie zrealizowały ten projekt, bo Polacy potrzebują tych rakiet, by czuć się głównym partnerem Ameryki w świecie? Bądźmy poważni. Przecież Polska też może się rozmyślić, a jakoś w Ameryce wszyscy nie drżą bez przerwy, czy Polacy nie wycofają się z tego projektu.
Nie można się dziwić obawom, że Ameryka poświęci projekt tarczy tylko dlatego, że zażąda tego Rosja, a Barackowi Obamie na stosunkach z Moskwą zależy bardziej niż na Europie Środkowo-Wschodniej.
Załóżmy teoretycznie, że rzeczywiście Rosjanie byliby gotowi zrobić coś, na czym Ameryce strasznie zależy i w zamian za to zażądaliby, aby nowych rakiet nie umieszczać jednak w Polsce. Czy gdyby Stany Zjednoczone się na to zgodziły, to byłaby to zdrada? Tak mogą pomyśleć tylko ludzie, którzy zamiast myśleć racjonalnie, myślą emocjonalnie.
Nie przewiduję, aby do takiej sytuacji doszło. Ale gdyby doszło, to niby dlaczego Ameryka nie miałaby się na taki układ zdecydować. Trzeba mieć świadomość, że czasem sytuacja w polityce międzynarodowej zmienia się radykalnie, a jej istotą są racjonalne kalkulacje wzajemnych i odmiennych interesów.
Oczywiście, Rosjanie by woleli, żeby Polska nie miała na swoim terytorium żadnych amerykańskich żołnierzy, ale w tej chwili wszystko wskazuje jednak na to, że będą. Dlaczego więc od razu przewidywać, że coś pójdzie nie tak?
Wiceprezydent Joseph Biden podkreślał w Rumunii, że Stany Zjednoczone uważają koncepcję stref wpływów za przejaw XIX-wiecznego myślenia i nie zaakceptują rosyjskiej hegemonii na terenach byłego ZSRR. Waszyngton musi jednak liczyć się z tym, że po wojnie w Gruzji i zawirowaniach związanych z tarczą, Moskwa uzna, że Polska i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej są znów w jej strefie wpływów. Może to więc nie są tylko dziecięce lęki?
Amerykanie nie mówią o swoich obawach. Stwierdzają jedynie, że nie zgadzają się z koncepcją stref wpływów i będą nadal rozwijać stosunki z Gruzją czy z Ukrainą. Niezależnie od stanowiska Rosji.
Nie sądzi pan, że Rosjanie po wojnie w Gruzji mogą teraz chcieć doprowadzić do rozpadu Ukrainy?
Na pewno spróbują to zrobić, gdy będą mieli taką szansę. Ale jaki wniosek powinniśmy z tego wyciągnąć? Że trzeba rozmieścić więcej rakiet w Polsce?
A co z Polską? Władze w Warszawie mogą być pewne amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa?
Polska nie ma pełnych amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa. Polska jest członkiem NATO i to sojusz – łącznie z Ameryką – gwarantuje jej bezpieczeństwo.
Polskie władze podpisały przecież dodatkowe porozumienie z USA przy okazji zawarcia umowy o tarczy antyrakietowej.
Tak. Jest to jednak dokument, który nie był nawet nigdzie specjalnie ogłaszany. Nie jest on oficjalnym zobowiązaniem takim jak aprobowany przez Kongres pakt północnoatlantycki, lecz po prostu poważnym stwierdzeniem przyjaznego Polsce podejścia Stanów Zjednoczonych.
Przejdźmy więc do zagrożeń pozamilitarnych. Zgadza się pan z opiniami, że w XXI wieku ropa i gaz zastąpią czołgi?
Uważam, że czołgi i surowce znacznie się od siebie różnią. Szantaż energetyczny to nie inwazja wojskowa, która pociąga za sobą straty w ludziach. Jest to jednak bardzo poważna forma nacisku.
Polskie władze wciąż nie rozwiązały problemu gazowego, a Rosjanie już teraz stawiają ostre warunki, żądając między innymi od polskiej spółki niskich stawek za tranzyt swojego surowca. Czy po wybudowaniu gazociągu północnego Moskwa nie zechce wykorzystywać szantażu energetycznego o wiele częściej i w sposób o wiele groźniejszy niż dotąd?
Jest to bardzo prawdopodobne. Wiemy jednak o takim ryzyku od lat. Ale Polska znów ogranicza się do oczekiwania, że inni – między innymi te państwa, które widzą w projekcie gazociągu północnego bardzo konkretne dla siebie korzyści – będą dbać o polskie interesy. Niemcy od razu zaproponowali przecież odnogę prowadzą do Polski, ale władze w Warszawie tę propozycję odrzuciły.
Powinny były ją przyjąć?
– A dlaczego nie?
Ponieważ liczyły na to, że uda im się zablokować realizację gazociągu północnego.
Można było przyjąć tę propozycję, a i tak walczyć o zablokowanie projektu. Obowiązkiem polskich władz jest podjęcie kroków zapobiegawczych. I to jak najwcześniej, a nie dopiero wtedy, gdy ten rurociąg będzie już praktycznie gotowy.
Co pana zdaniem może w tej sprawie zrobić polski rząd?
Wspomniałem już o proponowanej przez Niemcy odnodze. Polska może też rozwijać współpracę z Norwegią, co jest jednak trudniejsze i bardziej kosztowne.
Czy jeśli jednak nie uda się powstrzymać realizacji gazociągu północnego i Rosjanie zdecydują się na szantaż energetyczny wobec Polski, na przykład pozbawiając nasz kraj dostaw gazu przez całą zimę, to władze w Warszawie będą mogły liczyć na pomoc zachodnich sojuszników?
Jeżeli przez tak wiele lat nie podejmowało się konkretnych kroków zapobiegawczych, to jak można domagać się zapewnień, że w razie czego potężni przyjaciele przyjdą i pomogą? Polski rząd powinien jak najszybciej zacząć działać w ramach Unii Europejskiej, by choć w jakimś stopniu takie ryzyko zmniejszyć i ewentualnie wykorzystać dobrą wolę zachodnich sojuszników, a w szczególności Niemiec.
Władze w Warszawie muszą prowadzić politykę realizowaną w przemyślany sposób. A ona nie może opierać się na ciągłych oczekiwaniach, że inne kraje pomogą Polsce rozwiązać kwestie, co do których Polska już dawno powinna była zająć konsekwentne stanowisko. I nie chodzi tu o stanowisko typu: „to mi się nie podoba”, „my się tego boimy”, tylko o konkretne działania, by danemu niebezpieczeństwu zapobiec lub przynajmniej zmniejszyć zagrożenie. A o tym bardzo mało słychać. Za to bardzo dużo się ciągle mówi o tym, co inni powinni dla Polski zrobić.
Chce pan przez to powiedzieć, że polska racja stanu nie istnieje?
Nie chcę tego tak ujmować. Po prostu brakuje poważnego podejścia do wielu spraw.
Profesor Zbigniew Brzeziński jest politologiem, sowietologiem, byłym doradcą prezydenta USA Jimmy’ego Cartera ds. bezpieczeństwa
Rzeczpospolita
Thursday, June 10, 2010
Z najnowszych doniesien
2010-06-07
Na Wawelu zabrania się mówić o Piłsudskim
Ks. Zdzisław Sochacki – proboszcz katedry wawelskiej – zabronił opowiadać wycieczkom o Józefie Piłsudskim. Turyści i przewodnicy są oburzeni. Według nich, władze katedry chcą z grobu pary prezydenckiej zrobić główną „atrakcję” dla zwiedzających.
„To nie w porządku wobec ludzi, którzy płacą za możliwość zwiedzania. A my nie możemy mówić o wyjątkowości tego miejsca (…). Z nikim nie pracowało się tak trudno, jak z proboszczem” – mówi jeden przewodników.
Proboszcz Sochacki broni się, że chodzi mu wyłącznie o dobrą organizację ruchu podczas zwiedzania. Tłumaczenia duchownego podsumowuje jeden z turystów: „Kolejka posuwa się tak szybko, że nie mam nawet czasu przeczytać notek pamiątkowych o Marszałku. Dlaczego pochówek prezydenta powoduje, że nie mogę posłuchać przewodnika…”.
Vox Populi:
Kolejny funkcjonariusz rzymsko-pedofilski wymyślił coś "mądrego" . O twórcy państwa polskiego i osobie na pewno wyrastającej ponad przeciętność nie można mówić , bo pewnie będą niedługo śpiewać tylko peany pochwalne na cześć zalegającego obok kaczego truchła - małego karła politycznego...
"POLSKO! ZGUBA TWOJA W RZYMIE!" - J. SŁOWACKI "BO POWIEDZMY SOBIE:KAŻDY RZĄD W POLSCE, CHCE CZY NIE CHCE, BĘDZIE SIĘ UGINAŁ POD NACISKIEM KLERU, DOPÓKI CIEMNOTA LUB BIERNOŚĆ OGÓŁU BĘDZIE CZYNIŁA TEN KLER REALNĄ CZY FIKCYJNĄ POTĘGĄ. DOPÓKI W POLSCE BĘDZIE MOŻNA WYKRZYKIWAĆ WZNIOŚLE "BÓG I RELIGIA", TAM GDZIE CHODZI O WŁADZĘ I PIENIĄDZE - DOPÓTY KASTA WYODRĘBNIONYCH Z ŻYCIA DZIKUSÓW BĘDZIE BĘDZIE REGULATOREM NAJDONIOŚLEJSZYCH SPRAW SPOŁECZEŃSTWA, Z JEGO SZKODĄ. SĄ BAKTERIE, KTÓRE ZABIJA SIĘ ŚWIATŁEM." T. ŻELEŃSKI-BOY, "NASI OKUPANCI" 1932r.
. Ciekawe jak długo jeszcze postoi sobie pomnik T. Boya Żeleńskiego na Plantach, bo z tego co pamiętam, były już próby jego usunięcia. A obserwując rozpanoszony, inwazyjny kler wszystko jest możliwe, również wywalenie Piłsudskiego z Wawelu-antylkerykał niegodzien rasowego katolika.
Pfff ,Piłsudski był tylko Patriotą, a tacy Krk nie są na rękę.Prezydent Patriota u na?!To niemożliwe!!!Polityk Patriota u nas?To niemożliwe!!! Duchowny Patriota u nas?!Tak tylko tacy u nas są,wierni Watykanowi!:)Patrioci albo raczej Patrioty,takie niewybuchające,ciche!:)
jak żyję 60lat nikt nie narobił większego smrodu naszemu krajowi jak ta śmierdząca kaczka pomagał sprzedawać kraj watykanowi ,moim zdaniem to miejsce na wawelu bardziej się należało kobyłce marszałka jak temu śmierdzielowi
Oprócz Lajkonika, po Krakowie przeszedł także marsz pamięci ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Liczący ponad 200 osób pochód wędrował z wypisanym na transparencie hasłem "Uwolnić czarne skrzynki", śpiewając o "Czerwonych makach" spod Monte Cassino. »
Precz z rozancami
Pobłogosław, Panie, tę maszynę, bo będzie służyć w dobrym celu, zbliżając człowieka do Boga – macha kropidłem ksiądz Grzegorz Ostrowski.
– Można święcić modlitomat? – pytam.
– Czemu nie – odpowiada młody wikary z kościoła Świętych Wita, Modesta i Krescencji w Sierpcu. – Skoro święcę motocykle i rowery, mogę też poświęcić dzieło sztuki.
Dokładniej to dzieło 32-letniej Kamili Szejnoch, absolwentki Wydziału Rzeźby warszawskiej ASP, która poświęciła swój projekt zderzeniu technologicznej kultury Zachodu z katolicką religijnością.
– Widziałam martwe, zamknięte kościoły, świątynie zamienione w ośrodki kultury, urzędy, a nawet w dyskoteki – tak artystka wspomina duchową pustkę, która otoczyła ją dwa lata temu podczas podyplomowych studiów w holenderskim Instytucie Sztuki Przestrzeni Publicznej. Gdy bank jest zamknięty, działają bankomaty. Co działa, gdy zamknięty jest kościół? Oprócz Ducha Świętego może działać Holy Machine. Konstrukcja ze złotej blachy, na dotykowym ekranie opcje: grzech, prośba, intencja. Kolejne instrukcje (cztery języki do wyboru: polski, angielski, niemiecki, francuski) prowadzą przez menu. Każdy może wpisać prośbę lub określić, jakie grzechy szczególnie mu ciążą. Na dowód przyjęcia zgłoszenia maszyna jak bankomat wydaje paragon. Na nim wydrukowany jest obraz z ekranu, data, godzina, numer kolejny i porada losowana spośród ustalonych odpowiedzi – uniwersalnych, zawsze pasują. Proszących maszyna dodatkowo poinformuje: „Twoja prośba została wysłana”. Niech wierny sam się domyśli dokąd.
Innymi slowy, szkoda czasu na chwile zadumy i szczera rozmowe ze Stworca. Time is money. Tybetanscy lamaisci tez posluguja sie tzw. mlynkami modlitewnymi czyli zmechanizowanymi urzadzeniami, niby wczesnymi komputerami. Domniemywam, ze dochody Kosciola wzrosna dzieki owej mechanizacji. No i czy nie o to idzie w tej "racjonalizacji"? Ciekaw jestem jak na to zareaguje Watykan, ktory zawsze glosil, ze pecunia non olet.
Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał w czwartek wyrok sądu pierwszej instancji nakazujący Warszawskiej Prowincji Redemptorystów - wydawcy Radia Maryja - zapłacenie 10 tys. zł zadośćuczynienia wicemarszałkowi Sejmu Stefanowi Niesiołowskiemu. Wierni z ochota zloza ten okup.
Na Wawelu zabrania się mówić o Piłsudskim
Ks. Zdzisław Sochacki – proboszcz katedry wawelskiej – zabronił opowiadać wycieczkom o Józefie Piłsudskim. Turyści i przewodnicy są oburzeni. Według nich, władze katedry chcą z grobu pary prezydenckiej zrobić główną „atrakcję” dla zwiedzających.
„To nie w porządku wobec ludzi, którzy płacą za możliwość zwiedzania. A my nie możemy mówić o wyjątkowości tego miejsca (…). Z nikim nie pracowało się tak trudno, jak z proboszczem” – mówi jeden przewodników.
Proboszcz Sochacki broni się, że chodzi mu wyłącznie o dobrą organizację ruchu podczas zwiedzania. Tłumaczenia duchownego podsumowuje jeden z turystów: „Kolejka posuwa się tak szybko, że nie mam nawet czasu przeczytać notek pamiątkowych o Marszałku. Dlaczego pochówek prezydenta powoduje, że nie mogę posłuchać przewodnika…”.
Vox Populi:
Kolejny funkcjonariusz rzymsko-pedofilski wymyślił coś "mądrego" . O twórcy państwa polskiego i osobie na pewno wyrastającej ponad przeciętność nie można mówić , bo pewnie będą niedługo śpiewać tylko peany pochwalne na cześć zalegającego obok kaczego truchła - małego karła politycznego...
"POLSKO! ZGUBA TWOJA W RZYMIE!" - J. SŁOWACKI "BO POWIEDZMY SOBIE:KAŻDY RZĄD W POLSCE, CHCE CZY NIE CHCE, BĘDZIE SIĘ UGINAŁ POD NACISKIEM KLERU, DOPÓKI CIEMNOTA LUB BIERNOŚĆ OGÓŁU BĘDZIE CZYNIŁA TEN KLER REALNĄ CZY FIKCYJNĄ POTĘGĄ. DOPÓKI W POLSCE BĘDZIE MOŻNA WYKRZYKIWAĆ WZNIOŚLE "BÓG I RELIGIA", TAM GDZIE CHODZI O WŁADZĘ I PIENIĄDZE - DOPÓTY KASTA WYODRĘBNIONYCH Z ŻYCIA DZIKUSÓW BĘDZIE BĘDZIE REGULATOREM NAJDONIOŚLEJSZYCH SPRAW SPOŁECZEŃSTWA, Z JEGO SZKODĄ. SĄ BAKTERIE, KTÓRE ZABIJA SIĘ ŚWIATŁEM." T. ŻELEŃSKI-BOY, "NASI OKUPANCI" 1932r.
. Ciekawe jak długo jeszcze postoi sobie pomnik T. Boya Żeleńskiego na Plantach, bo z tego co pamiętam, były już próby jego usunięcia. A obserwując rozpanoszony, inwazyjny kler wszystko jest możliwe, również wywalenie Piłsudskiego z Wawelu-antylkerykał niegodzien rasowego katolika.
Pfff ,Piłsudski był tylko Patriotą, a tacy Krk nie są na rękę.Prezydent Patriota u na?!To niemożliwe!!!Polityk Patriota u nas?To niemożliwe!!! Duchowny Patriota u nas?!Tak tylko tacy u nas są,wierni Watykanowi!:)Patrioci albo raczej Patrioty,takie niewybuchające,ciche!:)
jak żyję 60lat nikt nie narobił większego smrodu naszemu krajowi jak ta śmierdząca kaczka pomagał sprzedawać kraj watykanowi ,moim zdaniem to miejsce na wawelu bardziej się należało kobyłce marszałka jak temu śmierdzielowi
Oprócz Lajkonika, po Krakowie przeszedł także marsz pamięci ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Liczący ponad 200 osób pochód wędrował z wypisanym na transparencie hasłem "Uwolnić czarne skrzynki", śpiewając o "Czerwonych makach" spod Monte Cassino. »
Precz z rozancami
Pobłogosław, Panie, tę maszynę, bo będzie służyć w dobrym celu, zbliżając człowieka do Boga – macha kropidłem ksiądz Grzegorz Ostrowski.
– Można święcić modlitomat? – pytam.
– Czemu nie – odpowiada młody wikary z kościoła Świętych Wita, Modesta i Krescencji w Sierpcu. – Skoro święcę motocykle i rowery, mogę też poświęcić dzieło sztuki.
Dokładniej to dzieło 32-letniej Kamili Szejnoch, absolwentki Wydziału Rzeźby warszawskiej ASP, która poświęciła swój projekt zderzeniu technologicznej kultury Zachodu z katolicką religijnością.
– Widziałam martwe, zamknięte kościoły, świątynie zamienione w ośrodki kultury, urzędy, a nawet w dyskoteki – tak artystka wspomina duchową pustkę, która otoczyła ją dwa lata temu podczas podyplomowych studiów w holenderskim Instytucie Sztuki Przestrzeni Publicznej. Gdy bank jest zamknięty, działają bankomaty. Co działa, gdy zamknięty jest kościół? Oprócz Ducha Świętego może działać Holy Machine. Konstrukcja ze złotej blachy, na dotykowym ekranie opcje: grzech, prośba, intencja. Kolejne instrukcje (cztery języki do wyboru: polski, angielski, niemiecki, francuski) prowadzą przez menu. Każdy może wpisać prośbę lub określić, jakie grzechy szczególnie mu ciążą. Na dowód przyjęcia zgłoszenia maszyna jak bankomat wydaje paragon. Na nim wydrukowany jest obraz z ekranu, data, godzina, numer kolejny i porada losowana spośród ustalonych odpowiedzi – uniwersalnych, zawsze pasują. Proszących maszyna dodatkowo poinformuje: „Twoja prośba została wysłana”. Niech wierny sam się domyśli dokąd.
Innymi slowy, szkoda czasu na chwile zadumy i szczera rozmowe ze Stworca. Time is money. Tybetanscy lamaisci tez posluguja sie tzw. mlynkami modlitewnymi czyli zmechanizowanymi urzadzeniami, niby wczesnymi komputerami. Domniemywam, ze dochody Kosciola wzrosna dzieki owej mechanizacji. No i czy nie o to idzie w tej "racjonalizacji"? Ciekaw jestem jak na to zareaguje Watykan, ktory zawsze glosil, ze pecunia non olet.
Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał w czwartek wyrok sądu pierwszej instancji nakazujący Warszawskiej Prowincji Redemptorystów - wydawcy Radia Maryja - zapłacenie 10 tys. zł zadośćuczynienia wicemarszałkowi Sejmu Stefanowi Niesiołowskiemu. Wierni z ochota zloza ten okup.
Wednesday, June 9, 2010
Warszawa: Wisła znów przy Centrum Nauki Kopernik
pc, nadesłał Kołodziej 2010-06-09, ostatnia aktualizacja 2010-06-09 17:10:45.0
Woda znów podchodzi pod budowę Centrum Nauki Kopernik. - Budynek jest bezpieczny - mówi rzecznik prasowa Centrum. Część prac musiała zostać wstrzymana, ale budowa trwa nadal.
Poprzednia fala powodziowa w stolicy nie zaszkodziła budowie Centrum Nauki Kopernik, mimo że jego część znalazła się pod wodą. - Budynek jest bezpieczny - twierdzi Aneta Prymaha, rzecznik prasowa Centrum. Przyznaje, że najniżej położone kondygnacje zrównały się z taflą wody, ale tłumaczy, że wśród założeń projektu centrum było to, że Wisła może wylewać. - Nie wszystkie prace na budowie trwają, ale nie wstrzymaliśmy ich.
Jej słowa potwierdza Agnieszka Wąsocka z Warbudu. Mówi, że część ekipy budowlanej została przeniesiona do budowy wałów i zabezpieczania przed zalaniem, jednak prace na wyższych kondygnacjach budynku trwają. - Część prac na zalanych obszarach na pewno trzeba będzie ponowić, chodzi głównie o chodniki, podjazdy i infrastrukturę komunikacyjną. Też zapewnia, że budynek jest bezpieczny.
- Woda nie przedostała się do wnętrza budynku. Podobnie jak podczas majowej powodzi, zalany został najniżej położony teren budowy, który jest terenem zalewowym, co jednak uwzględnione zostało podczas projektowania budynku - pisze rzecznik Centrum Nauki. Dodaje, że sytuacja jest na bieżąco monitorowana. By umożliwić obserwowanie stanu Wisły wszystkim zainteresowanym, przez całą dobę będzie włączona kamera internetowa na stronie Centrum
Oj, niedobra to prognoza na przyszlosc!
Gwałtowne burze. Potężne ulewy zalewają ulice
dżek 2010-06-09, ostatnia aktualizacja 2010-06-09 16:36:00.0
Od dziś miały występować gwałtowne, nagłe burze i tak się stało. Potężna ulewa zalała ulice m.in. w Jeleniej Górze i Zgierzu. Woda z gór zalewa gminę Marcinowice na Dolnym Śląsku.
Burza przeszła nad Jelenią Górą (woj. dolnośląskie) ok. godz.14 - poinformował Alert24internauta. Na ulicach utworzyły się potężne kałuże. Samochody brnęły przez wodę jak amfibie.
Alarm przeciwpowodziowy
Po gwałtownych ulewach woda z gór zalewa gminę Marcinowice na Dolnym Śląsku. Wójt ogłosił alarm powodziowy.W rwące rzeki zamieniły się drogi w Wirach, Wirkach, Zebrzydowie, Gogołowie i Białej. Fala zmierza w kierunku miejscowości Strzelce i Szczepanów. Nie ma już przejazdu przez cześć gminy. Zalane są uprawy, podwórza i kilka domów. Trwają przygotowania do ewentualnej ewakuacji. Miejsca przygotowano w szkole w Strzelcach. Na miejscu są strażacy, którzy pomagają w ratowaniu zwierząt.
- Chmura jest teraz nad Sobótką i Sulistrowicami. Ludzie zabezpieczają podwórka workami z piaskiem. Woda zalewa drogi i chodniki - powiedział TOK FM dyżurny z centrum zarządzania kryzysowego.
Burze przeszły już nad Kotlina Jeleniogórską . Tam w Strużnicy deszcz podtopił jedno gospodarstwo. Potem nawałnica przeszła nad Świdnicą, a teraz kieruje się w kierunku Wrocławia .
Zgierz: Ul. 3 Maja pływa
Również nad Zgierzem (woj. łódzkie) przetoczyła się nawałnica. - Przez 40 minut spadło tyle wody, że zalane są niektóre ulice - napisał do nas Paweł.
Okolice jednego z centrów handlowych są zalane. Na parkingu przy Tesco przy ul. 3 maja samochody są zatopione po podwozia, ludzie brną w wodzie po kolana.
Będzie padać
Według prognoz padać ma głównie na południu i w centrum kraju. Niektóre ze zjawisk mają mieć "gwałtowny" charakter. Jak przewidują synoptycy taka pogoda utrzymać się może do niedzieli.
Masz zdjęcia burzy lub innych zjawisk atmosferycznych? Wyślij je na Alert24
Woda znów podchodzi pod budowę Centrum Nauki Kopernik. - Budynek jest bezpieczny - mówi rzecznik prasowa Centrum. Część prac musiała zostać wstrzymana, ale budowa trwa nadal.
Poprzednia fala powodziowa w stolicy nie zaszkodziła budowie Centrum Nauki Kopernik, mimo że jego część znalazła się pod wodą. - Budynek jest bezpieczny - twierdzi Aneta Prymaha, rzecznik prasowa Centrum. Przyznaje, że najniżej położone kondygnacje zrównały się z taflą wody, ale tłumaczy, że wśród założeń projektu centrum było to, że Wisła może wylewać. - Nie wszystkie prace na budowie trwają, ale nie wstrzymaliśmy ich.
Jej słowa potwierdza Agnieszka Wąsocka z Warbudu. Mówi, że część ekipy budowlanej została przeniesiona do budowy wałów i zabezpieczania przed zalaniem, jednak prace na wyższych kondygnacjach budynku trwają. - Część prac na zalanych obszarach na pewno trzeba będzie ponowić, chodzi głównie o chodniki, podjazdy i infrastrukturę komunikacyjną. Też zapewnia, że budynek jest bezpieczny.
- Woda nie przedostała się do wnętrza budynku. Podobnie jak podczas majowej powodzi, zalany został najniżej położony teren budowy, który jest terenem zalewowym, co jednak uwzględnione zostało podczas projektowania budynku - pisze rzecznik Centrum Nauki. Dodaje, że sytuacja jest na bieżąco monitorowana. By umożliwić obserwowanie stanu Wisły wszystkim zainteresowanym, przez całą dobę będzie włączona kamera internetowa na stronie Centrum
Oj, niedobra to prognoza na przyszlosc!
Gwałtowne burze. Potężne ulewy zalewają ulice
dżek 2010-06-09, ostatnia aktualizacja 2010-06-09 16:36:00.0
Od dziś miały występować gwałtowne, nagłe burze i tak się stało. Potężna ulewa zalała ulice m.in. w Jeleniej Górze i Zgierzu. Woda z gór zalewa gminę Marcinowice na Dolnym Śląsku.
Burza przeszła nad Jelenią Górą (woj. dolnośląskie) ok. godz.14 - poinformował Alert24internauta. Na ulicach utworzyły się potężne kałuże. Samochody brnęły przez wodę jak amfibie.
Alarm przeciwpowodziowy
Po gwałtownych ulewach woda z gór zalewa gminę Marcinowice na Dolnym Śląsku. Wójt ogłosił alarm powodziowy.W rwące rzeki zamieniły się drogi w Wirach, Wirkach, Zebrzydowie, Gogołowie i Białej. Fala zmierza w kierunku miejscowości Strzelce i Szczepanów. Nie ma już przejazdu przez cześć gminy. Zalane są uprawy, podwórza i kilka domów. Trwają przygotowania do ewentualnej ewakuacji. Miejsca przygotowano w szkole w Strzelcach. Na miejscu są strażacy, którzy pomagają w ratowaniu zwierząt.
- Chmura jest teraz nad Sobótką i Sulistrowicami. Ludzie zabezpieczają podwórka workami z piaskiem. Woda zalewa drogi i chodniki - powiedział TOK FM dyżurny z centrum zarządzania kryzysowego.
Burze przeszły już nad Kotlina Jeleniogórską . Tam w Strużnicy deszcz podtopił jedno gospodarstwo. Potem nawałnica przeszła nad Świdnicą, a teraz kieruje się w kierunku Wrocławia .
Zgierz: Ul. 3 Maja pływa
Również nad Zgierzem (woj. łódzkie) przetoczyła się nawałnica. - Przez 40 minut spadło tyle wody, że zalane są niektóre ulice - napisał do nas Paweł.
Okolice jednego z centrów handlowych są zalane. Na parkingu przy Tesco przy ul. 3 maja samochody są zatopione po podwozia, ludzie brną w wodzie po kolana.
Będzie padać
Według prognoz padać ma głównie na południu i w centrum kraju. Niektóre ze zjawisk mają mieć "gwałtowny" charakter. Jak przewidują synoptycy taka pogoda utrzymać się może do niedzieli.
Masz zdjęcia burzy lub innych zjawisk atmosferycznych? Wyślij je na Alert24
Friday, June 4, 2010
Szczatki prezydenckiego samolotu na oltarzu
awe 2010-06-04, ostatnia aktualizacja 2010-06-04 15:34:09.0
Makieta przypominająca szczątki rozbitego Tu-154 i hasło "Polska u Boga" ozdobiły jeden z ołtarzy w warszawskiej dzielnicy Wawer. Nietypową instalację ustawiono na procesję Bożego Ciała obok parafii przy Trakcie Lubelskim. O wystroju ołtarza poinformował nas pan Maciej, czytelnik Alertu24.
- Przejeżdżałem warszawskim Traktem Lubelskim. W okolicach ulicy Bronowskiej zauważyłem ten ołtarz.Mnóstwo przejeżdżających tędy ludzi zatrzymywało się, żeby zrobić zdjęcie - mówi nam pan Maciej, czytelnik Alertu24.
Rzeczywiście, ustawionej tam instalacji nie dało się nie zauważyć. Ołtarz procesji na święto Bożego Ciała przyozdabia bowiem makieta przypominająca szczątki rozbitego samolotu prezydenta. Obok podwyższenia ustawiono fragment kadłuba maszyny. Nad nim wyrasta statecznik samolotu pomalowany w barwy narodowe. Cała inscenizacja przypomina miejsce katastrofy pod Smoleńskiem. Obok "szczątków" Tu-154 leżą pościnane gałęzie drzew. Nad instalacją umieszczono transparent z hasłem: "Polska u Boga".
Ołtarz z motywami katastrofy smoleńskiej stanął tuż przed procesją, jaka przeszła z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przy warszawskim Trakcie Lubelskim.
- Ołtarz dekorowali sami parafianie. Pomysł konsultowali z proboszczem - mówi zastrzegający sobie anonimowość ksiądz z parafii. Podkreśla, że celowo nawiązano do katastrofy samolotu prezydenta. - Wystrój ołtarza miał być "życiowy" i nawiązujący do aktualnych wydarzeń - zaznacza ksiądz. Dodaje, że kolejne stacje tegorocznej procesji zaprojektowano tak, by miały swój wątek przewodni. - Mieliśmy także inscenizacje nawiązujące do beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki i rocznicy bitwy pod Grunwaldem - mówi. W "smoleńskiej" inscenizacji nie widzi nic niestosownego. - W katastrofie zginęli katolicy, także księża - tłumaczy. - Jak na razie nikt się nie skarżył - dodaje.
awe
Nasuwa sie logiczny wniosek, ze Kosciol juz wybral swego prezydenta nie czekajac na oficjalne wybory i jest pewien, ze Polacy pojda za jego przykladem. Tak wyglada w praktyce szantazowanie bieltami do raju: albo Kaczynski, albo smaz sie w piekle.
Godzi sie tu przypomniec staropolskie porzekadlo o starych kawalerach pokroju J. Kaczynskiego: "but nie do pary, kawaler stary i honor Zyda na nic sie nie przyda." Czy nie byloby wskazane poczekac az USA dadza przyklad i wybiora pierwszego prezydenta geja, prawdopodobnie z "zona" i adoptoanymi dziecmi? Przypomne, ze gejem byl Henryk Walezy, ktory uciekl z Polski po miesiacu. Gejem byl tez Warnenczyk... Mysle, ze wlasnie seksualna preferencja J. Kaczynskiego jedna mu milosc hierrachow, ktorzy poczuja sie bezpieczniej pod rzadami "bratniej duszy", zwlaszcza, ze wokolo szaleja anty-gejowskie burze. No i wreszcie gejowskie sklonnosci sa gwarantem anty-semickich uczuc, co dla Kosciola jest najwazniejsze. Spiewano w II RP "Hej dziewczyny w gore kiecki, jedzie ulan jazlowiecki..." Ciekaw jestem jaki folklor pozostanie po IV RP...
Makieta przypominająca szczątki rozbitego Tu-154 i hasło "Polska u Boga" ozdobiły jeden z ołtarzy w warszawskiej dzielnicy Wawer. Nietypową instalację ustawiono na procesję Bożego Ciała obok parafii przy Trakcie Lubelskim. O wystroju ołtarza poinformował nas pan Maciej, czytelnik Alertu24.
- Przejeżdżałem warszawskim Traktem Lubelskim. W okolicach ulicy Bronowskiej zauważyłem ten ołtarz.Mnóstwo przejeżdżających tędy ludzi zatrzymywało się, żeby zrobić zdjęcie - mówi nam pan Maciej, czytelnik Alertu24.
Rzeczywiście, ustawionej tam instalacji nie dało się nie zauważyć. Ołtarz procesji na święto Bożego Ciała przyozdabia bowiem makieta przypominająca szczątki rozbitego samolotu prezydenta. Obok podwyższenia ustawiono fragment kadłuba maszyny. Nad nim wyrasta statecznik samolotu pomalowany w barwy narodowe. Cała inscenizacja przypomina miejsce katastrofy pod Smoleńskiem. Obok "szczątków" Tu-154 leżą pościnane gałęzie drzew. Nad instalacją umieszczono transparent z hasłem: "Polska u Boga".
Ołtarz z motywami katastrofy smoleńskiej stanął tuż przed procesją, jaka przeszła z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przy warszawskim Trakcie Lubelskim.
- Ołtarz dekorowali sami parafianie. Pomysł konsultowali z proboszczem - mówi zastrzegający sobie anonimowość ksiądz z parafii. Podkreśla, że celowo nawiązano do katastrofy samolotu prezydenta. - Wystrój ołtarza miał być "życiowy" i nawiązujący do aktualnych wydarzeń - zaznacza ksiądz. Dodaje, że kolejne stacje tegorocznej procesji zaprojektowano tak, by miały swój wątek przewodni. - Mieliśmy także inscenizacje nawiązujące do beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki i rocznicy bitwy pod Grunwaldem - mówi. W "smoleńskiej" inscenizacji nie widzi nic niestosownego. - W katastrofie zginęli katolicy, także księża - tłumaczy. - Jak na razie nikt się nie skarżył - dodaje.
awe
Nasuwa sie logiczny wniosek, ze Kosciol juz wybral swego prezydenta nie czekajac na oficjalne wybory i jest pewien, ze Polacy pojda za jego przykladem. Tak wyglada w praktyce szantazowanie bieltami do raju: albo Kaczynski, albo smaz sie w piekle.
Godzi sie tu przypomniec staropolskie porzekadlo o starych kawalerach pokroju J. Kaczynskiego: "but nie do pary, kawaler stary i honor Zyda na nic sie nie przyda." Czy nie byloby wskazane poczekac az USA dadza przyklad i wybiora pierwszego prezydenta geja, prawdopodobnie z "zona" i adoptoanymi dziecmi? Przypomne, ze gejem byl Henryk Walezy, ktory uciekl z Polski po miesiacu. Gejem byl tez Warnenczyk... Mysle, ze wlasnie seksualna preferencja J. Kaczynskiego jedna mu milosc hierrachow, ktorzy poczuja sie bezpieczniej pod rzadami "bratniej duszy", zwlaszcza, ze wokolo szaleja anty-gejowskie burze. No i wreszcie gejowskie sklonnosci sa gwarantem anty-semickich uczuc, co dla Kosciola jest najwazniejsze. Spiewano w II RP "Hej dziewczyny w gore kiecki, jedzie ulan jazlowiecki..." Ciekaw jestem jaki folklor pozostanie po IV RP...
List do Prezydenta RP
,Panie Prezydencie
W przemowieniu z okazji Swieta Niepodleglosci powiedzial Pan:
“Europa stoi przed eksperymentem, jakim jest wprowadzenie w życie traktatu lizbońskiego. Polsce odpowiada interpretacja traktatu zakładająca, iż Unia Europejska jest związkiem niepodległych państw. - Nikt w Polsce nie przyjmie do wiadomości, że w szkołach nie wolno wieszać krzyży. Nie ma na co liczyć. Być może gdzie indziej tak. W Polsce - nie - podkreślił Lech Kaczyński.”
Uznalbym te slowa za przejaw skrajnego cynizmu, gdyby nie pewnosc, ze nie jest Pan swiadom faktu odkrytego przeze mnie w toku moich wieloletnich studiow nad geneza i recepcja kopernikowskiego heliocentryzmu. Nie moze Pan znac tego faktu, bo nawet polscy astronomowie, czego najdobitniej dowiodl prof. Wolszczan, rowniez nie sa swiadomi jego istnienia. Mam na mysli portret nagrobkowy M. Kopernika z katedry w Toruniu ukazujacy go z rekami zlozonymi w modlitwie przed, no wlasnie, krzyzem. Portret ow nie jest wytworem czystej fantazji artysty, ktory go wykonal, z zamiarem zagluszenia tresci jego dziela, ktore zgodnie z duchem Renesansu mialo nawrocic Europe i nie tylko na poganski kult boga slonce, co astronom wyrazil w ponizszym ustepie swego dziela:
In medio vero omnium residet Sol. Quis enim in hoc pulcherimo templo lampadam hanc in alio vel meliori loco poneret, quam unde totum simul possit illuminare. Siquidem non inepte quidam lucernam mundi, alii mentem, alii rectorem vocant. Trismegistus visibilem Deum, Sophoclis Electra intuente omnia. Ita profecto tanquam in solio regali Sol residens circum agentem gubernat Astrorum familiam. – De revolutionibus I, 10.
A oto polski przeklad owego ustepu, z mojeg artykulu p.t. “U zrodel kopernikanskiego heliocentryzmu opublikowanego w miesieczniku PolskiegoTowarzystwa Milosnikow Astronomii “Urania” (Rok LII, Styczen 1981, Nr 1, str. 9-15):
“Jednakze w srodku wszystkich planet ma swe miejsce Slonce. Ktoz moglby w tej pieknej swiatyni ustawic to swiatlo w innym lub lepszym miejscu niz w tym, z ktorego moze one jednoczesnie wszystko oswietlac. Nie jest wiec niemadre, ze niektorzy nazywaja je swiatlem swiata, inni – rozumem, inni – jego kierownikiem, Trismegistus – widzialnym bogiem, Elektra Sofoklesa – wszystko widzacym. Przeto zaprawde panuje Slonce, niby na krolewskim tronie siedzac nad okrazajaca je rodzina gwiazd.”
I wlasnie owa “boska ranga slonca” sklonila Kopernika do hipotezy, ze ziemia nie majac tej samej boskiej rangi musi sie poruszac po orbicie wokol slonca:
“Do tego jeszcze dochodzi i to, ze stan bezruchu uwaza sie za szlachetniejszy i bardziej boski niz stan zmiennosci i niestalosci, ktory z tego powodu bardziej przystoi ziemi niz wszechswiatowi.” (De revol. I, 8 str. 18, wyd z 1976 r.).
Portret ukazujacy autora tych slow w modlitwie do chrzescijanskiego Zbawiciela rozpietego na krzyzu jest rownoznaczny z jego wyrzeczeniem sie poganskiej nauki zgloszonej w jego dziele i powrotem do wiary z jego mlodzienczych lat, ktorej dal wyraz w utworach odkrytych przez polskiego historyka Brodskiego w Bibliotece Jagiellonskiej.
Autor Historii Literatury Polskiej wydanej w Krakowie w XIX w przypomnial: “Osobliwe wiersze Kopernika Jan Broski wynalazł w bibliotece Akademii Krakowskiej i to dziełko Urbanowi VIII (zaczął swòj pontyfikat w 1623) podarował. Jest to 7 òd, każda o 7-strofach dla tego, iż 7x7 czyni 49. Miał tę myśl Kopernik, iż gdy u starożytnych astronomòw wedle Higina 48 konstelacji liczono, on przydał jedną, wyrażając ją w liczbie 49, a zatem w liczbie doskonalej, znaczącej, bo z liczby 7 powstała (zasadnicza idea magi, zwanej gematrią!).
“Treść religijna w odzie pierwszej: Chrystus od prorokòw obiecany. W drugiej, od patriarchòw pożądany, w trzeciej, z panny narodzony. W czwartej, obrzezany. W piątej, od trzech medrcòw uczczony. W szòstej, w kościele stawiony. W siòdmej, między doktorami siedzący. Tytuł tego dzieła: Septem Sidera.” Cr. Cezary in 4.”
Mało kto zdaje sobie sprawę z religijnego i politycznego znaczenia owych utworòw Kopernika. Odnajdujemy w tych utworach Jezusa znanego z lektury ewangelii setkom milionòw wiernych, Jezusa osadzonego w biblijnej tradycji Żydòw a nie greckich filozofòw-heliocentrykow. Pozostawiam innym wyjasnienie faktu, dlaczego ow portret nigdy nie zostal publikowany na jednym ze znaczkow z podobizna Kopernia, ktorych tak wiele bylo w Polsce. Jest to tym bardziej dziwne, ze poczta komunistycznej Mongolii wydala znaczek wlasnie z tym portretem Kopernika z okazji piecsetnej rocznicy jego urodzin, czyli w 1973 r. Jest bardzo mozliwe, ze znaczek ten Mongolowie wydali z mysla o podwazeniu ateistycznego wydzwieku znaczka z Kopernikiem wydanego przez Nazistow w generalnej Gubernii dla upamietnienia czterechsetnej rocznicy opublikowania dziela Kopernika. Reprodukcje tego znaczka mozna znalezc pod internetowym adresem: faculty.kirkwood.edu/ryost/worldwartwo.htm
Zwracalem uwage na ow fakt w moich internetowych publikacjach, ktore takze wysylalem do odbiorcow w Polsce, ale pozostalo to zignorowane, choc musi to dziwic w kraju, ktory uznaje sie za katolicki prawie w 100%. Decyzja Trybunalu Europejskiego, ktora zamierza Pan zignorowac nie byla dla mnie zadnym zaskoczeniem. Nalezy ja oceniac w kontekscie dwoch znamiennych manifestacji wlasnie w ojczyznie i miescie Kopernika i w ojczyznie Galileusza.
17 grudnia 2009 r.
Ateisci i agnostycy przemaszerowali
PAP 2009-10-10, ostatnia aktualizacja 2009-10-10 19:29:56.0
Jak informowali organizatorzy, celem marszu było pokazanie, że w Polsce żyją osoby bezwyznaniowe, i zaistnienie takich osób w przestrzeni i dyskursie publicznym. "Jest to niezwykle ważne w państwie demokratycznym, ponieważ w sytuacji, gdy jakaś mniejszość nie jest widoczna, łatwo ją dyskryminować, pomijać jej interesy i prawa, zwłaszcza w niezwykle istotnej dziedzinie legislacji" - poinformowała PAP rzeczniczka marszu Ewelina Podsiad.
Tematem marszu była "Moralność bez wiary", czyli "szeroko pojęta etyka niepostrzegana przez pryzmat religii". "Chcemy pokazać, że bycie ateistą czy agnostykiem nie oznacza amoralności, zła czy zwyrodnienia, co niestety stanowi częsty i krzywdzący stereotyp, z którym się spotykamy" - wyjaśniła Ewelina Podsiad.
Marsz został zorganizowany w Krakowie, ponieważ jego organizatorzy działają w Krakowie, ponadto - jak stwierdzili - "Kraków to miasto akademickie, a nic tak nie sprzyja bezwyznaniowości i otwartości jak nauka i środowiska naukowe".
Włochy: ateiści wychodzą na ulice
Ateizm, agnostycym, racjonalizm… To coraz bardziej popularne w Europie światopoglądy, a wciąż jeszcze dyskryminowane. Zwycięskie batalie sądowe tylko pomagają ich zwolennikom wychodzić z przysłowiowej szafy i pokazywać swoją twarz. W Polsce ulicami Krakowa przeszedł marsz ateistów i agnostyków, a we Włoszech rozpoczyna się wielka kampania coming-outu ateistów.
„Wolę myśleć niż wierzyć: oto dlaczego jestem ateistą” – wielkie bilbordy z takim hasłem i wizerunkiem Galileusza pojawią się w kolejnych włoskich miastach. Na początek w Pizie, rodzinnym mieście astronoma. Później akcja przeniesiona będzie do innych dużych skupisk ludzi.
Oprócz tego inne inicjatywy. Jedną z nich jest zachęcanie do masowej apostazji, czyli oficjalnego opuszczania Kościoła katolickiego. Dla tych, którzy dokonają tego kroku, organizowane będą nawet specjalne imprezy tzw. kolacje dla
odchrzczonych.
Dogmatyzm naukowej umyslowosci
Korzenie wspolczesnej nauki osadzone sa w glebie greckiej filozofii, ktora najczesciej poslugiwala sie niesprawdzonymi, intelektualnymi konstruktami, ktore Cyceron nazwal ogolnie “dogmatami”. Nitolerancjia filozofow dla wszelkiej krytyki ich aksjomatow, czy hipotez uwieczniona zostala przez filozofa Platona w jego dziele p.t. Prawa, w ktorym domagal sie ustanowienia instytucji, ktora otrzymala swa ostateczna organizacje w papieskiej inkwizycji. Umyslowosc wiekszosci naukowcow nie rozni sie zbytnio od umyslowosci katolickich teologow, ktorzy zawsze dlawili wszelka krytyke posylajac wssystkich opozycjnistow do koscielnego “gulagu” badz palac ich na stosie.
Natchnieniem dla naukowego dogmatyzmu stal sie list dedykacyjny M. Kopernika do papieza Pawla III, w ktorym domagal sie ukrucenia “jezyka oszczercow, ktorzy osmieliliby sie ganic jego dzielo neomylnym sadem papieskim.” To tlumaczy uciszenie krytyki dziela Kopernika zglaszanej przez zawodowych astronomow zawodowych astronomow, ktora jednak zmusila papiestwo do czasowego zawieszania tego dziela az do wprowadzenia koniecznych korekt. Ten werdykt przekonuje, ze papiestwo podobnie jak sam autor nie rozumialo sedna idei heliocentryzmu, ktory negowany jest przez astronomiczne zjawisko przesilen, ktorych nie mozna wytlumaczyc fizyka tego systemu. To samo mieli na mysli oponenci heliocentryzmu, kiedy mowili o “fizycznej niemozliwosci systemu Kopernika.”
I znow nie tak dawno ten sam dogmatyzm doszedl do glosu w zwiazku z rehabilitacja ewolucjonizmu przeprowadzona przez Jana Pawla II. Oto 19 pazdziernika 2006 r. agencja PAP opublikowala rezolucje Senatu Uniwersytetu Warszawskiego pod butnym tytulem Zaden rozsadny naukowiec nie neguje teorii ewolucji. Takie stanowisko jest rownoznaczne z usmierceniem najwazniejszej idei badan naukowych, ktorych rezultaty zawsze popddawane sa krytycznej ocenie innych kompetentnych naukowcow. Temu celowi sluza recenzje prac doktorskich, czy propozycji wydawniczych. Bez takiej krytycznej oceny kazdy moglby oglosic sie doktorem takiej, czy innej dyscypliny odwolujac sie do “nieomylnego sadu papieza”. W przypadku wspomnianej rezolucji Senatu UW jesj inspiracja polityczna jest oczywista, gdy wziac pod uwage, ze stanowisko profesorow UW podzielal owczesny doradca prezydenta RP prof. Michal Kleiber, ktory w nagrode za pdobna opinie, dwa miesiace pozniej, zostal Prezesem Polskiej Akademii Nauk.
Jest to smutne dziedzictwo z okresu PRL, kiedy krytyki opozycyjnych marksistow, czy nie nalezacych do partii naukowcow byly pietnowane jako tzw. “odchylenie” czy wrecz “kontrrewolucyjne dzilanie.” Zwroce uwage, ze marksizm podobnie jak cala wspolczesna nauka byl jedynie przypomnieniem okreslonych dogmatow greckich filozofow materialistycznych i odwolywal sie do tradycji platonskiej inkwizycji. Papiez Pius VII uznal heliocentryzm za “fakt” bez zadnego dowodu, jedynie dzieki politycznemu poparciu rewolucyjnej Francji, zas Jan Pawel II uznal dodatkowo ewolucjonizm za “cos wiecej niz hipoteze” odwolujac sie do najnowszych “zdobyczy naukowych.”
Zwykly polski “zjadacz chleba” przed “przerobieniem w aniola”, by uzyc okreslenia J. Slowackiego, nie jest swiadom ogromnej opozycji wobec darwinizmu zglaszanej nie tylko przez okreslone osrodki religijne, ale takze przez uczciwych naukowcow, ktorych spekulacje Darwina raza swym kastowym zacietrzewieniem i brakiem geologicznych dowodow, a zwlaszcza tzw. brakujacych ogniw, czyli posrednich organizmow pomiedzy wyksztalconymi gatunkami.
Przytocze ponizej pare opinii kompetentnych naukowcow ukazujacych slabosci ewolucyjnego dogmatu. Zaczne od opinii samego Darwina wyrazonej w jego liscue do harvardzkiego naukowca Asy Graya przytoczonej w dziele A. Desmonda i james Moore'a Darwin na str. 456: “Jestem swiadom, ze moje spekulacje wykraczja poza granice prawdziwej nauki...Jest to po prostu rozgadana hipoteza z rowna iloscia bledow i dziur jak zdrowych czesci.” W PRL taka gadanine partyja nazywano wodolejstwem.
Soren Lovtrup w ksiazce Darwinizm:Negacja Mitu 91987) str. 422 stwierdzil dosadnie: “Wierze, ze pewnego dnia darwinowski mit zostanie uznany za najwieksze oszustwo w historii nauki.” Te opinie potwierdzil amerykanski publicysta, ktory tez zdemaskowal polityczna prowokacje w zatoce Tonkinskiej w ksiazce p.t Koniec darwinizmu opublikowanej w 2008 r. bardzo trudno dostepnej w amerykansihc bibliotekach publicznych. Swiecka religia Ameryki jest rownie nietolrancyjna jak papieski katolicyzm.
Albert Fleischmann w cytacie zawartym w ksiazce Swiadek przeciwko ewolucji napisanej przez Johna Freda Meldau i wydanej w Denver przez Christian Victory Publishing (1968) str. 13: “ “Darwinowska teoria pochodzenia nie zostala potwierdzona ani jednym faktem z dziedziny natury. Nie jest ona owocen naukowego badania, ale wylacznie produktem imaginacji.” Za taki sam produkt imaginacji uznal dzielo Kopernika izraelski przyjaciel Einsteina, prof Sambursky w swym wykladzie dla Izraelskiej Akademii Nauk.”
Wolfgang Smith, w dziele Teilhardyzm i Nowa Religia. (1988) str. 5-6 napisal: “Niezaprzeczalny fakt jest ten, ze jesli przez ewolucje rozumiemy makroewolucje, czyli ewoluowanie nowych gatunkow, to mozna stwierdzic z niepodwazalnym rygorem ze doktryna ta jest calkowicie pozbawiona naukowej sankcji. To moze zabrzmiec dziwnie zwazywszy mnostwo ekstrawaganckich roszczen zglaszanych przez ewolucjonistow z poza naukowej nieomylnosci. A jednak fak jest taki, ze do dnia dzisiejszego nie ma zadnego wiarygodnego dowodu potwierdzajacego teze, ze makroewolucyjne przeksztalcenia kiedykolwiek sie zdarzyly.”
Louis Bounoure w magazynie The Advocate z 8 marca 1984 r. na str. 17 stwierdzil jakze trafnie: “Ewolucjonizm jest bajka dla doroslych. Ta teoria nie ma nic wspolnego z nauka. Jest bezuzyteczna.” Popularnosc bajek z tysiaca i jednej nocy w swiecie islamu i popularnosc basnowych seriali kosmicznych made in Hollywood przekonuja, ze tego typu literatura nadal podbija wyobraznie milionow doroslych odbiorcow. Ewolucjonizm zostal zainspirowany mitologicznymi metamorfozami greckich bozkow, ktorzy przybierali ksztalty gwarantujace im seksualne podoboje. Ta nauka zainspirowaly wyczyny niejakiego Don Juana, czyli hiszpanskiego Ojca Knotza. Polski Swiadek broniacy ewolucji zapewnil godziwe miejsce spoczynku obroncy swego “naukowego” autorytetu.
Ulotki w Warszawie: "Te karły szydziły z naszego prezydenta"
prot, wideo: Anita Kozłowska, Maciej Zauszkiewicz 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 14:11:28.0
Mieszkańcom Warszawy rozdawano dzisiaj ulotki z cytatami dziennikarzy i polityków nt. Lecha Kaczyńskiego z podpisem: "Te karły szydziły z naszego prezydenta. Teraz my bojkotujemy ich!". - Ja mam 178 cm wzrostu, więc nazwanie mnie "karłem" jest karkołomne - komentuje Katarzyna Kolenda-Zaleska. Marek Suski z PiS-u twierdzi z kolei, że to może być "głos ludu".
"Polityczne i medialne karły udające autorytety" - to tytuł ulotki rozdawanej na ulicach Warszawy. Są na niej zamieszczeni znani politycy, dziennikarze, artyści: Janusz Palikot, Donald Tusk, Stefan Niesiołowski, Lech Wałęsa, Bronisław Komorowski, Julia Pitera, Radosław Sikorski, Magdalena Środa, Kazimierz Kutz, Michał Figurski, Piotr Tymochowicz, Jacek Żakowski, Grzegorz Miecugow, Tomasz Lis, Piotr Najsztub, Mikołaj Lizut i Katarzyna Kolenda-Zaleska oraz ich cytaty, które według autorów ulotek obrażały tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ulotkę podpisana jest stwierdzeniem: "Te karły szydziły z naszego prezydenta. Teraz my bojkotujemy ich!".
"Brednie" czy "głos ludu"?
Kolenda-Zaleska: Mierzę 178cm. Nazwanie mnie karłem jest karkołomne
- Podoba mi się towarzystwo w jakim jestem - żartuje Katarzyna Kolenda-Zaleska. - Ja mam 178 cm wzrostu, więc nazwanie mnie "karłem" jest karkołomne - dodaje. Uważa również, że politycy nie mają z tymi ulotkami nic wspólnego.
Innego zdania jest Stefan Niesiołowski z PO. - Pewnie zwolennicy PiS-u kolportują tego rodzaju brednie. Demokracja dopuszcza prawo do bredni - komentuje. Dodaje, że nie przywiązuje żadnej wagi do tych ulotek.
- Specjalnie mnie to nie dziwi. Tego typu wyskoków jest wiele. Myślę, że ludzie mają prawo kwestionować autorytety - komentuje publicysta Jacek Żakowski. - Prawica ma skłonność do tego, że zamiast polemizować, to narusza godność, obraża - dodaje.
Suski: Mam nadzieję, że osobom z ulotki teraz jest wstyd
Marek Suski z PiS mówi, że jego partia nie miała z tymi ulotkami nic wspólnego. - Nic mi o tym nie wiadomo - mówi. Dodaje, że to jakaś spontaniczna akcja obywateli. - Myślę, że to głos ludu - twierdzi.
prot, wideo: Anita Kozłowska, Maciej Zauszkiewicz
Fragment samolotu prezydenta będzie na obrazie Matki Boskiej na Jasnej Górze
Małgorzata Jankowska, TOK FM 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 12:44:18.0
Fragment skrzydła samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, zostanie umieszczony w powstającej nowej sukni na obraz Matki Bożej na Jasnej Górze.
Chodzi o kawałek metalu pokryty białą farbą i przebity śrubką. Podarowali go mieszkańcy Smoleńska. Jak podkreśla o. Roman Majewski, przeor Jasnej Góry "ten niemy, mały świadek głośnej wielkiej tragedii ma być wyrazem naszej troski o Ojczyznę".
Autorem projektu i wykonawcą nowej sukni, zwanej też królewskim płaszczem jest Mariusz Drapikowski, bursztynnik z Gdańska. Kiedy będziemy mogli ją zobaczyć - jeszcze nie wiadomo. Nowy płaszcz i korony mają być wotum Narodu Polskiego na 100-lecie rekoronacji obrazu; powstają z przekazywanych przez jasnogórskich pielgrzymów darów wotywnych i ofiar.
Oprócz kawałka prezydenckiego samolotu rozbitego pod Smoleńskiem w sukniach i koronach znajdą się też meteoryty: z Księżyca, Marsa i Merkurego z wszelkimi potwierdzeniami z instytutów naukowych, w tym z NASA.
Małgorzata Jankowska, TOK FM
Lewica: "Solidarni 2010" to "przekoloryzowana rzeczywistość, wygodna dla prawicy"
dżek, IAR 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 16:45:40.0
Lewica złoży wniosek do KRRiT. "Film wykorzystuje śmierć prezydenta do kampanii"
- Moim zdaniem był to zamach. Zabito prezydenta i elitę kraju - mówi jeden z kilkudziesięciu przechodniów cytowanych w programie "Solidarni 2010" Jana Pospieszalskiego. Nadany w prime-time w TVP1 film cytuje, bez słowa komentarza ze strony kogokolwiek, przechodniów atakujących rząd, Rosjan i "Gazetę Wyborczą". Kamera porusza się wśród tłumu zebranego podczas żałoby pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Czytaj więcej
"Film tworzy pełne obsesji obrazy"
"Wyprodukowanie i wyemitowanie tego filmu przez telewizję publiczną powinno stać się przedmiotem oceny Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Emisja tego filmu burzy poczucie żałobnej jedności Polaków w sprawie tragedii koło Smoleńska" - napisali w liście do Kołodziejskiego wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Jerzy Wenderlicha (SLD) i rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita. Ich zdaniem film Stankiewicz i Pospieszalskiego "tworzy pełne obsesji obrazy" i "znacząco odbiega od standardów, jakich oczekuje się od mediów publicznych". "Promowanie podziału, granie na emocjach wprowadza chaos myśli, rozsądek spycha na manowce" - ocenili przedstawiciele Sojuszu.
"Film wykorzystuje śmierć prezydenta do kampanii"
Jerzy Wenderlich, wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu mówi, że autorzy filmu wpisali w żałobę narodową polityczne obsesje, a film nie miał nic wspólnego z żałobą. Poseł zapowiedział, że oceną tego obrazu zajmą się też posłowie i eksperci na posiedzeniu sejmowej komisji kultury. Film wywołał liczne komentarze. Jedni uznają to za propagandówkę, inni za głos zwykłych ludzi>>
Wenderlich: Złożymy wniosek do KRRiTV
W piśmie skierowanym przez Klub Lewicy do Krajowej Rady czytamy, że "film bezpodstawnie wykorzystuje śmierć Prezydenta do partyjnej kampanii". Według posłów SLD, film pokazuje "przekoloryzowaną rzeczywistość, wygodną dla prawicy".
Dziś gazety opisały, że niektóre osoby w występujący w filmie to zawodowi aktorzy, znany m.in. z seriali TVP. WIĘCEJ
Nie ma pisma, nie ma komentarza
Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski powiedział, że pismo SLD jeszcze do niego nie dotarło. - Dopiero po zapoznaniu z listem będę mógł się do niego ustosunkować - dodał.
Kołodziejski przypomniał, że jak dotąd raz tylko zabrał głos w sprawie medialnych relacji w dniach żałoby narodowej.
20 kwietnia w liście do wszystkich mediów elektronicznych (publicznych i prywatnych) wyraził podziękowanie i najwyższe uznanie "dla wszystkich ludzi radia i telewizji w Polsce, którzy swym oddaniem przyczynili się do tak godnego przekazu o tragicznych zdarzeniach i dramatycznych przeżyciach, jakie towarzyszyły nam po śmierci Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki, a także wszystkich pozostałych 94 Ofiar katastrofy lotniczej". KRRiT doceniła również "wagę decyzji o rezygnacji z emisji reklam w dniach żałoby"
dżek, IAR
"Skandaliczny, oburzający". W Rosji o filmie Pospieszalskiego
Agnieszka Lichnerowicz, jg, as 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 15:49:43.0
"Sława" filmu "Solidarni 2010" dotarła już do Rosji. Gazeta "Wriemia Nowosti" nazwała dokument Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego "skandalicznym" i "obrzydliwym". Rosjanie wskazują, że w tym samym dniu kiedy wyemitowano obraz - start w wyborach prezydenckich ogłosił Jarosław Kaczyński. Dodają, że to "polski paradoks, że partia opozycyjna (PiS) ma w rękach telewizję publiczną".
Film "Solidarni 2010" został wyemitowany w poniedziałek w najlepszym czasie antenowym w TVP 1. W filmie bez słowa komentarza cytowano przechodniów atakujących rząd, Rosjan i "Gazetę Wyborczą". - Nie powinniśmy wierzyć Rosjanom na słowo - mówi jeden z występujących przed kamerą. - To był zamach! - wtóruje mu inny.
Korespondent rosyjskiej gazety "Wriemia Nowosti" cytuje w swoim tekście kontrowersyjne wypowiedzi z filmu "Solidarni 2010". Ale podkreśla, że program "wywołał oburzenie i protesty większości Polaków". Wśród nich jest Daniel Olbrychski, z którym rozmawiał dziennikarz. Aktor nie krył emocji. Mówił, że to "niezwykle wstrętna rzecz".
W artykule rosyjskiej gazety opisując film użyto określeń: skrajnie prawicowy, nacjonalistyczny. Autor tekstu zwrócił uwagę, że program pokazano tego samego dnia, kiedy brat tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Jarosław - poinformował o swoim starcie w wyborach prezydenckich. Dziennikarze rosyjscy podkreślają, że to "polski paradoks, że partia opozycyjna (PiS) ma w rękach telewizję publiczną".
Według "WN" choć w filmie przedstawiono opinie ludzi, którzy zebrali się na Krakowskim Przedmieściu, to nie oddają one poglądów większości z tych Polaków, którzy oddawali hołd ofiarom katastrofy. Przypomniano że wśród tych, którzy zginęli 10 kwietnia była nie tylko para prezydencka i ludzie związani z PiS. Ale także "wspaniali ludzie z lewicy". - Ten obrzydliwy dla naszych obu narodów film rozpoczął prezydencką kampanię Jarosława Kaczyńskiego - zauważa korespondent "Wriemia Nowosti".
O wzroście nastrojów rusofobicznych wśród części polskiego społeczeństwa pisze też gazeta "Nowyje Izwiestia". Dziennik poświęca przy tym bardzo dużo uwagi tzw. incydentowi gruzińskiemu i sugeruje, że również tym razem to prezydent Kaczyński mógł zmusić pilota do lądowania.
Poland: Will Jaroslaw succeed Lech Kaczynski?
28/04/201019:33
Apparently Lech Kaczynski always wanted his twin brother Jaroslaw to be president of Poland. At least, this is what the political supporters of the Kaczynski brothers have been saying following Lech's death in a plane crash outside Smolensk and Jaroslaw's nomination as his party's candidate for president. They have even claimed that Lech thought his twin brother would do a better job as president. So, will Jaroslaw take up his brother's mantle?
Jaroslaw trails Sejm Speaker Bronislaw Komorowski by 20% in the polls, and analysts believe that he will not be able to close the gap by the first round of elections on June 20. Polish sociologists note that the frontrunner in pre-election polls usually go on to win the presidency in Poland. However, if Jaroslaw plays his cards right during the campaign, he will have a shot at winning in the second round.
Playing his cards right means playing on the emotions of an electorate that is still in mourning over the tragic death of President Lech Kaczynski. Like most Slavs, the Poles are an emotional and compassionate people. Jaroslaw, who just lost his beloved brother but yet summoned the strength to stand for election, can expect significant support from the voters.
Jaroslaw has already said that, as president, he would carry out his brother's unfinished business: "The tragic death of Poland's president and patriotic elite compels us to carry on their mission." But it's not clear what this unfinished business is. Lech Kaczynski pursued an erratic and unpopular policy toward Russia. That being said, the address Lech planned to deliver in Katyn signaled a desire to improve relations with Russia. Which path will Jaroslaw take?
According to former Prime Minister Wlodzimierz Cimoszewicz, Jaroslaw is a radical politician, just like his brother, and he is bound to pursue the same policies as Lech if elected president. Like his brother, Jaroslaw is likely to take a hard line with the government. Cimoszewicz notes that Jaroslaw spoke of the death of "Poland's patriotic elite" - the implication being that the remaining elite is unpatriotic. Jaroslaw may seek to divide Poland along these lines, which, according to Cimoszewicz, could prove damaging to Poland.
Artyom Malgin, a Russian political scientist with the Polish-Russian Group on Difficult Issues, thinks that it is premature to speak about the policies Jaroslaw would pursue as president. Malgin notes that neither candidate has put forth a platform at this early stage in the campaign, so it is still too early to predict whether the victory of either candidate will be good or bad for Poland.
We'll see whether Jaroslaw can take the frontrunner spot when the campaign begins in May. We'll see then whether Poland will accept him. After all, during his tenure as prime minister, both Jaroslaw and his government were extremely unpopular with the Polish business community.
Jaroslaw is determined to fight for the presidency. He made that clear when he accepted his party's nomination. He said that his family supports his decision to run for the presidency, including his mother, who has not yet been told about the death of her son.
The opinions expressed in this article are the author's and do not necessarily represent those of RIA Novosti.
MOSCOW. (RIA Novosti correspondent Anna Chernova)
http://en.rian.ru/analysis/20100428/158789507.html
"Moskowskij Komsomolec": załoga Tu-154 była pod bezpośrednią presją
prot, IAR 2010-06-03, ostatnia aktualizacja 2010-06-03 12:31:35.0
Zdaniem gazety, "faktycznie decyzję o podejściu do lądowania w tak trudnych warunkach meteorologicznych załoga podjęła niesamodzielnie". - Ze stenogramu widać, że jeden z pasażerów, który przebywał w kabinie pilotów, przez cały czas ingerował w proces sterowania samolotem - zauważa gazeta.
"Sądząc po tym, że orientował się w sytuacji w powietrzu i wskazaniach przyrządów, można przyjąć, iż był to dowódca Sił Powietrznych Polski Andrzej Błasik. Przy czym - nie tylko artykułował rekomendacje, lecz także wydawał komendy" - dodaje. "Na przykład, o 10.20.40,4 (8.20.40,4 czasu polskiego - red.) mówi on dowódcy samolotu: "I jeden poziom zostaw". A ten mu się podporządkowuje" - cytuje gazeta stenogram.
"Albo inny fragment rozmów - 10.34.22,4 (8.34.22,4) Dowódca statku powietrznego: "Automat"; 10.34.23,9 (8.34.23,9) Mechanik pokładowy: "I automat włączony"; 10.34.29,4 (8.34.29,4) A (Nieokreślony Rozmówca): "400 redukuję"; 10.34.33,9 Drugi pilot: "Jest 400". Nasuwa się pytanie: dlaczego drugi pilot odpowiada "Jest!" nie swojemu (bezpośredniemu) dowódcy, który, nawiasem mówiąc, w tym momencie żadnych komend mu nie wydawał, lecz jakieś "nieokreślonej osobie"? I jak to można nazwać, jeśli nie ingerencją w proces sterowania samolotem?" - pisze.
"Co więcej, także sam dowódca (maszyny - red.) stale dziękuje tej "nieokreślonej osobie" za to, że ona cały czas podpowiada, jak postępować" - wskazuje "MK". "Albo taka replika "nieokreślonej osoby" rzucona pod adresem dowódcy samolotu o 10.23.08,3 (8.23.08,3): "Panie kapitanie, czy jak już wylądujecie (niezr.), czy ja mogę się spytać?" Jeśli takie pytanie zadaje wasz przełożony, to czyż nie przypomina to presji ze strony szefa?" - konstatuje.
"Nieokreślona osobna" najważniejsza?
Gazeta zauważa również, iż "stosunki między innym pasażerem, który też przebywał w kabinie, a dowódcą (samolotu - red.) także ułożyły się dość nierównoprawnie". ("MK" informuje, że tą osobą był dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana, jednak szef MSWiA Jerzy Miller poinformował w środę, iż są to tylko domniemania; że polscy eksperci nie potwierdzili, iż jest to głos Kazany - red.)
"Dla przykładu, o 10.26.18,8 (8.26.18,8) mówi on (dowódca maszyny - red.) temu pasażerowi: "Panie dyrektorze, wyszła mgła... W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Jak się okaże (niezr.), to co będziemy robili?" Innymi słowy, dowódca samolotu jest niesamodzielny w decyzjach; on jedynie proponuje warianty rozwiązania problemu swoim VIP-pasażerom: "Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe" - kontynuuje gazeta.
"Moskowskij Komsomolec" ocenia w czwartek, że stenogram rozmów w kokpicie polskiego Tu-154M "stawia kropkę w sporze o to, czy na jego załogę była wywierana presja ze strony wysoko postawionych pasażerów". "Była, i to bezpośrednio" - podkreśla gazeta.
"Tym samym dowódca (maszyny - red.) faktycznie przekłada odpowiedzialność za swoje dalsze działania na innego człowieka, a ten - po łańcuszku - na następnego, wyżej postawionego. I już o 10.30.35,4 (8.30.35,4), ta "nieokreślona osoba", która, jak można domniemywać, do tego czasu już była w salonie samolotu i z kimś się radziła, odpowiada: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić". W tym miejscu, jak się wydaje, można też przytoczyć zdanie "nieokreślonej osoby" z 10.38.00,4 (8.38.00,4): "Wkurzy się, jeśli jeszcze (niezr.)" - pisze.
"Byli pod presją"
"Tego, kto "wkurzy się, jeśli jeszcze" raz lotnicy nie posadzą samolotu, jak miało to miejsce w Tbilisi w czasie wydarzeń sierpnia 2008 roku, możemy się tylko domyślać. Jednak z wysokim stopniem prawdopodobieństwa" - zauważa "MK".
Według gazety, "jasne jest jedno: załoga w chwili lądowania znajdowała się pod presją nie tylko okoliczności, ale także ludzi, którzy bezpośrednio wpływali na proces podejmowania przez lotników decyzji o żywotnym znaczeniu, co stanowi poważne naruszenie przepisów lotniczych dowolnego kraju". "Przy czym zadanie posadzenia samolotu za wszelką cenę tak silnie przygniatało pilotów, że przyćmiło i strach, i zdrowy rozsądek, i ostrzeżenia kontrolera, i wskazania przyrządów" - podkreśla "MK".
Gazeta konstatuje, że sądząc na podstawie wstępnych informacji, śledczy skłaniali się dotychczas ku wersji, iż winę za katastrofę ponosi załoga. "Opublikowanie taśm może zmienić bieg dochodzenia i główną winę za to, co się stało, przełożyć na "działania osób trzecich" - konkluduje "Moskowskij Komsomolec".
W przemowieniu z okazji Swieta Niepodleglosci powiedzial Pan:
“Europa stoi przed eksperymentem, jakim jest wprowadzenie w życie traktatu lizbońskiego. Polsce odpowiada interpretacja traktatu zakładająca, iż Unia Europejska jest związkiem niepodległych państw. - Nikt w Polsce nie przyjmie do wiadomości, że w szkołach nie wolno wieszać krzyży. Nie ma na co liczyć. Być może gdzie indziej tak. W Polsce - nie - podkreślił Lech Kaczyński.”
Uznalbym te slowa za przejaw skrajnego cynizmu, gdyby nie pewnosc, ze nie jest Pan swiadom faktu odkrytego przeze mnie w toku moich wieloletnich studiow nad geneza i recepcja kopernikowskiego heliocentryzmu. Nie moze Pan znac tego faktu, bo nawet polscy astronomowie, czego najdobitniej dowiodl prof. Wolszczan, rowniez nie sa swiadomi jego istnienia. Mam na mysli portret nagrobkowy M. Kopernika z katedry w Toruniu ukazujacy go z rekami zlozonymi w modlitwie przed, no wlasnie, krzyzem. Portret ow nie jest wytworem czystej fantazji artysty, ktory go wykonal, z zamiarem zagluszenia tresci jego dziela, ktore zgodnie z duchem Renesansu mialo nawrocic Europe i nie tylko na poganski kult boga slonce, co astronom wyrazil w ponizszym ustepie swego dziela:
In medio vero omnium residet Sol. Quis enim in hoc pulcherimo templo lampadam hanc in alio vel meliori loco poneret, quam unde totum simul possit illuminare. Siquidem non inepte quidam lucernam mundi, alii mentem, alii rectorem vocant. Trismegistus visibilem Deum, Sophoclis Electra intuente omnia. Ita profecto tanquam in solio regali Sol residens circum agentem gubernat Astrorum familiam. – De revolutionibus I, 10.
A oto polski przeklad owego ustepu, z mojeg artykulu p.t. “U zrodel kopernikanskiego heliocentryzmu opublikowanego w miesieczniku PolskiegoTowarzystwa Milosnikow Astronomii “Urania” (Rok LII, Styczen 1981, Nr 1, str. 9-15):
“Jednakze w srodku wszystkich planet ma swe miejsce Slonce. Ktoz moglby w tej pieknej swiatyni ustawic to swiatlo w innym lub lepszym miejscu niz w tym, z ktorego moze one jednoczesnie wszystko oswietlac. Nie jest wiec niemadre, ze niektorzy nazywaja je swiatlem swiata, inni – rozumem, inni – jego kierownikiem, Trismegistus – widzialnym bogiem, Elektra Sofoklesa – wszystko widzacym. Przeto zaprawde panuje Slonce, niby na krolewskim tronie siedzac nad okrazajaca je rodzina gwiazd.”
I wlasnie owa “boska ranga slonca” sklonila Kopernika do hipotezy, ze ziemia nie majac tej samej boskiej rangi musi sie poruszac po orbicie wokol slonca:
“Do tego jeszcze dochodzi i to, ze stan bezruchu uwaza sie za szlachetniejszy i bardziej boski niz stan zmiennosci i niestalosci, ktory z tego powodu bardziej przystoi ziemi niz wszechswiatowi.” (De revol. I, 8 str. 18, wyd z 1976 r.).
Portret ukazujacy autora tych slow w modlitwie do chrzescijanskiego Zbawiciela rozpietego na krzyzu jest rownoznaczny z jego wyrzeczeniem sie poganskiej nauki zgloszonej w jego dziele i powrotem do wiary z jego mlodzienczych lat, ktorej dal wyraz w utworach odkrytych przez polskiego historyka Brodskiego w Bibliotece Jagiellonskiej.
Autor Historii Literatury Polskiej wydanej w Krakowie w XIX w przypomnial: “Osobliwe wiersze Kopernika Jan Broski wynalazł w bibliotece Akademii Krakowskiej i to dziełko Urbanowi VIII (zaczął swòj pontyfikat w 1623) podarował. Jest to 7 òd, każda o 7-strofach dla tego, iż 7x7 czyni 49. Miał tę myśl Kopernik, iż gdy u starożytnych astronomòw wedle Higina 48 konstelacji liczono, on przydał jedną, wyrażając ją w liczbie 49, a zatem w liczbie doskonalej, znaczącej, bo z liczby 7 powstała (zasadnicza idea magi, zwanej gematrią!).
“Treść religijna w odzie pierwszej: Chrystus od prorokòw obiecany. W drugiej, od patriarchòw pożądany, w trzeciej, z panny narodzony. W czwartej, obrzezany. W piątej, od trzech medrcòw uczczony. W szòstej, w kościele stawiony. W siòdmej, między doktorami siedzący. Tytuł tego dzieła: Septem Sidera.” Cr. Cezary in 4.”
Mało kto zdaje sobie sprawę z religijnego i politycznego znaczenia owych utworòw Kopernika. Odnajdujemy w tych utworach Jezusa znanego z lektury ewangelii setkom milionòw wiernych, Jezusa osadzonego w biblijnej tradycji Żydòw a nie greckich filozofòw-heliocentrykow. Pozostawiam innym wyjasnienie faktu, dlaczego ow portret nigdy nie zostal publikowany na jednym ze znaczkow z podobizna Kopernia, ktorych tak wiele bylo w Polsce. Jest to tym bardziej dziwne, ze poczta komunistycznej Mongolii wydala znaczek wlasnie z tym portretem Kopernika z okazji piecsetnej rocznicy jego urodzin, czyli w 1973 r. Jest bardzo mozliwe, ze znaczek ten Mongolowie wydali z mysla o podwazeniu ateistycznego wydzwieku znaczka z Kopernikiem wydanego przez Nazistow w generalnej Gubernii dla upamietnienia czterechsetnej rocznicy opublikowania dziela Kopernika. Reprodukcje tego znaczka mozna znalezc pod internetowym adresem: faculty.kirkwood.edu/ryost/worldwartwo.htm
Zwracalem uwage na ow fakt w moich internetowych publikacjach, ktore takze wysylalem do odbiorcow w Polsce, ale pozostalo to zignorowane, choc musi to dziwic w kraju, ktory uznaje sie za katolicki prawie w 100%. Decyzja Trybunalu Europejskiego, ktora zamierza Pan zignorowac nie byla dla mnie zadnym zaskoczeniem. Nalezy ja oceniac w kontekscie dwoch znamiennych manifestacji wlasnie w ojczyznie i miescie Kopernika i w ojczyznie Galileusza.
17 grudnia 2009 r.
Ateisci i agnostycy przemaszerowali
PAP 2009-10-10, ostatnia aktualizacja 2009-10-10 19:29:56.0
Jak informowali organizatorzy, celem marszu było pokazanie, że w Polsce żyją osoby bezwyznaniowe, i zaistnienie takich osób w przestrzeni i dyskursie publicznym. "Jest to niezwykle ważne w państwie demokratycznym, ponieważ w sytuacji, gdy jakaś mniejszość nie jest widoczna, łatwo ją dyskryminować, pomijać jej interesy i prawa, zwłaszcza w niezwykle istotnej dziedzinie legislacji" - poinformowała PAP rzeczniczka marszu Ewelina Podsiad.
Tematem marszu była "Moralność bez wiary", czyli "szeroko pojęta etyka niepostrzegana przez pryzmat religii". "Chcemy pokazać, że bycie ateistą czy agnostykiem nie oznacza amoralności, zła czy zwyrodnienia, co niestety stanowi częsty i krzywdzący stereotyp, z którym się spotykamy" - wyjaśniła Ewelina Podsiad.
Marsz został zorganizowany w Krakowie, ponieważ jego organizatorzy działają w Krakowie, ponadto - jak stwierdzili - "Kraków to miasto akademickie, a nic tak nie sprzyja bezwyznaniowości i otwartości jak nauka i środowiska naukowe".
Włochy: ateiści wychodzą na ulice
Ateizm, agnostycym, racjonalizm… To coraz bardziej popularne w Europie światopoglądy, a wciąż jeszcze dyskryminowane. Zwycięskie batalie sądowe tylko pomagają ich zwolennikom wychodzić z przysłowiowej szafy i pokazywać swoją twarz. W Polsce ulicami Krakowa przeszedł marsz ateistów i agnostyków, a we Włoszech rozpoczyna się wielka kampania coming-outu ateistów.
„Wolę myśleć niż wierzyć: oto dlaczego jestem ateistą” – wielkie bilbordy z takim hasłem i wizerunkiem Galileusza pojawią się w kolejnych włoskich miastach. Na początek w Pizie, rodzinnym mieście astronoma. Później akcja przeniesiona będzie do innych dużych skupisk ludzi.
Oprócz tego inne inicjatywy. Jedną z nich jest zachęcanie do masowej apostazji, czyli oficjalnego opuszczania Kościoła katolickiego. Dla tych, którzy dokonają tego kroku, organizowane będą nawet specjalne imprezy tzw. kolacje dla
odchrzczonych.
Dogmatyzm naukowej umyslowosci
Korzenie wspolczesnej nauki osadzone sa w glebie greckiej filozofii, ktora najczesciej poslugiwala sie niesprawdzonymi, intelektualnymi konstruktami, ktore Cyceron nazwal ogolnie “dogmatami”. Nitolerancjia filozofow dla wszelkiej krytyki ich aksjomatow, czy hipotez uwieczniona zostala przez filozofa Platona w jego dziele p.t. Prawa, w ktorym domagal sie ustanowienia instytucji, ktora otrzymala swa ostateczna organizacje w papieskiej inkwizycji. Umyslowosc wiekszosci naukowcow nie rozni sie zbytnio od umyslowosci katolickich teologow, ktorzy zawsze dlawili wszelka krytyke posylajac wssystkich opozycjnistow do koscielnego “gulagu” badz palac ich na stosie.
Natchnieniem dla naukowego dogmatyzmu stal sie list dedykacyjny M. Kopernika do papieza Pawla III, w ktorym domagal sie ukrucenia “jezyka oszczercow, ktorzy osmieliliby sie ganic jego dzielo neomylnym sadem papieskim.” To tlumaczy uciszenie krytyki dziela Kopernika zglaszanej przez zawodowych astronomow zawodowych astronomow, ktora jednak zmusila papiestwo do czasowego zawieszania tego dziela az do wprowadzenia koniecznych korekt. Ten werdykt przekonuje, ze papiestwo podobnie jak sam autor nie rozumialo sedna idei heliocentryzmu, ktory negowany jest przez astronomiczne zjawisko przesilen, ktorych nie mozna wytlumaczyc fizyka tego systemu. To samo mieli na mysli oponenci heliocentryzmu, kiedy mowili o “fizycznej niemozliwosci systemu Kopernika.”
I znow nie tak dawno ten sam dogmatyzm doszedl do glosu w zwiazku z rehabilitacja ewolucjonizmu przeprowadzona przez Jana Pawla II. Oto 19 pazdziernika 2006 r. agencja PAP opublikowala rezolucje Senatu Uniwersytetu Warszawskiego pod butnym tytulem Zaden rozsadny naukowiec nie neguje teorii ewolucji. Takie stanowisko jest rownoznaczne z usmierceniem najwazniejszej idei badan naukowych, ktorych rezultaty zawsze popddawane sa krytycznej ocenie innych kompetentnych naukowcow. Temu celowi sluza recenzje prac doktorskich, czy propozycji wydawniczych. Bez takiej krytycznej oceny kazdy moglby oglosic sie doktorem takiej, czy innej dyscypliny odwolujac sie do “nieomylnego sadu papieza”. W przypadku wspomnianej rezolucji Senatu UW jesj inspiracja polityczna jest oczywista, gdy wziac pod uwage, ze stanowisko profesorow UW podzielal owczesny doradca prezydenta RP prof. Michal Kleiber, ktory w nagrode za pdobna opinie, dwa miesiace pozniej, zostal Prezesem Polskiej Akademii Nauk.
Jest to smutne dziedzictwo z okresu PRL, kiedy krytyki opozycyjnych marksistow, czy nie nalezacych do partii naukowcow byly pietnowane jako tzw. “odchylenie” czy wrecz “kontrrewolucyjne dzilanie.” Zwroce uwage, ze marksizm podobnie jak cala wspolczesna nauka byl jedynie przypomnieniem okreslonych dogmatow greckich filozofow materialistycznych i odwolywal sie do tradycji platonskiej inkwizycji. Papiez Pius VII uznal heliocentryzm za “fakt” bez zadnego dowodu, jedynie dzieki politycznemu poparciu rewolucyjnej Francji, zas Jan Pawel II uznal dodatkowo ewolucjonizm za “cos wiecej niz hipoteze” odwolujac sie do najnowszych “zdobyczy naukowych.”
Zwykly polski “zjadacz chleba” przed “przerobieniem w aniola”, by uzyc okreslenia J. Slowackiego, nie jest swiadom ogromnej opozycji wobec darwinizmu zglaszanej nie tylko przez okreslone osrodki religijne, ale takze przez uczciwych naukowcow, ktorych spekulacje Darwina raza swym kastowym zacietrzewieniem i brakiem geologicznych dowodow, a zwlaszcza tzw. brakujacych ogniw, czyli posrednich organizmow pomiedzy wyksztalconymi gatunkami.
Przytocze ponizej pare opinii kompetentnych naukowcow ukazujacych slabosci ewolucyjnego dogmatu. Zaczne od opinii samego Darwina wyrazonej w jego liscue do harvardzkiego naukowca Asy Graya przytoczonej w dziele A. Desmonda i james Moore'a Darwin na str. 456: “Jestem swiadom, ze moje spekulacje wykraczja poza granice prawdziwej nauki...Jest to po prostu rozgadana hipoteza z rowna iloscia bledow i dziur jak zdrowych czesci.” W PRL taka gadanine partyja nazywano wodolejstwem.
Soren Lovtrup w ksiazce Darwinizm:Negacja Mitu 91987) str. 422 stwierdzil dosadnie: “Wierze, ze pewnego dnia darwinowski mit zostanie uznany za najwieksze oszustwo w historii nauki.” Te opinie potwierdzil amerykanski publicysta, ktory tez zdemaskowal polityczna prowokacje w zatoce Tonkinskiej w ksiazce p.t Koniec darwinizmu opublikowanej w 2008 r. bardzo trudno dostepnej w amerykansihc bibliotekach publicznych. Swiecka religia Ameryki jest rownie nietolrancyjna jak papieski katolicyzm.
Albert Fleischmann w cytacie zawartym w ksiazce Swiadek przeciwko ewolucji napisanej przez Johna Freda Meldau i wydanej w Denver przez Christian Victory Publishing (1968) str. 13: “ “Darwinowska teoria pochodzenia nie zostala potwierdzona ani jednym faktem z dziedziny natury. Nie jest ona owocen naukowego badania, ale wylacznie produktem imaginacji.” Za taki sam produkt imaginacji uznal dzielo Kopernika izraelski przyjaciel Einsteina, prof Sambursky w swym wykladzie dla Izraelskiej Akademii Nauk.”
Wolfgang Smith, w dziele Teilhardyzm i Nowa Religia. (1988) str. 5-6 napisal: “Niezaprzeczalny fakt jest ten, ze jesli przez ewolucje rozumiemy makroewolucje, czyli ewoluowanie nowych gatunkow, to mozna stwierdzic z niepodwazalnym rygorem ze doktryna ta jest calkowicie pozbawiona naukowej sankcji. To moze zabrzmiec dziwnie zwazywszy mnostwo ekstrawaganckich roszczen zglaszanych przez ewolucjonistow z poza naukowej nieomylnosci. A jednak fak jest taki, ze do dnia dzisiejszego nie ma zadnego wiarygodnego dowodu potwierdzajacego teze, ze makroewolucyjne przeksztalcenia kiedykolwiek sie zdarzyly.”
Louis Bounoure w magazynie The Advocate z 8 marca 1984 r. na str. 17 stwierdzil jakze trafnie: “Ewolucjonizm jest bajka dla doroslych. Ta teoria nie ma nic wspolnego z nauka. Jest bezuzyteczna.” Popularnosc bajek z tysiaca i jednej nocy w swiecie islamu i popularnosc basnowych seriali kosmicznych made in Hollywood przekonuja, ze tego typu literatura nadal podbija wyobraznie milionow doroslych odbiorcow. Ewolucjonizm zostal zainspirowany mitologicznymi metamorfozami greckich bozkow, ktorzy przybierali ksztalty gwarantujace im seksualne podoboje. Ta nauka zainspirowaly wyczyny niejakiego Don Juana, czyli hiszpanskiego Ojca Knotza. Polski Swiadek broniacy ewolucji zapewnil godziwe miejsce spoczynku obroncy swego “naukowego” autorytetu.
Ulotki w Warszawie: "Te karły szydziły z naszego prezydenta"
prot, wideo: Anita Kozłowska, Maciej Zauszkiewicz 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 14:11:28.0
Mieszkańcom Warszawy rozdawano dzisiaj ulotki z cytatami dziennikarzy i polityków nt. Lecha Kaczyńskiego z podpisem: "Te karły szydziły z naszego prezydenta. Teraz my bojkotujemy ich!". - Ja mam 178 cm wzrostu, więc nazwanie mnie "karłem" jest karkołomne - komentuje Katarzyna Kolenda-Zaleska. Marek Suski z PiS-u twierdzi z kolei, że to może być "głos ludu".
"Polityczne i medialne karły udające autorytety" - to tytuł ulotki rozdawanej na ulicach Warszawy. Są na niej zamieszczeni znani politycy, dziennikarze, artyści: Janusz Palikot, Donald Tusk, Stefan Niesiołowski, Lech Wałęsa, Bronisław Komorowski, Julia Pitera, Radosław Sikorski, Magdalena Środa, Kazimierz Kutz, Michał Figurski, Piotr Tymochowicz, Jacek Żakowski, Grzegorz Miecugow, Tomasz Lis, Piotr Najsztub, Mikołaj Lizut i Katarzyna Kolenda-Zaleska oraz ich cytaty, które według autorów ulotek obrażały tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ulotkę podpisana jest stwierdzeniem: "Te karły szydziły z naszego prezydenta. Teraz my bojkotujemy ich!".
"Brednie" czy "głos ludu"?
Kolenda-Zaleska: Mierzę 178cm. Nazwanie mnie karłem jest karkołomne
- Podoba mi się towarzystwo w jakim jestem - żartuje Katarzyna Kolenda-Zaleska. - Ja mam 178 cm wzrostu, więc nazwanie mnie "karłem" jest karkołomne - dodaje. Uważa również, że politycy nie mają z tymi ulotkami nic wspólnego.
Innego zdania jest Stefan Niesiołowski z PO. - Pewnie zwolennicy PiS-u kolportują tego rodzaju brednie. Demokracja dopuszcza prawo do bredni - komentuje. Dodaje, że nie przywiązuje żadnej wagi do tych ulotek.
- Specjalnie mnie to nie dziwi. Tego typu wyskoków jest wiele. Myślę, że ludzie mają prawo kwestionować autorytety - komentuje publicysta Jacek Żakowski. - Prawica ma skłonność do tego, że zamiast polemizować, to narusza godność, obraża - dodaje.
Suski: Mam nadzieję, że osobom z ulotki teraz jest wstyd
Marek Suski z PiS mówi, że jego partia nie miała z tymi ulotkami nic wspólnego. - Nic mi o tym nie wiadomo - mówi. Dodaje, że to jakaś spontaniczna akcja obywateli. - Myślę, że to głos ludu - twierdzi.
prot, wideo: Anita Kozłowska, Maciej Zauszkiewicz
Fragment samolotu prezydenta będzie na obrazie Matki Boskiej na Jasnej Górze
Małgorzata Jankowska, TOK FM 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 12:44:18.0
Fragment skrzydła samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, zostanie umieszczony w powstającej nowej sukni na obraz Matki Bożej na Jasnej Górze.
Chodzi o kawałek metalu pokryty białą farbą i przebity śrubką. Podarowali go mieszkańcy Smoleńska. Jak podkreśla o. Roman Majewski, przeor Jasnej Góry "ten niemy, mały świadek głośnej wielkiej tragedii ma być wyrazem naszej troski o Ojczyznę".
Autorem projektu i wykonawcą nowej sukni, zwanej też królewskim płaszczem jest Mariusz Drapikowski, bursztynnik z Gdańska. Kiedy będziemy mogli ją zobaczyć - jeszcze nie wiadomo. Nowy płaszcz i korony mają być wotum Narodu Polskiego na 100-lecie rekoronacji obrazu; powstają z przekazywanych przez jasnogórskich pielgrzymów darów wotywnych i ofiar.
Oprócz kawałka prezydenckiego samolotu rozbitego pod Smoleńskiem w sukniach i koronach znajdą się też meteoryty: z Księżyca, Marsa i Merkurego z wszelkimi potwierdzeniami z instytutów naukowych, w tym z NASA.
Małgorzata Jankowska, TOK FM
Lewica: "Solidarni 2010" to "przekoloryzowana rzeczywistość, wygodna dla prawicy"
dżek, IAR 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 16:45:40.0
Lewica złoży wniosek do KRRiT. "Film wykorzystuje śmierć prezydenta do kampanii"
- Moim zdaniem był to zamach. Zabito prezydenta i elitę kraju - mówi jeden z kilkudziesięciu przechodniów cytowanych w programie "Solidarni 2010" Jana Pospieszalskiego. Nadany w prime-time w TVP1 film cytuje, bez słowa komentarza ze strony kogokolwiek, przechodniów atakujących rząd, Rosjan i "Gazetę Wyborczą". Kamera porusza się wśród tłumu zebranego podczas żałoby pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Czytaj więcej
"Film tworzy pełne obsesji obrazy"
"Wyprodukowanie i wyemitowanie tego filmu przez telewizję publiczną powinno stać się przedmiotem oceny Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Emisja tego filmu burzy poczucie żałobnej jedności Polaków w sprawie tragedii koło Smoleńska" - napisali w liście do Kołodziejskiego wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Jerzy Wenderlicha (SLD) i rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita. Ich zdaniem film Stankiewicz i Pospieszalskiego "tworzy pełne obsesji obrazy" i "znacząco odbiega od standardów, jakich oczekuje się od mediów publicznych". "Promowanie podziału, granie na emocjach wprowadza chaos myśli, rozsądek spycha na manowce" - ocenili przedstawiciele Sojuszu.
"Film wykorzystuje śmierć prezydenta do kampanii"
Jerzy Wenderlich, wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu mówi, że autorzy filmu wpisali w żałobę narodową polityczne obsesje, a film nie miał nic wspólnego z żałobą. Poseł zapowiedział, że oceną tego obrazu zajmą się też posłowie i eksperci na posiedzeniu sejmowej komisji kultury. Film wywołał liczne komentarze. Jedni uznają to za propagandówkę, inni za głos zwykłych ludzi>>
Wenderlich: Złożymy wniosek do KRRiTV
W piśmie skierowanym przez Klub Lewicy do Krajowej Rady czytamy, że "film bezpodstawnie wykorzystuje śmierć Prezydenta do partyjnej kampanii". Według posłów SLD, film pokazuje "przekoloryzowaną rzeczywistość, wygodną dla prawicy".
Dziś gazety opisały, że niektóre osoby w występujący w filmie to zawodowi aktorzy, znany m.in. z seriali TVP. WIĘCEJ
Nie ma pisma, nie ma komentarza
Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski powiedział, że pismo SLD jeszcze do niego nie dotarło. - Dopiero po zapoznaniu z listem będę mógł się do niego ustosunkować - dodał.
Kołodziejski przypomniał, że jak dotąd raz tylko zabrał głos w sprawie medialnych relacji w dniach żałoby narodowej.
20 kwietnia w liście do wszystkich mediów elektronicznych (publicznych i prywatnych) wyraził podziękowanie i najwyższe uznanie "dla wszystkich ludzi radia i telewizji w Polsce, którzy swym oddaniem przyczynili się do tak godnego przekazu o tragicznych zdarzeniach i dramatycznych przeżyciach, jakie towarzyszyły nam po śmierci Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki, a także wszystkich pozostałych 94 Ofiar katastrofy lotniczej". KRRiT doceniła również "wagę decyzji o rezygnacji z emisji reklam w dniach żałoby"
dżek, IAR
"Skandaliczny, oburzający". W Rosji o filmie Pospieszalskiego
Agnieszka Lichnerowicz, jg, as 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 15:49:43.0
"Sława" filmu "Solidarni 2010" dotarła już do Rosji. Gazeta "Wriemia Nowosti" nazwała dokument Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego "skandalicznym" i "obrzydliwym". Rosjanie wskazują, że w tym samym dniu kiedy wyemitowano obraz - start w wyborach prezydenckich ogłosił Jarosław Kaczyński. Dodają, że to "polski paradoks, że partia opozycyjna (PiS) ma w rękach telewizję publiczną".
Film "Solidarni 2010" został wyemitowany w poniedziałek w najlepszym czasie antenowym w TVP 1. W filmie bez słowa komentarza cytowano przechodniów atakujących rząd, Rosjan i "Gazetę Wyborczą". - Nie powinniśmy wierzyć Rosjanom na słowo - mówi jeden z występujących przed kamerą. - To był zamach! - wtóruje mu inny.
Korespondent rosyjskiej gazety "Wriemia Nowosti" cytuje w swoim tekście kontrowersyjne wypowiedzi z filmu "Solidarni 2010". Ale podkreśla, że program "wywołał oburzenie i protesty większości Polaków". Wśród nich jest Daniel Olbrychski, z którym rozmawiał dziennikarz. Aktor nie krył emocji. Mówił, że to "niezwykle wstrętna rzecz".
W artykule rosyjskiej gazety opisując film użyto określeń: skrajnie prawicowy, nacjonalistyczny. Autor tekstu zwrócił uwagę, że program pokazano tego samego dnia, kiedy brat tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Jarosław - poinformował o swoim starcie w wyborach prezydenckich. Dziennikarze rosyjscy podkreślają, że to "polski paradoks, że partia opozycyjna (PiS) ma w rękach telewizję publiczną".
Według "WN" choć w filmie przedstawiono opinie ludzi, którzy zebrali się na Krakowskim Przedmieściu, to nie oddają one poglądów większości z tych Polaków, którzy oddawali hołd ofiarom katastrofy. Przypomniano że wśród tych, którzy zginęli 10 kwietnia była nie tylko para prezydencka i ludzie związani z PiS. Ale także "wspaniali ludzie z lewicy". - Ten obrzydliwy dla naszych obu narodów film rozpoczął prezydencką kampanię Jarosława Kaczyńskiego - zauważa korespondent "Wriemia Nowosti".
O wzroście nastrojów rusofobicznych wśród części polskiego społeczeństwa pisze też gazeta "Nowyje Izwiestia". Dziennik poświęca przy tym bardzo dużo uwagi tzw. incydentowi gruzińskiemu i sugeruje, że również tym razem to prezydent Kaczyński mógł zmusić pilota do lądowania.
Poland: Will Jaroslaw succeed Lech Kaczynski?
28/04/201019:33
Apparently Lech Kaczynski always wanted his twin brother Jaroslaw to be president of Poland. At least, this is what the political supporters of the Kaczynski brothers have been saying following Lech's death in a plane crash outside Smolensk and Jaroslaw's nomination as his party's candidate for president. They have even claimed that Lech thought his twin brother would do a better job as president. So, will Jaroslaw take up his brother's mantle?
Jaroslaw trails Sejm Speaker Bronislaw Komorowski by 20% in the polls, and analysts believe that he will not be able to close the gap by the first round of elections on June 20. Polish sociologists note that the frontrunner in pre-election polls usually go on to win the presidency in Poland. However, if Jaroslaw plays his cards right during the campaign, he will have a shot at winning in the second round.
Playing his cards right means playing on the emotions of an electorate that is still in mourning over the tragic death of President Lech Kaczynski. Like most Slavs, the Poles are an emotional and compassionate people. Jaroslaw, who just lost his beloved brother but yet summoned the strength to stand for election, can expect significant support from the voters.
Jaroslaw has already said that, as president, he would carry out his brother's unfinished business: "The tragic death of Poland's president and patriotic elite compels us to carry on their mission." But it's not clear what this unfinished business is. Lech Kaczynski pursued an erratic and unpopular policy toward Russia. That being said, the address Lech planned to deliver in Katyn signaled a desire to improve relations with Russia. Which path will Jaroslaw take?
According to former Prime Minister Wlodzimierz Cimoszewicz, Jaroslaw is a radical politician, just like his brother, and he is bound to pursue the same policies as Lech if elected president. Like his brother, Jaroslaw is likely to take a hard line with the government. Cimoszewicz notes that Jaroslaw spoke of the death of "Poland's patriotic elite" - the implication being that the remaining elite is unpatriotic. Jaroslaw may seek to divide Poland along these lines, which, according to Cimoszewicz, could prove damaging to Poland.
Artyom Malgin, a Russian political scientist with the Polish-Russian Group on Difficult Issues, thinks that it is premature to speak about the policies Jaroslaw would pursue as president. Malgin notes that neither candidate has put forth a platform at this early stage in the campaign, so it is still too early to predict whether the victory of either candidate will be good or bad for Poland.
We'll see whether Jaroslaw can take the frontrunner spot when the campaign begins in May. We'll see then whether Poland will accept him. After all, during his tenure as prime minister, both Jaroslaw and his government were extremely unpopular with the Polish business community.
Jaroslaw is determined to fight for the presidency. He made that clear when he accepted his party's nomination. He said that his family supports his decision to run for the presidency, including his mother, who has not yet been told about the death of her son.
The opinions expressed in this article are the author's and do not necessarily represent those of RIA Novosti.
MOSCOW. (RIA Novosti correspondent Anna Chernova)
http://en.rian.ru/analysis/20100428/158789507.html
"Moskowskij Komsomolec": załoga Tu-154 była pod bezpośrednią presją
prot, IAR 2010-06-03, ostatnia aktualizacja 2010-06-03 12:31:35.0
Zdaniem gazety, "faktycznie decyzję o podejściu do lądowania w tak trudnych warunkach meteorologicznych załoga podjęła niesamodzielnie". - Ze stenogramu widać, że jeden z pasażerów, który przebywał w kabinie pilotów, przez cały czas ingerował w proces sterowania samolotem - zauważa gazeta.
"Sądząc po tym, że orientował się w sytuacji w powietrzu i wskazaniach przyrządów, można przyjąć, iż był to dowódca Sił Powietrznych Polski Andrzej Błasik. Przy czym - nie tylko artykułował rekomendacje, lecz także wydawał komendy" - dodaje. "Na przykład, o 10.20.40,4 (8.20.40,4 czasu polskiego - red.) mówi on dowódcy samolotu: "I jeden poziom zostaw". A ten mu się podporządkowuje" - cytuje gazeta stenogram.
"Albo inny fragment rozmów - 10.34.22,4 (8.34.22,4) Dowódca statku powietrznego: "Automat"; 10.34.23,9 (8.34.23,9) Mechanik pokładowy: "I automat włączony"; 10.34.29,4 (8.34.29,4) A (Nieokreślony Rozmówca): "400 redukuję"; 10.34.33,9 Drugi pilot: "Jest 400". Nasuwa się pytanie: dlaczego drugi pilot odpowiada "Jest!" nie swojemu (bezpośredniemu) dowódcy, który, nawiasem mówiąc, w tym momencie żadnych komend mu nie wydawał, lecz jakieś "nieokreślonej osobie"? I jak to można nazwać, jeśli nie ingerencją w proces sterowania samolotem?" - pisze.
"Co więcej, także sam dowódca (maszyny - red.) stale dziękuje tej "nieokreślonej osobie" za to, że ona cały czas podpowiada, jak postępować" - wskazuje "MK". "Albo taka replika "nieokreślonej osoby" rzucona pod adresem dowódcy samolotu o 10.23.08,3 (8.23.08,3): "Panie kapitanie, czy jak już wylądujecie (niezr.), czy ja mogę się spytać?" Jeśli takie pytanie zadaje wasz przełożony, to czyż nie przypomina to presji ze strony szefa?" - konstatuje.
"Nieokreślona osobna" najważniejsza?
Gazeta zauważa również, iż "stosunki między innym pasażerem, który też przebywał w kabinie, a dowódcą (samolotu - red.) także ułożyły się dość nierównoprawnie". ("MK" informuje, że tą osobą był dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana, jednak szef MSWiA Jerzy Miller poinformował w środę, iż są to tylko domniemania; że polscy eksperci nie potwierdzili, iż jest to głos Kazany - red.)
"Dla przykładu, o 10.26.18,8 (8.26.18,8) mówi on (dowódca maszyny - red.) temu pasażerowi: "Panie dyrektorze, wyszła mgła... W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Jak się okaże (niezr.), to co będziemy robili?" Innymi słowy, dowódca samolotu jest niesamodzielny w decyzjach; on jedynie proponuje warianty rozwiązania problemu swoim VIP-pasażerom: "Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe" - kontynuuje gazeta.
"Moskowskij Komsomolec" ocenia w czwartek, że stenogram rozmów w kokpicie polskiego Tu-154M "stawia kropkę w sporze o to, czy na jego załogę była wywierana presja ze strony wysoko postawionych pasażerów". "Była, i to bezpośrednio" - podkreśla gazeta.
"Tym samym dowódca (maszyny - red.) faktycznie przekłada odpowiedzialność za swoje dalsze działania na innego człowieka, a ten - po łańcuszku - na następnego, wyżej postawionego. I już o 10.30.35,4 (8.30.35,4), ta "nieokreślona osoba", która, jak można domniemywać, do tego czasu już była w salonie samolotu i z kimś się radziła, odpowiada: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić". W tym miejscu, jak się wydaje, można też przytoczyć zdanie "nieokreślonej osoby" z 10.38.00,4 (8.38.00,4): "Wkurzy się, jeśli jeszcze (niezr.)" - pisze.
"Byli pod presją"
"Tego, kto "wkurzy się, jeśli jeszcze" raz lotnicy nie posadzą samolotu, jak miało to miejsce w Tbilisi w czasie wydarzeń sierpnia 2008 roku, możemy się tylko domyślać. Jednak z wysokim stopniem prawdopodobieństwa" - zauważa "MK".
Według gazety, "jasne jest jedno: załoga w chwili lądowania znajdowała się pod presją nie tylko okoliczności, ale także ludzi, którzy bezpośrednio wpływali na proces podejmowania przez lotników decyzji o żywotnym znaczeniu, co stanowi poważne naruszenie przepisów lotniczych dowolnego kraju". "Przy czym zadanie posadzenia samolotu za wszelką cenę tak silnie przygniatało pilotów, że przyćmiło i strach, i zdrowy rozsądek, i ostrzeżenia kontrolera, i wskazania przyrządów" - podkreśla "MK".
Gazeta konstatuje, że sądząc na podstawie wstępnych informacji, śledczy skłaniali się dotychczas ku wersji, iż winę za katastrofę ponosi załoga. "Opublikowanie taśm może zmienić bieg dochodzenia i główną winę za to, co się stało, przełożyć na "działania osób trzecich" - konkluduje "Moskowskij Komsomolec".
Subscribe to:
Posts (Atom)