Polacy darzacy Ameryke rownie bezkrytyczna miloscia jaka darza Rzym interpretuja napis na banknocie dolarowym “In God We Trust” z 1953 r. jako wyznanie wiary w zydowsko-chrzescijanskiego Boga tego samego, ktorego Polska przyjela wraz z chrztem w 966 r. Ale ta naiwna wiara zasluguje na krytyczna ocene w kontekscie inicjatywy zmierzajacej do zbudowania osrodka islamskiego na dolnym Manhattanie, ktory swa wielkoscia bedzie konkurowal z kosciolem sw. Piotra w Rzymie – fakt ktory ma podbijac wyobraznie nie tylko muzulman. Osadzenie owej najnowszej inicjatywy religijnej we wlasciwym kontekscie historycznym winno uswiadomic Polakom fakt, ze ich poczucie religijnej wiezi z domniemana chrzescijanska Ameryka jest tylko zludzeniem, ktore winno bylo zniknac po II wojnie swiatowej, kiedy Ameryka prezkazala swego chrzescijanskiego sojusznika – pod kuratele ateistycznego mocarstwa.
To prawda, ze zdecydowana wiekszosc narodu amerykanskiego wyznaje religie chrzescijanska, ale elity sprawujace wladze polityczna nie podzielaja religii swego narodu. Ten fakt nie doszedl do glosu dopiero po II wojnie. Byl on gloszony od samego poczatku niepodleglej Ameryki nie tylko w pismach, ale i w czynach. I tak Thomas Jefferson, autor Deklaracji Niepodleglosci i prezydent w liscie do innego polityka Johna Adamsa pisal: “Przyjdzie dzien, kiedy mistyczne spolodzenie Jezusa, przez Najwyzszy Byt jako jego ojca w lonie dziewicy, zostanie zaklasyfikowane razem z bajka o splodzeniu Minerwy w mozgu Jowisza.” Okazala statuta gen. Jerzego Waszyngtona i prezydenta stoi jako oltarz w swiatyni masonskiej w stanie Wirginia.
Prywatne wyznanie T. Jeffersona zostalo oficjalnie usankcjonowane w Traktatcie o Pokoju i Przyjazni miedzy USA i Tripolitania z 1796, ktory glosil swiatu, ze rzad Stanow Zjednoczonych w zadnej mierze nie jest oparty na religii chrzescijanskiej.
Zgodnie z duchem tego Traktatu Kadaffi mogl udzielic Narodowi Islamu, w latach 1970-tych pozyczke w wys. $3 milionow na zakup swiatyni w Chicago, a nastepnie udzielil L. Farrakhanowi nieoprocentowanej pozyczki w wys. $ 5 milionow na uruchomienie linii produkcyjnej kosmetykow, ktora jednak upadla. Najwiekszym triumfem kaznodziei Farrakhana byl tzw Marsz Miliona na Waszyngton, w ktorym rowniez uczestniczyl B. Obama. Przez 20 lat B. Obama byl czlonkiem United Church of Christ, w ktorym Farrakhan wystepowal z goscinnymi kazaniami. Dawid Axelrod zajmujacy wazna pozycje w administracji Obamy byl rowniez czlonkiem zarzadu kosciola Sabeny w Chicago, ktory sluzyl jako schronisko dla czarnych nacjonalistow spod skrzydel Narodu Islamu.
Po Marszu Miliona Farrakhan udal sie z wizyta przyjazni do 23 krajow Afryki i Bliskiego Wschodu. W czasie jego wizyty w Libii Kadaffi zobowiazal sie do przeznaczenia 1 miliarda dolarow na moblilizacje “ucisnionych Murzynow, Arabow, Muzulman i Indian” chcac w ten sposob wplynac na wynik prezydenckich wyborow w 1996 r. W Teheranie Farrakhan prorokowal, ze “Bog zniszczy Ameryke rekami muzulman. Bog nie wyrozni tym zaszczytem Japonczykow, czy Europejczykow. Tym honorem obdarzy on muzulman,” o czym donosil The Washington Post w lutym 1996 r.
Farrakhan podziela negatywna opinie o chrzescijanstwie gloszona przez koreanskiego “Mesjasza” Sun Myung Moona zalozyciela Unification Church i wlasciciela Washington Times. Jego poglady mozna znalezc pod adresem www.xmoonies.com. Wyznaje on, ze: 1) misja Jezusa zakonczyla sie niepowodzeniem,;2) Jezus urodzil sie z cudzoloznego zwiazku; 3) kosciol Moona zastapi chrzescijanstwo. Farrakhan byl glownym mowca podczas Konferencji zorganizowanej przez Miedzynarodowa Federacje na rzecz Swiatowego Pokoju w ktorej uczestniczylo wielu znanych politykow amerykanskich lacznie z owczesnym wice-predydentem Danem Quaylem. Swiat Islamu reprezentowal prezydent Inonezji Abdurrahman Wahid.
W przemowieniu trwajacym poltorej godziny Farrakhan analizowal przyczyny globalnego terroryzmu i doszukal sie ich w amerykanskiej polityce zagranicznej wobec Iraku i Bliskiego Wschodu. Relacje o tej konferencji znalezc mozna w artykule Betsy Pisik opublikowanym na lamach Washington Times 21 pazdziernika 2001, czyli miesiac po ataku na wiezowce w Nowym Jorku.
4 listopada 2001 r. The New York Times opublikowal na stronie op-ed artykul, ktorego autor zastanawial sie jak Ameryka moze wygrac wojne z terroryzmem poprzez sojusz z Islamem. W konkluzji autor stwierdzil: "Nowa, interreligijna Ameryka stanowi bardziej atrajcyjnego patrnera dla Islamu niz chrzescijanska Ameryka."
Planowane centrum w strefie Zero sugeruje taka przemiane Ameryki, by mogla ona stac sie "bardziej atrakcyjnym partnerem dla Islamu".
Eliminacja chrzescijanskiego charakteru Ameryki na rzecz zblizenia z Islamem znamionuje niewypowiedziana wojne przeciwko chrzescijanstwu, co zostalo udokumentowane w ksiazce p.t. Kryminalizacja chrzescijanstwa napisanej przez Janet L. Folger. Arabski chrzescijanin Joseph Farah, zalozyciel i wlasciciel Wolrd NetDaily alarmuje: "Ataki na chrzescijanstwo w Ameryce budza niepokoj. Jestemy swiadkami czegos wiecej niz religijne uprzedzenie. Wkraczamy we wczesny okres czegos co moze sie przeksztalcic w jawna kryminalizacje chrzescijanstwa, jesli polityka ta nie zostanie zdemaskowana i jesli ludzie kochajacy wolnosc nie zaczna jej aktywnie zwalczac." Wplyw owego trendu przypominajacego przesladowania Nerona przejawil sie w dziwacznym procesie sadowym we Wloszech, w ktorym wloski sedzia wysluchal argumentow, czy paradfialny ksiadz winiec stanac przed sadem z oskarzenia o to, ze glosi, iz Jezus z Nazaretu rzeczywiscie istnial. Ks. Enrico Righi zostal oskarzony przez swego szkolengo kolege ateiste Luigi Cascioli o to, ze oszukuje wiernych uczac, ze Jezus byl rzeczywiscie historyczna postacia. L. Cascioli zapomnial, ze wytaczajac taka sprawe jednoczesnie uniewinnil Zydow oskarzanych o ukrzyzowanie Jezusa m.inn. Przez Mela Gibsona w jego znanym filmie o pasji Jezusa.
Patrzac z perspektywy przedstawionych tu faktow moza sie zastanawiac o co rzeczywiscie idzie w polskiej wojnie o krzyz, czy o pomnik upamietniajacy ofiary katastrofy, czy raczej o ponizenie Jezusa Chrystusa poprzez traktowanie symbolu jego pasji jako "mebla" czyli wartosci wymiennej za ow pomnik.Innymi slowy: krzyz zniknie i zostanie zastapiony pomnikiem upamietnijacym ludzi, o ktorych za kilka lat nikt juz nie bedzie pamietal. No ale jesli wloski sedzia zawyrokuje, ze Jezus to fikcyjny bohater, zastapienie go lokalnym politykiem moze przynajmniej zaowocowac w nadchodzacych wyborach zwyciestwem ludzi, ktorzy zapewnia kosciolowi wymierne korzysci materialne. To bylaby polska wersja "kryminalizacji chrzescijanstwa". Owieczki nie maja zadnego pojecie o co toczy sie rzeczywiscie ta walka
Krzyz krzyzowi nie rowny?
Wojna o krzyz przed palacem prezydenckim, to doskonala okazja by uswiadomic Polakom hipokryzje zwiazana z jednym najbardziej zatajonych krucyfiksow nie tylko w historii Polski. Mam na mysli krucyfiks do ktorego modli sie Mikolaj Kopernik przedstawiony na jego epitafium w katedrze torunskiej. Polska poczta upamietrnila Kopernika na serii znaczkow i przed wojna i po wojnie, i zawsze ten Kopernik byl prezentowany jako swiecki naukowiec stroniacy od religijnych symboli. Zastanawialo mnie zawsze, dlaczego Kosciol tak uczulony na symbolike krzyza zachowuje obojetne milczenie wobec obrazu, ktory moglby radykalnie zmienic myslenie milionow ludzi. Nie tak dawno prasa polska donosila o skandalicznej ekspozycji myszki Mickey w pozycji przed wielka swastyka. Ekspozycja tego plakatu zostala usprawiedliwiona jako demonstracja dziela sztuki. Gdyby jakis artysta namalowal Kopernika przed swastyka takie dzielo zostaloby bez watpienia wyeksponowane. Ale Kopernik przed ukrzyzowanym zbawicielem, to nie dzielo sztuki, choc obraz ten namalowany zostal prawie 500 lat temu i jego zabytkowy chrakter nie ulega watpliwosci. Po przemowieniu Prezydenta L. Kaczynskiego w ktorym wyrazil on swa krytyke decyzji sadu europejskiego w sprawie krzyzy w miejscah publicznych wyslalem na jego adres e-mail, w ktorym zwrocilem uwage, ze ekspozycja tego dziela sztuki mialaby o wiele wiekszy wplyw na ludzi broniacych tego chrzecijanskiego symbolu niz wszelkie bijatyki i awantury w jego obronie. Moj list pozostal bez odpowiedzi prezydenta, ktorego dzis okreslone kregi promuja do rangi meczennika wiary. Nie moge sie oprzec, by nie dodac, ze w 1973 r. poczta mongolska upamietnila 500 rocznice narodzin Kopernika wydajac znaczek z kopia owego nagrobkowego portretu sugerujacego konwersje astronoma na lozu smierci. Naboznosc zawodowych obroncow krzyza ma wszelkie znamiona obludnej swietoszkowatosci.
W Pradze nie ma krzyza przed palacem prezydenckim, jest za to krucyfiks na moscie Karola jakiego nie ma w zadnym innym kraju na swiecie. Nad glowa ukrzyzowanego Zbawiciela jest napis hebrajski w ksztalcie luku gloszacy: "Swiety (Kadosz), swiety, swiety."
Chrystus patrzy z wieży Kremla
jen 28-08-2010, ostatnia aktualizacja 28-08-2010 19:06
Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl poświęcił ikonę Chrystusa Zbawiciela na Wieży Spaskiej moskiewskiego Kremla, zamurowaną przez bolszewików i odkrytą wiosną podczas prac restauratorskich. W uroczystości uczestniczył prezydent Dmitrij Miedwiediew.
źródło: AFP
+zobacz więcej
Wizerunek Chrystusa znajduje się bezpośrednio nad Bramą Spaską, niegdyś głównym wejściem na Kreml. Umieszczono go tam w 1648 roku. W czasach carskich brama ta służyła procesjom religijnym.
W latach 30. XX wieku ikonę zamurowali bolszewicy. Przez wiele lat sądzono, że została zniszczona, jednak w kwietniu tego roku natrafiono na nią w czasie prac restauratorskich. Była ukryta pod cienką warstwą tynku. Specjaliści ocenili, że jest w dobrym stanie.
Uroczystość zbiegła się z prawosławnym świętem Zaśnięcia Bogurodzicy, w Kościele katolickim znanym jako święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Miedwiediew oświadczył, że ponowne odsłonięcie wizerunku Chrystusa Zbawiciela nad Bramą Spaską to prawdziwy cud. Prezydent podkreślił, że obraz został uratowany dzięki bohaterstwu ludzi, którzy w czasach bezbożności, ryzykując życiem, ratowali ikony.
- Jestem przekonany, że z chwilą odtworzenia ikon nasz kraj zyska dodatkową ochronę - podkreślił.
PAP
Politycy o liście abp. Michalika ws. krzyża: To gest Piłata i taktyka umywania rąk
awe, PAP 2010-08-27, ostatnia aktualizacja 2010-08-27 17:04:11.0
Gest Piłata, taktyka umywania rąk, rozczarowujące stanowisko - tak politycy PO i PSL komentują apel abp. Michalika do najważniejszych osób w państwie o zażegnanie konfliktu wokół krzyża. Według PiS, rozwiązanie sprawy krzyża leży w rękach prezydenta i PO.
Lewica podkreśla, że ani Kościół, ani władza nie powinny się odżegnywać od rozwiązania tego problemu. W czwartek przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik wysłał list do prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, premiera, prezydent Warszawy oraz liderów partii zasiadających w parlamencie. Zaapelował w nim o zażegnanie konfliktu wokół krzyża. W środę zgromadzeni na Jasnej Górze biskupi zaapelowali do władz o powołanie komitetu, który zdecydowałby o sposobie i formie upamiętnienia w Warszawie ofiar katastrofy smoleńskiej.
Rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch powiedział w piątek, że abp Michalik prosi w liście polityków o pomoc w rozwiązaniu problemu. Jak dodał, według arcybiskupa takim rozwiązaniem byłoby powstanie pomnika w Warszawie, który godnie upamiętniałby ofiary katastrofy smoleńskiej.
- W liście skierowanym do polityków, abp Michalik zwraca uwagę, że należałoby ogłosić konkurs na projekt pomnika, zawarta jest też kwestia, jaki to ma być pomnik, jego lokalizacja, itd. - powiedział rzecznik Episkopatu. Ujawnił, że abp Michalik w swoim liście sugeruje powołanie komitetu budowy pomnika, składającego się z najwyższych autorytetów.
Dogadać się, ale między politykami
- Szczęśliwym trafem, prezydent Polski, prezydent Warszawy i premier są z tego samego ugrupowania politycznego. Dlatego należy liczyć na szybkie dogadanie się w tej kwestii między politykami - zaznaczył rzecznik Episkopatu. Wskazał, że list to kolejne działanie ze strony Kościoła, w formie prośby, o włączenie wszystkich stron do powołania komitetu budowy pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej. - Sądzę, że jest to dzieło wykonalne - dodał ks. Kloch.
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski odnosząc się do listu abp. Michalika, powiedział, że jest to "rozczarowujący dokument", podobnie jak komunikat z obrad biskupów na Jasnej Górze. - Pomysł, żeby prowadzić jakieś rokowania na najwyższym szczeblu w sprawie krzyża jest niedobry, przecież PiS nie chce żadnego porozumienia w tej sprawie - podkreślił.
Zdaniem Niesiołowskiego, Kościół jest wyraźnie podzielony w sprawie krzyża. - Abp Michalik miał wiele szkodliwych wypowiedzi w sprawie sytuacji pod Pałacem Prezydenckim, popierał tzw. obrońców krzyża, inni biskupi też popierali awanturników pod krzyżem, a niektórzy księża firmowali kłamstwo w rodzaju "drugi Katyń" - zaznaczył.
"Część Episkopatu popiera kłamstwo"
- Część Episkopatu cały czas popiera ojca Rydzyka, popiera PiS. Jaka jest wiarygodność Episkopatu, jeśli nie może się uporać z kadzielnicą kłamstwa, jaką jest Radio Maryja? Część Episkopatu popiera kłamstwo i nienawiść, co jest absolutnie sprzeczne z katolicyzmem - podkreślił wicemarszałek. Jak ocenił, sprawa krzyża pokazuje słabość Kościoła. Przyznał jednocześnie, że część Kościoła zachowuje się znakomicie, np. dominikanie.
Według Niesiołowskiego, nie powinno być żadnego pomnika na Krakowskim Przedmieściu, nie powinno się prowadzić żadnych rozmów z grupką "fanatyków" przed Pałacem, bo - jego zdaniem - to żaden partner do rozmów. "Trzeba w odpowiednim momencie ten krzyż przenieść, nie robić szumu i atmosfery, że coś się tam ważnego dzieje, bo każda próba przeniesienia krzyża - jeśli będzie zrobiona publicznie - zmobilizuje pewną grupę fanatyków i będzie awantura" - zaznaczył.
Jak dodał, sam Kościół mógłby się zająć przeniesieniem krzyża. - Abp Michalik ma znakomitą okazję, żeby rozwiązać raz na zawsze tę sprawę, ale on tego nie zrobi, a obarczanie tym prezydenta Komorowskiego, który miałby zrobić powtórkę z trzeciego sierpnia (nieudanej próby przeniesienia krzyża) jest błędem - powiedział polityk Platformy.
- Czyli albo po cichu, wieczorem, albo nad ranem przenieść krzyż, albo poczekać parę miesięcy i sprawa krzyża się tak wypali, że przestanie to kogokolwiek obchodzić - mówił Niesiołowski.
"Ludzie, którzy nie mają co robić z wolnym czasem"
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski ocenił, że w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim każdy stosuje taktykę umywania rąk. Jak zaznaczył, dzieląc Polaków na dobrych i złych, dobrych i złych katolików, dobrych i złych patriotów, tworzy się nie naród, a sektę. - Myśmy sobie taką sektę wyprodukowali na własne życzenie - podkreślił.
Żelichowski zauważył, że przeciwnicy przeniesienia krzyża, to te same osoby, które niedawno miesiącami koczowały przeciwko, lub za jakąś sprawą przed Sejmem. Jego zdaniem to tacy "zawodowi protestujący" - którzy nie mają co zrobić z wolnym czasem. Przyznał, że ich akcja na Krakowskim Przedmieściu jest "napędzana" również przez stałe zainteresowanie mediów. - Przyjdzie 20 września, politycy wrócą do pracy, media zajmą się politykami, sprawa upadnie naturalnie, bo nikt nie będzie ich pokazywał - przekonuje szef klubu Stronnictwa.
Jak podkreślił, w całej sprawie największą rolę powinien odegrać Kościół katolicki, bo jeśli Polacy uznają, że pod pałacem jest prawdziwa twarz Kościoła, mogą się od niego odwracać.
Żelichowski jest przeciwny powoływaniu komisji w sprawie pomnika ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej, o co zaapelowali hierarchowie Kościoła. - To nie jest tak, że jak zaczniemy budować pomnik, to krzyż zniknie, oni wcale nie stawiają sprawy tak, że jak będzie pomnik, to nie będzie krzyża - przekonuje polityk PSL.
"Nie widzę nic złego w pomniku"
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że krzyż powinien pozostać przed Pałacem Prezydenckim do chwili "godnego upamiętnienia" Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, czyli - jak zaznaczył - powstania pomnika.
- W polskiej kulturze i tradycji osoby, które odeszły upamiętniane są poprzez pomniki. Nie widzę nic złego w tym, aby powstał pomnik Lecha Kaczyńskiego - podkreślił. Przypomniał, że w sierpniu powstał społeczny komitet budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar katastrofy, a deklarację w tej sprawie poparło dwustu naukowców, ludzi kultury i sztuki.
- Chciałbym zwrócić uwagę na istotę problemu, którą wskazali księża biskupi - polega ona na godnym upamiętnieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ofiar 10 kwietnia - powiedział Błaszczak. - Rozwiązanie tego problemu jest w rękach prezydenta Bronisława Komorowskiego - dodał szef klubu PiS.
Jak przekonywał, rozwiązanie problemu zależy od polityków PO, bo to oni mają znakomitą większość, pełnię władzy w Polsce. "Polityk PO jest prezydentem Polski, premierem, marszałkiem Sejmu, marszałkiem Senatu, prezydentem Warszawy" - wyliczał. Według posła PiS, prezydent powinien osobiście zaangażować się w rozwiązanie sporu. "Oczekiwałbym od prezydenta Komorowskiego wyjścia, rozmowy z ludźmi i rozwiązania tej sprawy. Rozwiązanie jest bardzo proste - godne upamiętnienie świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego i ofiar 10 kwietnia" - oświadczył.
"Wawel jest największym pomnikiem"
Tadeusz Iwiński z SLD jest natomiast zdania, że w tej sytuacji "każdy chce zrzucać odpowiedzialność na inną osobę czy inny urząd". - Tak się nie da - powiedział. - Krzyż jest symbolem Kościoła i Kościół nie może się od tego odżegnywać, ale nie może tego robić także władza. Im dłużej to trwa, tym gorsze świadectwo nam wystawia - podkreślił Iwiński.
Według niego, otoczenie przed Pałacem Prezydenckim to nie jest miejsce dla pomnika. Poseł nie widzi też powodu, aby tworzyć komitet honorowy.
Iwiński zwrócił także uwagę, że sprawa upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej "została już w dużej mierze przesądzona". Przypomniał, że jest tablica na bocznym skrzydle Pałacu Prezydenckiego, jest tablica w Katedrze Polowej Wojska Polskiego, będą dwie tablice w Sejmie, a także powstaje pomnik na cmentarzu na Powązkach, gdzie pochowana jest duża grupa ofiar katastrofy. - Pochowanie pary prezydenckiej na Wawelu jest największym pomnikiem - podkreślił poseł Lewicy.
Saturday, August 28, 2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment